Nie wstydźcie się mówić o in vitro!

Kilka dni temu zostałem zapytany, dlaczego nie widać mnie na proteście w Pile. Otóż byłem w Poznaniu i Warszawie. Tam gdzie czuję, że mój głos będzie słyszalny.

Uważam, że ludzie nie mogą się bać mówić o prawach kobiet i przeciwdziałaniu przemocy, bo w ten sposób politycy zawsze będą za nas decydować. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że w Pile protest nie będzie miał takiego zasięgu jak w Warszawie, niemniej uważam, że w wyniku popełnionych błędów frekwencja drastycznie spadła.

Przez część pilskich mediów i środowisk PO, Nowoczesnej i Razem jestem banowany bo "jestem z SLD", a przygotowując projekt finansowania z budżetu Piły in vitro wiem, że wywołam niezadowolenie wielu z nich. Ale wstydzić się powinien radny, który chce odebrać kobietom prawo do in vitro, dające nadzieję na dziecko. Czasem słyszę, że sam prowokuję radnych do słowa NIE, że wykluczam naprotechnologię. Ale mówią tak osoby, które nie zetknęły się z niepłodnością. Nie mówcie, że naprotechnologia pozwoli spełnić u osób niepłodnych nadzieje na dziecko, bo ona nigdy nie będzie zamiast in vitro, nie przywróci jajowodów, sprawności zniszczonym jądrom.

Dlatego chciałbym zwrócić się do osób niepłodnych, do tych narażonych na niepłodność, ale przede wszystkim do osób, które chcą w Pile zepchnąć temat pod dywan. Czy wiecie czym jest niepłodność? Niepłodność odbiera wiele: intymność, męskość, kobiecość. I żaden radny, żaden ksiądz, nie mają prawa decydować ,czy odbierze parom nadzieję na dziecko. Niepłodność to choroba i Panie i Panowie Lokalni Politycy nie wstydźcie się o tym rozmawiać.

Ludzie niepłodni nie mogą się bać mówić na ten temat, bo w ten sposób in vitro zawsze będzie gdzieś na szarym końcu. I będzie nadal powodem do wstydu. Dlatego nadal będę brał udział w protestach i dlatego z większą determinacją jest opracowywany nowy projekt in vitro dla Piły, uważam bowiem, że obecnym radnym nie zależy na prawach rodziców, prawach matek. Nasi pilscy politycy nie wykazują się empatią wobec nich. Niby mówią, że bardzo im zależy, ale patrzą na sprawę nie praktycznie, ale światopoglądowo. A światopoglądowo to jest dla nich grzebanie przy zarodkach. Dla mnie in vitro to dawanie szansy ludziom, którzy nie mogą mieć dzieci.