Zamknij

Pomóżmy Julii wrócić do życia!

10:51, 24.09.2019 fp
Skomentuj fot. Siepomaga.pl fot. Siepomaga.pl

Julia znalazła się w niewłaściwym samochodzie o niewłaściwym czasie. Po wypadku lekarze nie dawali jej szans, ale nie poddała się. Walczy o życie. Możemy jej w tym pomóc.

Tamtego dnia - 20 maja 2018 roku - Julia w ogóle nie miała wychodzić z domu. Ale zrobiło się ciepło na dworze i przyjaciel namówił ją, żeby pojechali nad położone niedaleko jezioro. Jeździli tam już wiele razy, więc nie było w tym nic dziwnego. W drodze powrotnej w ostatniej chwili dziewczyna przesiadła się do drugiego samochodu, do innego kolegi, 17-latka, bo chciała mu pokazać, jak dojechać do pobliskiego sklepu.

- Jak się okazało, to była najgorsza decyzja w jej życiu - opowiada Małgorzata Jasiorowska, mama Julii. - W pewnym momencie chłopak stracił panowanie nad pojazdem i wjechał w przydrożne drzewo. Uderzenie było tak mocne, że samochód wręcz "zawinął się" na drzewie. Widząc wrak auta strażacy zastanawiali się, jak ktokolwiek mógł to przeżyć. Kierowcę i drugiego kolegę, który siedział z tyłu, zabrało pogotowie ze stosunkowo niewielkimi obrażeniami. Moja córka została najbardziej pokrzywdzona w tej nieprawdopodobnej sytuacji. Gdy strażacy wyciągali ją z wozu myśleli, że nie żyje…

Julię zabrał do szpitala w Bydgoszczy helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jej obrażenia okazały się przerażające: stłuczenie prawego płata czołowego i ciemieniowego, obrzęk mózgu i móżdżku, złamanie kości czołowej z wgłębieniem, połamane żebra, przebite płuca, złamany obojczyk z przemieszczeniem, uszkodzony kręgosłup, obrażenia wielonarządowe, wodogłowie pourazowe.

- Czytałam kartę szpitalną i myślałam tylko "Co jeszcze?" - wspomina mama dziewczyny. - Kiedy zobaczyłam moją kochaną córeczkę po operacji, poczułam straszny ciężar na piersi. Była cała owinięta bandażami i opatrunkami, podłączona do tylu urządzeń, które oddychały za nią i pomagały utrzymać ją przy życiu. Do tej pory nie za bardzo kojarzę, jak przetrwałam ten pierwszy dzień w szpitalu i kolejne, w których nie wiadomo było, czy Julcia przeżyje. Lekarka powiedziała, że to cud, że ona w ogóle żyje, że nie poddaje się i walczy o każdy oddech. Niestety, kolejny cud się nie przydarzył. Julia nie otworzyła oczu i nie powiedziała "mamo". Ze szpitala została wypisana bez świadomości, jej mózg się nie obudził. Od tamtej pory walczę o córkę, o to, żeby była świadoma i żeby mogła wrócić do życia. 18 dni przed wypadkiem Julcia skończyła 18 lat. Miała całe życie przed sobą. Przyszłość. A teraz… Ale moja córka jest twarda, walczy o to, żeby żyć. Cieszą nas bardzo małe sukcesy, uścisk ręki, mrugane powiekami, reakcja na to, co do niej mówię. Lekarze z kliniki rehabilitacyjnej twierdzą, że ma szansę wyjść z tego stanu, chociaż zastrzegają, że potrwa to bardzo długo. Niezależnie od tego co mówią medycy, ja będę walczyć o moją córeczkę. Cudem przeżyła, więc nie ma wyjścia, musi dojść do siebie i żyć! Dla mnie, dla swojego taty, brata, a przede wszystkim dla siebie.

Rodzice Julii nie są ludźmi zamożnymi. Tata dziewczyny, chociaż sam jest człowiekiem schorowanym, zaczął pracować, żeby zarobić na dodatkowe wydatki.

- Przez wiele miesięcy Julcia znajdowała się w klinice "Budzik", potem w ZOL w Toruniu. Od marca jest z nami w domu i robimy co możemy, żeby poprawić jej stan. Do domu przychodzą rehabilitanci, neurologopeda. Udało nam się ją umieścić na dwa tygodnie w prywatnej klinice rehabilitacyjnej prowadzonej przez prof. Jana Talara. I to przyniosło bardzo dobre efekty! Jest znacznie lepiej, mocniej reaguje na nas i kontakt z nami. Jednak kolejne koszty przerastają nasze możliwości - jeden turnus kosztuje 17000 złotych. A Julcia potrzebuje ciągłej rehabilitacji.

Chcę bardzo podziękować wszystkim darczyńcom za dotychczasową pomoc. Zbiórka z lutego tego roku na portalu Siepomaga przyniosła ponad 45000 złotych. Pieniądze zostały przeznaczone na lekarzy, leki, środki medyczne i bieżącą rehabilitację. Natomiast na kolejne turnusy rehabilitacyjne nie mamy już środków. Dlaczego to wszystko jest takie drogie?! Dlatego zwracam się o pomoc do Państwa. Przekonałam się, że rehabilitacja przynosi rewelacyjne efekty. Proszę o pomoc i wsparcie! Pomóżcie, proszę, mojej córeczce wrócić do życia! Ja podjęłam walkę o córkę. Czy pomożesz mi wygrać kolejną rundę? - pyta mama Julii.

Darowiznę na rzecz Julii można przekazać przelewem tradycyjnym na konto Fundacji Auxilia: 33 1090 2590 0000 0001 3604 2000 z dopiskiem "Dla Julki". Cały czas trwa też zbiórka na portalu Siepomaga.

(fp)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

Łukasz MastalerekŁukasz Mastalerek

0 0

Julio kochamy Cię i wierzymy wszyscy w Twoje całkowite wyzdrowienie,będziemy zawsze przy Tobie. 05:32, 30.09.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%