Ludowy Zespół Sportowy w Dziembowie działa od 1947 roku. Dziś określacie siebie jako "klub ludzi z pasją i miłością do piłki nożnej". Skąd w niedużej miejscowości tak duże zainteresowanie futbolem?
Adam Stępniewski: - To już wieloletnia tradycja. W tej historii bardzo istotny był rok 1974, kiedy doszło do połączenia LZS Dziembówko i LZS Dziembowo, w efekcie czego powstał LZS "Noteć". Dziembowo zamieszkuje nieco ponad 600 mieszkańców, w porównaniu do innych ośrodków sportowych w gminie, 3-tysięcznych Kaczor czy liczącego tysiąc mieszkańców Śmiłowa, jesteśmy niedużą miejscowością. Ale tu zawsze panował dobry klimat do gry w piłkę, generalnie do sportu. Dajemy radę, przyciągamy zawodników tym, że jest fajna atmosfera w klubie. Również tym, że treningi dla dzieci i młodzieży są nieodpłatne, co skutkuje napływem dzieci m.in. z Kaczor, a nawet z Piły. Jest niż demograficzny, ale jeśli na treningi przychodzi ok. 30 dzieci, to nie jest źle.
Ważna w tym wszystkim jest grupa zaangażowanych ludzi, każdy wkłada swoją cegiełkę, swój czas w działalność klubu, w dbanie o obiekt. Nie raz widziałem, jak choćby dawni mieszkańcy Dziembowa przychodząc na nasz stadion przecierali oczy ze zdumienia. Są pełni podziwu, że w tak małej miejscowości jest tak dobrze wyposażony obiekt sportowy. Najważniejsze jest to, że są efekty. Seniorzy grają w lidze okręgowej, rozgrywki zakończyli na wysokim szóstym miejscu. Dla przypomnienia: seniorzy z Kaczor i Śmiłowa występują w A klasie, a z Zelgniewa w B klasie. Mamy więc powody do satysfakcji. A wspomnę jeszcze o tym, że w Dziembowie działa ponadto sekcja tenisa stołowego, z rozgrywkami w IV lidze.
Klub funkcjonuje przede wszystkim dzięki dotacjom z kasy gminy. Jeśli pojawiają się możliwości pozyskania środków zewnętrznych, wchodzimy w to, w granty duże, małe. W 2020 roku w ramach programu "Szatnia na Medal" przebudowaliśmy i rozbudowaliśmy klubową szatnię. Oczywiście nie zawsze się udaje, ale piszemy gdzie można.
Jakub Heymann: Trzy lata z rzędu korzystamy z flagowego programu rządowego o nazwie "Klub". Nowością są "piłkarskie przedszkolaki" – udało nam się, jako jednemu z niewielu stowarzyszeń, pozyskać dodatkowe środki ministerialne, dzięki czemu wystartowaliśmy z zajęciami piłkarskimi adresowanymi do dzieci od czwartego do siódmego roku życia. Jest mnóstwo zabawy i mnóstwo radości z piłki. Dopiero zaczynamy, ale zainteresowanie jest spore, mamy wielu chętnych.
Już kilkanaście lat ma wasza oddolna inicjatywa w postaci turnieju "Holiday Cup". Jak zrodził się ten pomysł?
A.S.: - To już tak dawno, że aż nie chce mi się wierzyć. Prawdę mówiąc na pierwszym turnieju nie byłem, bo akurat leżałem w szpitalu. Ale już po premierowej edycji stwierdziliśmy, że warto to kontynuować.
J.H.: - Najpierw był to z założenia turniej dla zakładów pracy. Drużyny, które zagrały 14 lat temu, były zespołami typowo amatorskimi. Te hobbystyczne rozgrywki nabierały jednak coraz większej popularności. Wkrótce, by atmosferę rywalizacji jeszcze bardziej podkręcić, pojawiła się tzw. koperta, czyli nagroda finansowa, która dodatkowo motywowała do rywalizacji. I to wszystko z roku na rok coraz bardziej się rozkręcało. Były lata, że na "Holiday Cup" grało ponad dwadzieścia zespołów, średnio kilkanaście. Zgłaszały się z całego regionu byłego województwa pilskiego – Chodzieży, Margonina, Krzyża… Pamiętam, jak kiedyś przyjechał zespół z Krzyża, w bardzo mocnym składzie, nastawiony na to, żeby wygrać. Ale jak to w piłce - ligach czy pucharach - nie zawsze najmocniejszy wygrywa. Więc i u nas na przestrzeni tych kilkunastu lat było wiele niespodzianek. W tym roku zagrało osiem ekip, chyba pogoda sprawiła, że wyszło trochę bardziej lokalnie. Ale emocji, jak zawsze, nie brakowało. Zwyciężył zespół Eltom, jeden z faworytów turnieju.
