Zamknij

Sadownicy oczekują bieżącej informacji

11:23, 22.06.2017 Rozmawiał: Mariusz Szalbierz
Skomentuj

Rozmowa ze Sławomirą Król, prezesem Związku Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej Oddział Terenowy Pobórka Wielka.

Co Panią skłoniło do utworzenia oddziału terenowego Związków Sadowników RP?
- Myślałam od tym od dawna. Jesteśmy rejonem sadowniczym, a nie mieliśmy dotąd swojej reprezentacji, która by artykułowała nasze sprawy na zewnątrz. 5 kwietnia 2016 roku uchwałą zarządu głównego ZS RP powstał oddział terenowy z siedzibą w Pobórce Wielkiej. Na początku było nas 15 członków-założycieli. Teraz w szeregach oddziału są 33 osoby z gmin Białośliwie, Miasteczko Krajeńskie, Wysoka, Łobżenica, Wyrzysk i Margonin. Są już kolejne deklaracje o chęci przystąpienia do związku.

Czego sadownicy oczekują najbardziej?
- Z własnych obserwacji widzę, że przede wszystkim chcą informacji. Obrałam taki system powiadamiania, że kiedy jadę np. do Grójca na zebranie zarządu głównego, informuję mailami i sms-ami o tym, czego się tam dowiedziałam. Jestem takim łącznikiem pomiędzy zarządem głównym a naszym terenem. Jak bardzo ważna dla sadowników jest taka bieżąca informacja można się było przekonać choćby na niedawnym Regionalnym Święcie Sadowników w Pobórce Wielkiej, na które przyjechał poseł Mirosław Maliszewski, który jest prezesem Związku Sadowników RP. Była okazja, by osobiście porozmawiać z nim o naszych sprawach i sadownicy z tej możliwości chętnie korzystali.

Jak prezes Maliszewski, który sam prowadzi gospodarstwo sadownicze, odebrał swoją wizytę w Pobórce?
- Tam, w okolicy Grójca, o sadach w naszej części Wielkopolski dotąd wiedziano niewiele. Powstanie oddziału Związku Sadowników RP i moje kontakty z zarządem głównym sprawiły, że ta wiedza już jest. Prezes Maliszewski był w Pobórce Wielkiej pierwszy raz, przed oficjalną imprezą objechaliśmy trochę terenu – był naprawdę mile zaskoczony, że mamy tak ładnie utrzymane sady. Przy okazji swego wystąpienia zwrócił się do włodarzy gmin, aby również oni pomogli naszej organizacji, aby ta współpraca rozwijała się na różnych płaszczyznach, bo tylko to gwarantuje prężność funkcjonowania.

A czego sadownicy oczekują oprócz informacji?
- Niezmierne ważne są szkolenia. Będziemy aplikować o dofinansowanie z Lokalnej Grupy Działania GD, może uda nam się zdobyć grant właśnie na organizację szkoleń. Sadownicy są tym bardzo zainteresowani. Kierunek naszych działań będzie też wynikał bezpośrednio z inicjatywy samych członków związku. Każdy ma jakieś poglądy, oczekiwania, pomysły. Chcę, byśmy je potrafili jak najlepiej wspólnie wykorzystać.

Na przełomie kwietnia i maja uprawy sadownicze dotknęła fala przymrozków. Na jaką pomoc liczą sadownicy?
- Związek Sadowników RP wnioskował do ministra rolnictwa i rozwoju wsi o zastosowanie systemu rekompensat do 1 ha upraw z budżetu państwa na poziomie gwarantującym w realny sposób odtworzenie potencjału produkcyjnego i odzwierciedlającego faktyczne straty, wystąpienie do Komisji Europejskiej o uruchomienie nadzwyczajnych mechanizmów pomocy dla gospodarstw poszkodowanych przez przymrozki w formie bezpośrednich rekompensat z budżetu UE, wdrożenie powszechnego systemu ubezpieczeń upraw na zasadzie funduszu klęskowego, prolongaty obecnych kredytów oraz możliwość zaciągania nowych na preferencyjnych warunkach, zwolnienie poszkodowanych z opłaty podatku rolnego i zrekompensowanie gminom utraconych z tego względu dochodów, wreszcie - maksymalne uproszczenie procedury szacowania strat.

Czy szacowanie strat już ma miejsce?
- Tak, komisje szacują już straty w gminie Białośliwie i gminach ościennych. Resort rolnictwa liczy, że do końca czerwca lub do końca pierwszej dekady lipca szacowanie strat zakończy się na terenie całego kraju. Wówczas w ciągu dwóch miesięcy rolnicy otrzymają pomoc. O jej wysokości będzie decydował właściwy wojewoda.

Podobna sytuacja wystąpiła w 2011 roku, kiedy silny przymrozek wystąpił w pierwszych dniach maja…
- Wtedy było jeszcze gorzej, gdyż przymrozek uderzył w najbardziej wrażliwą fazę zawiązywania owoców. Ja z 8 hektarów nie zerwałam jednej czereśni. Trzeba było zwolnić pracowników, własnym siłami zerwaliśmy mizerne plony z 27 hektarów. Ale za chwilę trzeba było robić opryski, nająć ludzi do przycinania drzew, trzeba było ponieść normalne koszty jakby tego skutku przymrozków w ogóle nie było. Otrzymaliśmy wtedy tzw. kredyt klęskowy, na pięć lat, skończyliśmy go spłacać w ubiegłym roku. Teraz sadownicy także liczą na kredyty preferencyjne albo chociaż na przesunięcie spłat rat zaciągniętych już kredytów.

I tutaj, po raz wtóry, kłania się istota informacji. Kiedy radna powiatowa Agnieszka Mrotek przekazała na piśmie nasze postulaty pilskim parlamentarzystom, a ja pod tym pismem zbierałam podpisy, byłam autentycznie zaskoczona szerokim odzewem, z jakim się to spotkało i to nie tylko wśród związkowców. A to znaczy, że sadownicy są swoimi sprawami żywotnie zainteresowani.

Dziękuję za rozmowę.

(Rozmawiał: Mariusz Szalbierz)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

sksk

16 1

Proponuję opodatkować sadowników progresywnym podatkiem dochodowym - jak wymarzone nie płacą nic ( plus ewentualną pomoc) jak będzie rodzaje i bogaci sadownicy zarobią kokosy to nawet 50 proc. podatek 15:37, 22.06.2017

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

Trochę kumatyTrochę kumaty

5 2

Ich podatki wnosone do gminy to wdowi grosz jest większy taka jest niestety prawda o naszym bogactwie gminnym jakim sa sady i ich wlasciciele 21:18, 22.06.2017


reo

Trochę kumatyTrochę kumaty

9 1

Ich podatki to wdowi grosz jest większy, na ich podatkach gmina się nie utrzyma, tylko równe opodatkowanie i równe prawa dla wszystkich podatników są bogactwem gminy a nie nieopodatkowane dochody sadowników - wszystkie dane są dostępne w ug o wysokości podatku rolnego i innych 21:24, 22.06.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%