Korupcyjny rak Ukrainy

Toczy ją od dawna i dosięga samego wierzchołka politycznych szczytów. I gdyby nie NABU oraz SAP, których autonomię Zełeński chciał zlikwidować, opinia publiczna nie dowiedziałaby się o ich akcji "Midas" .

Po jej ujawnieniu miny Tuska i innych polityków z UE przypominały minę kota srającego na puszczy.

Bo jak teraz mają wytłumaczyć społeczeństwom swych państw, że trzeba nadal wspierać finansowo i militarnie Ukrainę, skoro jej elity kradną na potęgę?

Za chwilę straszak Putina przestanie działać, a opinia publiczna zacznie pytać swych przywódców - "co robicie, by nasze pieniądze nie były rozkradane przez wojenną mafię z Kijowa?"

I ma prawo zadawać takie pytania, bo ani rząd ani UE nie ma swoich pieniędzy.

To są pieniądze podatników państw członkowskich UE.

I czy w ogóle poruszają ten temat z Zełenskim, którego rozpaczliwe biadolenie na sporej części Polaków nie robi już wrażenia.

Czy Tusk i inni stawiają mu warunek: "albo przestaniecie defraudować pomocowe pieniądze, albo zakręcimy kurek z nimi?".

Bo prawda jest taka, że Ukraina bez pieniędzy z Zachodu już dawno by zbankrutowała Od czterech lat jest zasilana kroplówką euro, dolarów, jenów od swych zagranicznych partnerów.

Rząd jest nam winien informację w tej sprawie, bo jej zatajanie prowadzi do zwiększenia fali antyukraińskich nastrojów w Polsce.

A propagandowe pohukiwanie rządu, że musimy ją wspierać, bo to leży w naszym interesie, za niedługi czas już na nikogo działać nie będzie.

Nie wiadomo jaki będzie ostatecznie finał akcji "Midas". Czyje głowy, oprócz Jeremaka et consortes, jeszcze polecą.

Ale trudno mi uwierzyć w to, że skoro wiedział o aferze były szef jego kancelarii, to nie wiedział sam Zełeński.

Próba likwidacji NABU i SAP przez niego daje do myślenia.

Oby Tuskowi i jego kolegom z UE też...