Jedna podwyżka pociągnie kolejne!

To akurat było do przewidzenia. Obietnice PiS - realizowane w celach socjalnych - zaczną nas kosztować niemałe pieniądze. Prosta logika: aby wydawać, trzeba skądś brać. W ocenie władzy rządzącej żeby "brać", najlepiej podwyższyć podatki, co niebawem odczują kierowcy.

Nowy pomysł posłów PiS spowoduje wzrost cen benzyny o 25 groszy na litrze. (Rachunki za benzynę statystycznego polskiego kierowcy - najmniej licząc - wzrosną o około 50 zł miesięcznie, co daje jakieś 600 zł w skali roku). Droższy będzie też autogaz. Na tym nie koniec, bo władza rządząca szykuje nam niemałą lawinę podwyżek… W Sejmie już pracuje się nad tzw. abonamentem węglowym, który odczujemy płacąc rachunek za prąd. Ma to przynieść do budżetu 27mld zł w ciągu dziesięciu lat, ale kosztem naszych kieszeni. Już dzisiaj mówi się, że statystycznemu Kowalskiemu rachunki za prąd wzrosną o 15proc. Niestety na tym nie koniec złych wieści… W 2018 roku mają nas czekać podwyżki cen gazu o jakieś 5-7proc. Uwaga: będziemy płacić nawet za wodę z kranu!

Ale wracając do paliwa…

Pod przykrywką projektu ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych, posłowie PiS chcą wprowadzić opłatę drogową. Ten podatek zapłacą kierowcy tankując paliwo, które ma być droższe o 20 groszy plus VAT, a zatem benzyna - jak już wspomniałem - będzie droższa o prawie 25 groszy na litrze(!). Na tym podatku państwo ma wzbogacić się o 4-5mld zł i niby z tych pieniędzy mają zostać dofinansowane budowy i przebudowy dróg lokalnych oraz głównych. Ale to perfidne mydlenie oczu. Poza tym musimy wziąć pod uwagę fakt, że jak paliwo pójdzie w górę, to zdrożeją też wszystkie artykuły pierwszej potrzeby, bo dojdą wyższe koszty transportu. To nie tylko moja prywatna opinia, to przede wszystkim zdanie ekspertów, którzy przekonują, że wzrost cen paliwa to wzrost kosztów żywności, towarów i usług, a to nie jest najlepsza droga do rozkwitu gospodarki.

W Sejmie pierwsze czytanie tego absurdalnego projektu ustawy miało miejsce w środę. Wnioskodawca projektu, czyli poseł PiS Zbigniew Dolata w swoim gorącym przemówieniu przekonywał, że dzięki podwyższeniu opłaty poprawi się stan dróg regionalnych w Polsce. Mnie jednak nie przekonał. I mam nadzieję, że Polacy także nie dadzą się nabrać. Pamiętajmy, że o ile pieniądze z mającego powstać Funduszu Dróg Samorządowych mają być wydawane przez samorządy, o tyle pieczę nad Krajowym Funduszem Drogowym sprawuje rząd. Co to oznacza? A mianowicie to, że rząd - teoretycznie - mógłby zmniejszyć swoje wydatki na drogi krajowe o 2,5 mld zł, ponieważ dostanie te 2,5 mld z nowej dopłaty paliwowej. Z kolei zaoszczędzone w ten sposób pieniądze w budżecie mogą zostać wydane gdzie indziej, czyli np. na pokrycie kosztów programu 500+.

Tak więc mamy tu do czynienia z prostą kalkulacją:

Paliwo +

Abonament +

Woda +

Piotrowicz +

Wałęsa -

Trybunał Konstytucyjny -

Prokuratura -

KRS -

Sąd Najwyższy -

Puszcza Białowieska -

Telewizja Publiczna -

= 500+.