Dwie strony medalu

Zakończyły się Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Reprezentanci Polski zdobyli 11 medali, co przekłada się na najlepszy olimpijski wynik od 16 lat. Na pierwszy rzut oka można odtrąbić sukces. Jednak żeby plusy nie przysłoniły nam minusów, warto uważniej spojrzeć na klasyfikację medalową. W tym momencie robi się już mniej kolorowo, a polskie flagi powiewają dużo słabiej.

Najwięcej medali zdobyli Amerykanie, wyprzedzając Wielką Brytanię i Chiny. Polacy w końcowym zestawieniu zajęli dopiero 33 miejsce. Fakt ten oznacza, że osiągnęliśmy wynik gorszy, niż ten sprzed 12 lat w Atenach (23 miejsce), niż ten 8 lat temu w Pekinie (17 miejsce), lepiej wypadliśmy również na ostatnich Igrzyskach w Londynie, gdzie zajęliśmy w ostatecznym rozrachunku 30 pozycję.

Rzekomy sukces blednie jeszcze bardziej, kiedy przyjrzymy się środkom przeznaczonym na przygotowanie biało-czerwonych do zmagań w Brazylii. Kwota jest wręcz porażająca, ponieważ wynosi około 400 milionów złotych. Polaków do Rio pojechało 240. Więc na chłopski rozum na jednego olimpijczyka z orłem na piersi wydano ponad 1,5 mln złotych. Rzecz jasna środki te nie były rozdawane każdemu po równo. Najliczniejszą grupę stanowili lekkoatleci i to oni mogli liczyć na największe wsparcie. I rzeczywiście w tej dyscyplinie zdobyliśmy najwięcej medali spośród wszystkich, w których braliśmy udział. Czyli trzy. Każdy zdobyty medal kosztował więc ponad 36 mln złotych.

Czy zatem Igrzyska Olimpijskie w Rio były dla nas sukcesem? Dla tych nielicznych zawodników, którzy stanęli na podium, zapewne tak – i za to im chwała. Ogólnie dla sportowej kondycji naszego kraju już nie do końca...

Cóż, każdy medal ma dwie strony, a lepsze bądź gorsze samopoczucie zależy od tego, na którą stronę się patrzy.