Wypuszczanie pawia

Przez kilka lat 123-letni Park Miejski w Pile poddawano kosztownej rewitalizacji. "Stał się prawdziwą bombonierką" - zachwycał się efektami jeden z "regionalnych" żurnalistów.

Ach, czegóż tam nie zapowiadano! W parku miało stanąć wiwarium, na wybiegu miały hasać jelenie axis (na facebooku nawet już wybierano dla nich imiona), dumnie przechadzać miał się paw, mówiono nawet o utworzeniu małego zoo. Rzeczywistość okazała się zdecydowanie mniej optymistyczna. Odpicowany za miliony złotych park wielokrotnie zamykano: bo nawałnica, bo ulewa, bo ścieżki tonęły w wodzie, bo przewróceniem groziły drzewa.

Zamiast oficjalnie ulokowanych jeleni, u progu tegorocznego lata w parku zamieszkała na dziko locha z warchlakami. Park zamknięto do odwołania, czyli do odłowienia zwierząt. Choć dzielnie interweniowała straż miejska, dziki pojawiły się w parku ponownie. I park znów został zamknięty. I taka Wańka-wstańka z co rusz zamykanym parkiem stała się już czymś regularnym.

Dziwna to bombonierka, z której do woli nie mogą korzystać mieszkańcy. Skoro nie sprowadzono jeleni i nie wypuszczono pawia, trzeba było w parku zostawić chociaż dziki. Przynajmniej by się imiona nie zmarnowały.