W zależności od tego czy zima była sroga czy łagodna, zakwitała na przełomie marca i kwietnia. Choć pamiętam taką zimę, że pojawiła się dopiero pod jego koniec. Po kilku dniach, podczas których jedna ze skarp moreny przy amfiteatrze kąpała się od rana do zmierzchu w słonecznej kąpieli.
I były ich od razu tysiące, setki tysięcy ułożonych główka przy główce, jak węzły w perskim dywanie spadającym po stromym zboczu do rzeki Łobżonki. Od wartkiej wstęgi wody oddzielała je tylko ścieżka, którą spacerowali wyrzyszczanie by nacieszyć wzrok jej płochliwym błękitem. Dziwna rzecz, ale wytłumaczalna przez botanikę - tam gdzie promienie słoneczne świeciły intensywniej, jej kwiatki bladły. Jakby z wrażenia, że ogrzewa je tak potężna, ale odległa gwiazda. Te w cieniu były ciemniejsze, prawie fioletowe.
Ilekroć się pojawiały, najpierw z babcią Marysią, potem z rodzicami wraz z siostrą szliśmy je podziwiać. Od mego domu, przy Grunwaldzkiej, to nie było daleko. A kiedy już zbudowali kładkę na rzece dla pieszych, to był przysłowiowy "rzut beretem".
Już jako nastolatek, kiedy miałem chandrę (dziś nazywa się to depresją), spędzałem tam po szkole długie godziny. Pochlipywałem czasami nad niedolą młodego Wertera (czyli siebie) kiedy dostawałem kosza od kolejnej, szkolnej miłości albo kiedy dostawałem dwóję z matematyki. (Drogie dziatki, w czasach mojej młodości dwója była najgorszym stopniem ). A kiedy rozpierała mnie energia, szusowałem moim "składakiem" po stromych ścieżkach. Na łeb, na szyję!
Przylaszczka od tego czasu jest dla mnie symbolem radosnego dzieciństwa. Odsyła mnie do czasów, kiedy świat wokół mnie był inny. Nie wiem czy lepszy, czy gorszy. Po prostu inny. Bez internetu, mediów społecznościowych. Świata, w którym z przyjaciółmi się gadało całymi godzinami. Na podwórku, klatce schodowej, na spacerze. A kiedy już mieliśmy po te szesnaście lat, popijało się wraz z kumplem słodkiego, bułgarskiego sikacza o egzotycznej nazwie "Witosha".
Więc kochajcie przylaszczki, bo tak szybko przekwitają.
1 0
babcinym ogrodzie rosły takie białe, drobne, wiotkie kwiatki.Nie siało się ich one tam po prostu , co rok były.Ale przyszła moda na trawniki, egzotyczne kwiaty i niema już babcinych kwiatów...żal, bo choćby jedno nasionko
2 0
Więc kochajcie przylaszczki, bo tak szybko przekwitają.
Stara też przekwitła i to jest dobre, bo nie przybędzie nowy pomiot komuny przez kolizję z gametą Antoniego..