Pamiątkowa fotografia z Holiday Cup 2023 / Facebook
Kibice dopisują?
J.H.: - Oczywiście. Za zespołami przyjeżdżają kibice, dziewczyny piłkarzy, ich żony, nawet z dziećmi. I wszyscy gorąco dopingują! Fajna pogoda (akurat za wyjątkiem tego roku) i piknikowa atmosfera sprawiają, że trybuny są zapełnione.
A.S.: - Turniej cieszy się sporą renomą. Uczestniczą w nim zawodnicy występujący w naprawdę dobrych ligach. Mamy satysfakcję, że wyjeżdżają od nas zadowoleni i za rok wracają. No i ten bonus w postaci nagród oczywiście jest dodatkowym magnesem. Wieczorem, po zakończeniu rozgrywek, organizowana jest zabawa dla mieszkańców. To dodatkowa okazja do integracji.
Macie też w Dziembowie swojego "orlika"…
- J.H.: - To obiekt na wzór dawnych "orlików", tyle że z trawiastą nawierzchnią. Przygotowaliśmy teren i zadbaliśmy o bardzo dobrą murawę, gmina sfinansowała zakup trawy i nawozów oraz budowę ogrodzenia. Świetnie to wygląda! Przy takiej ilości grup, z których każda trenuje dwa, trzy razy tygodniowo, na stadionie zaczęło się już robić ciasno. Dzięki dodatkowemu obiektowi jesteśmy w stanie to wszystko fajnie dopiąć. A dla dzieciaków to super sprawa! Na małym, kameralnym boisku, ogrodzonym, gdzie zajęciom przyglądają się rodzice, taki cztero- czy pięciolatek na pewno czuje się bardziej komfortowo, niż w przestrzeni pełnowymiarowego boiska. Ważne jest też większe bezpieczeństwo dzieci. Jako trener z kilkunastoletnim stażem niejednokrotnie obserwowałem te typowo "orlikowe" schorzenia, zwłaszcza w okolicy pięty, wynikłe z faktu, że sztuczna nawierzchni nie gwarantuje takiej amortyzacji, jak naturalna. Oczywiście sztuczna nawierzchnia przydałaby się na zimę w kontekście zespołu seniorskiego, dzieci jednak wtedy trenują na hali.
A.S.: - Naturalna murawa wymaga więcej pracy, trzeba nawozić, kosić, podlewać... Obiekt ze sztuczną nawierzchnią byłby wygodniejszy, byłoby mniej zachodu z jego utrzymaniem. Ale cieszymy się z tego co mamy, tym bardziej, że boczne boisko wydatnie odciążyło zajęcia na głównej płycie.
J.H.: - Dziembowski "orlik" to namacalny efekt udanej współpracy z włodarzem naszej gminy. Pan burmistrz zawsze podkreśla, że lubi takie stowarzyszenia, które wkładają pracę w realizację swego pomysłu, a gmina dokłada się z materiałami. Tutaj ta współpraca fajnie przebiega i liczymy na to, że będzie trwała jak najdłużej.
A.S.: - Jeżeli są jakieś potrzeby, rozmawiamy konstruktywnie i zawsze udaje nam się wypracować kompromis. Pan burmistrz rozumie nasze potrzeby, przez co sukcesywnie udaje się je realizować. Wiadomo: apetyt rośnie w miarę jedzenia (marzy nam się np. automatyczne nawadnianie boiska), wierzę jednak, że na wszystko przyjdzie czas.
jest siła09:30, 27.08.2023
i nie ma lipy,,Pitek,,?
Pilski hejter wskazuje swojego wroga nr 1
Mariusz Józef Szalbierz jest wrogiem Janusza Lemanowicza i jego rodziny w kraju i za granicą. Popierają go swoją twórczością Płóciennik i Sygrela.
temida z lornetką
13:18, 2025-05-21
Oto nowy dyrektor CUK w Szydłowie
Ta robota dla Zdunka jest jak pokój na jedną noc.
o szwendaczku
12:21, 2025-05-21
Spotkanie na temat „Czystego powietrza”
Upośledzona lewacka tęczowa unia europejska i jej upośledzone pomysły, które tylko komplikują normalnym ludziom życie. Ameryka, Azja trują na potęgę ale to malutka unia ma zbawić świat swoimi chorymi pomysłami. Póki tęczowe lewactwo rządzi unią to należy spodziewać się kolejnych bzdurnych pomysłów.
taka prawda
09:39, 2025-05-21
Jak bezpiecznie kupować od nieznanego sprzedawcy...
Co za bzdury. Kolejne na faktach powiatowych. Wiarygodność sprzedającego sprawdza się po komentarzach i ocenach. Najbezpieczniejsza forma płatności to za pobraniem. A nie jakieś pseudo-przelewy i inne uje wuje dzikie węże.
taka prawda
07:19, 2025-05-21