Zamknij

Glejak w główce 11-letniej Oliwki. Pomóżmy!

11:59, 16.12.2019 Rodzice Oliwki
Skomentuj

Zaczęło się niewinnie. Choroba zaatakowała niespodziewanie. Gdy pogarszało się widzenie, myśleliśmy, że to standardowa wada zwana krótkowzrocznością. Gdy bolała głowa tłumaczyliśmy sobie, że to wynik większej potrzeby snu, gdyż Oliwka bardzo dużo się uczyła. Sporadyczne nudności, wymioty i wypadanie włosów też znajdowały wytłumaczenie - brak witamin z powodu spożywania małej ilości warzyw i owoców.

Gdy bóle głowy zwiększyły swoją częstotliwość, a widzenie było tylko połowiczne, natychmiast udaliśmy się do toruńskiego okulisty. Usłyszeliśmy: zmiany w ciśnieniu oka i polu widzenia. Otrzymaliśmy skierowanie na tomograf w Toruniu, gdzie okres oczekiwania w trybie PILNYM to wrzesień 2020 roku. Nie mogliśmy czekać, z Oliwką było coraz gorzej. Tak jak staliśmy, spakowaliśmy się i pojechaliśmy do kliniki okulistycznej w Łodzi. Stamtąd skierowano nas natychmiast do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki, gdzie jesteśmy do dzisiaj.

Tomograf został wykonany od razu. To tutaj dowiedzieliśmy się, że w główce Oliwki jest ogromny guz.

Ordynator stwierdził, że nie widział jeszcze u dziecka tak wielkiego nowotworu (glejak włosowaty oczny) i był zdumiony, że przy takiej wielkości nie dawał on żadnych większych objawów. Następnego dnia, tj. 30.11.2019 roku, zostaliśmy wezwani do ordynatora, który poinformował nas, że ma przygotowany zespół i może operować za 20 minut, gdyż każda minuta jest cenna.

Ośmiogodzinna operacja była dla nas wiecznością. Większość guza została usunięta. Kilka dni po operacji, gdy Oliwka po części odzyskała świadomość, okazało się, że nie widzi.

Przed chorobą, której nikt się nie spodziewał, a na pewno nie 11-letnie dziecko, Oliwka była radosną, zwariowaną nastolatką. Zawsze uśmiechnięta, pogodna i uczynna. Pilna uczennica, która pięknie rysowała. Kochała zwierzęta, szczególną miłością obdarzała pandy. Po operacji zamknęła się w sobie.

Jesteśmy z mężem przy Oliwce na zmianę, w dzień i w nocy, oddaleni o 200 km od domu, w którym bez zapowiedzi zbliżającego się dramatu zostawiliśmy naszą drugą 7-letnią córkę Weronikę pod opieką babci.

Nie tak miały wyglądać te Święta.

Jak co roku zbliżający się okres Świąt Bożego Narodzenia budzi w nas nadzieje, zbliża do siebie i pozwala patrzeć przez pryzmat innego wymiaru. Wystawy i iluminacje świetlne powinny wywoływać uśmiech i powodować radość w sercu.

U nas jest inaczej. Wszystko boli, nawet myśli bolą. Serce już dawno rozsypało się na miliony kawałków.

Szukamy dla Oliwki najlepszych specjalistów, którzy pozwolą jej jeszcze cieszyć się życiem. To wszystko kosztuje, a nasze fundusze sięgnęły dna. Gdy przyszła choroba, byłam w trakcie zmiany pracy, do której nie doszło.

Nie możemy pozostawić naszej córki bez pomocy, tylko dlatego, że akurat teraz mamy ciężką sytuację finansową.

Bardzo prosimy o wsparcie dla naszego dziecka. Musimy walczyć o odzyskanie jej dawnego życia.

Leczenie Oliwki można wesprzeć za pośrednictwem portalu Pomagam.pl.

(Rodzice Oliwki)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%