- Wysłano mnie do Poznania na komisję ZUS-owską. W oddziale przy ulicy Mickiewicza ludzie tłoczyli się na korytarzach, wielu stało, bo nie było gdzie usiąść. Ten z tą chorobą, ten z tamtą, ten o kulach, ten bez nogi - opowiada nasz czytelnik.
- I na to wszystko przyszła jeszcze szkolna wycieczka z dziećmi z młodszych klas. Wszędzie trąbią o koronawirusie, a tu jakiś "mądry" nauczyciel wymyślił sobie zwiedzanie ZUS-u.
Ale co najważniejsze: dwie poprzednie komisje miałem w Pile, a teraz musiałem jechać do Poznania. W Pile są dwa ogromne gmachy, odpicowane, w marmurach, ale dla rencisty miejsca nie ma.
Na niektóre kontakty z ZUS-em naprawdę trzeba mieć końskie zdrowie!
szlak trafia12:54, 06.03.2020
3 1
Zrobić hotel,albo dom dziecka z tego gmachu pilskiego ZUS. 12:54, 06.03.2020