Eks-lwica lewicy i kamienie wściekłych imigrantów

Magdalena Ogórek wybrała się w podróż do Berlina, czym pochwaliła się w mediach społecznościowych.

Jadąc przez Polskę była kandydatka na Prezydenta zdobyła się na refleksję nad sytuacją w naszym kraju. Ogórek podziękowała Bogu i premier Beacie Szydło za to, że jej autobus i ona sama nie ucierpieli od kamieni rzucanych przez wściekłych imigrantów. To oczywiście aluzja do polityki polskiego rządu wobec uchodźców. Mimo że tych w naszym kraju (wbrew zaleceniom Unii Europejskiej) nadal nie ma, to Magdalena Ogórek chyba nie zdaje sobie sprawy, że rzeczywiście otarła się o śmierć.

Drogi w Polsce należą do najgorszych w Europie, przez co o wypadek nietrudno - chwila nieuwagi i tragedia gotowa. Chciałbym uczulić niedoszłą panią Prezydent na wizyty, w szczególności zimą w Małopolsce. W okolicach Tarnowa bowiem jest zwyczaj zrzucania brył lodu na przejeżdżające samochody. Parę lat temu od takiego uderzenia zginął kierowca tira. Radziłbym również szerokim łukiem omijać stolicę Wielkopolski. Tam poznaniacy lubią postrzelać z broni pneumatycznej w autobusy. Na Śląsku uchodźców również nie spotkamy, lecz w powiecie pszczyńskim godnie zastąpił ich pijany czterdziestolatek, który kamieniami poturbował karoserię Volkswagena.

Najśmieszniejsze jest to, że niedoszła lwica lewicy chyba nie pomyślała o tym, że właśnie w swej podróży udaje się do kraju, który przyjął największą liczbę tych, których ona tak się obawia. Można więc przyjąć, że u naszych zachodnich sąsiadów nie dzieje się nic szczególnie złego. Tym jednak pani Ogórek na pewno się w mediach nie pochwali.