Zamknij

Powracające wspomnienia z kraju na skraju

08:38, 20.06.2018 fp
Skomentuj fot. msz fot. msz

Choć w tym samym czasie trwał mecz Polska-Senegal, na spotkaniu promującym książkę "Powracające wspomnienia" sala Gminnego Domu Kultury w Miasteczku Krajeńskim była pełna.

Wójt Małgorzata Włodarczyk otworzyła spotkanie słowami "Pieśni Sybiraków", którą Adela Włodarczyk, pierwsza z bohaterek na kartach książki, powitała spisującego jej wspomnienia Arno Giese.

- Ten wieczór to podziękowanie za to, że zechcieliście podzielić się cząstką siebie. Dzięki temu wydawnictwu wzbogaciliśmy wiedzę o przeszłości naszej gminy - podkreśliła Małgorzata Włodarczyk.

Z kilkunastu rozmówców Arno Giese, trzy osoby nie doczekały się wydania książki. Jako symboliczny znak ich obecności na spotkaniu pani wójt zapaliła trzy świece.

- Pracując przez dwa lata na tą książką, ciągle, jak na planszy, widziałem przed sobą niezwykle analityczną i urzeczywistniająca się myśl Normana Daviesa: "Badaczom historii trzeba przypominać o przemijalności władzy. Wcześniej czy później, wszystko dobiega kresu. Wcześniej czy później, każde centrum zmienia się w peryferie" - mówił Arno Giese.

- Historia ma swoje tempo, czas i przestrzeń. Pewne procesy to przyspieszają, to nagle zwalniają. Dzieje znaczone są datami wydarzeń i nazwiskami ludzi biorących w nich udział. Niestety, w grupie bohaterów książki "Powracające wspomnienia" znaleźli się tacy, którzy odeszli na zawsze. Starsi, schorowani i okaleczeni przez los bohaterowie - nasi i inni Sybiracy - nadal wykruszają się całymi kompaniami. Mają po osiemdziesiąt, dziewięćdziesiąt i więcej lat. Tworzą wciąż poszerzającą się listę nieobecności. Łapię się na tym, że podświadomie nie przyjmuję tego do wiadomości, nie chcę uzupełniać niekończącej się erraty, przypisów. Żeby nie zapeszać, nie wywoływać duchów postanowiłem, że nie będę zaznaczał, kto jeszcze obecny, a kto na lekcję historii tym razem nie dotarł. Niech zasiadają w swych ławkach w komplecie. W mej pamięci ludzie ci cały czas żyją i… niech tak zostanie.

- Kontakt z wami zawsze poczytywałem sobie za prawdziwy zaszczyt. Ale nie umiałem zrozumieć, jak to możliwe, że wy wszyscy, mimo doznanych krzywd, cierpień, utraty zdrowia nie pałacie żądzą rewanżu, zemsty. Nie nosicie w sobie nienawiści, a przecież tamte wydarzenia musiały wycisnąć w waszej psychice trwały ślad, nieusuwalne piętno. Syberyjska lekcja, jak widać, nauczyła was za to niespotykanej pokory i gotowości do wybaczenia. Do dziś nie udało mi się rozwikłać tej zagadki. A może wasza szlachetna postawa wzięła się stąd, że przeszliście prawdziwie diabelski chrzest, na własne oczy zobaczyliście otchłań piekła. A skoro spotkaliście samego demona, to w świecie żywych pozbyliście się niepotrzebnych, złych uczuć? Czapki z głów przed wami wszystkimi!

- Dziękuję wszystkim, którzy podzielili się ze mną swoimi osobistymi dramatycznymi i pełnymi historycznego bólu wspomnieniami. Dziękuję, że pozwoliliście na ich publikację, ku przestrodze zastępujących nas pokoleniom, abyśmy pamiętali i nigdy nie zapomnieli słów z filmu "Honor generała", wypowiedzianych w Driel do holenderskiej sanitariuszki Cory Baltussen przez umierającego Polaka: "Wszyscy ludzie są braćmi…". Te słowa odzwierciedlające wasze postawy wobec bliźnich.

Następnie głos zabrał Tadeusz Dąbrowski, były wieloletni wójt gminy Miasteczko Krajeńskie, a zarazem najmłodszy z rozmówców Arno Giese.

- Cieszę się, mój pomysł sprzed lat został zmaterializowany. Dzięki tej książce wspomnienia jej bohaterów będą nadal żyły. Mieszkamy w wyjątkowym miejscu, w "kraju na skraju". Nie zawsze pamiętamy o tym, że to na Krajnie, niedaleko stąd, pod Dąbkami, w 1431 roku miał miejsce "mały Grunwald". Na przestrzeni wieków ludzie szukali tu swego miejsca albo trafili tu zrządzeniem losu. Dlatego ludzie stąd jadą po swoją metrykę do Stanisławowa, Lwowa, Wilna, do Anglii, Francji, Niemiec… Mieszkańcy Krajny to idealny materiał na dobrych ludzi. I to się sprawdziło, bo tutaj mieszkają dobrzy ludzie. I tacy ludzie są w tej książce. Arno mówi o nich: bohaterowie. Bo to są bohaterowie!

W części artystycznej znakomity występ dały dziewczęta ze Studia Piosenki "Iskra" MDK w Pile. Podopieczne Iwony Branderburger - Michalina Zgaińska, Paulina Pasternak i Zuzanna Tymper - zaśpiewały piosenki m.in. z repertuaru Edyty Gepert, Maryli Rodowicz i grupy Partita, by w finale wykonać wspólnie, zaaranżowany na bluesowo, utwór "Jednego serca" Czesława Niemena.

- Wszystko kiedyś dobiega kresu, przemija także każda władza. Dlatego najważniejsze, byśmy umieli dzielić się tym, co mamy najlepszego: sercem i dobrocią. Wtedy nasz świat będzie tonął w kwiatach, jak w piosence, która dzisiaj usłyszeliśmy - podsumowała spotkanie wójt Małgorzata Włodarczyk.

Ale to nie był jeszcze koniec, gdyż na salę wjechał wielki tort, przy którym odśpiewano "100 lat" bohaterom "Powracających wspomnień". W tym samym czasie na drugim końcu sali można było stanąć w kolejce po autograf, a nawet dedykację od Arno Giese.

fot. Ewa Kulczyńska, msz

(fp)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%