HUMORESKA. Kilka lat temu bieganie nie było tak popularne, jak dziś. Tamtego roku moja rodzinka już w kwietniu wiedziała, gdzie będziemy latem wypoczywać.
Zaczęły się przygotowania. Panie - to znaczy moja żona, kuzynka i córka - mierzyły kostiumy kąpielowe.
Stwierdziły, jak to zwykle bywa, że są za grube i że muszą schudnąć.
Rada w radę postanowiliśmy biegać każdego wieczoru wokół naszego osiedla.
Któregoś razu syn pobiegł wcześniej, po nim panie - przodem, a ja truchcikiem za nimi.
Koło starych domów, sąsiadujących z naszymi wieżowcami, stała starsza kobieta. Gdy się zbliżyłem, zapytała:
- Nie wie pan, co tam się stało? - wskazała na bloki.
- A czemu coś miało się stać? - odparłem.
- No bo widzę, że ludzie tak lecą w tamtą stronę, i stare i młode.
- Może, o tak sobie, chcą pobiegać dla zdrowia?
- Coś pan! Bez potrzeby nikt by nie ganiał, jak głupi! - rzekła kategorycznie.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz