Faworyci w kategorii propaganda

Niedawno rozdano "Telekamery", przyznawane przez czytelników tygodnika Tele Tydzień za osiągnięcia telewizyjne. Nie warto rozwodzić się nad poziomem dzisiejszych produkcji filmowych, serialowych i ogólnorozrywkowych, bo są one na poziomie jasełek w szkole podstawowej. Podobnie jest z aktorstwem, gdzie Filipa Bobka od Janusza Gajosa czy śp. Leona Niemczyka a Katarzynę Cichopek od śp. Danuty Szaflarskiej dzielą lata świetlne talentu.

To wszystko mówi wiele o dzisiejszym poziomie nie tylko szeroko pojętego przemysłu rozrywkowego, ale, niestety, również o jego odbiorcach, któremu perypetie serialowej "Brzyduli" wystarczą do osiągnięcia telenowelowego orgazmu.

Podczas rozdania "Telekamer 2021" najbardziej elektryzował jednak nie pojedynek aktorski, lecz zmagania pomiędzy przedstawicielami państwowej TVP a gwiazdami gorszego sortu z TVN. Jak się okazało, 2 miliardy przyznane przez rząd Telewizji Polskiej wystarczyły do otrzymania jedynie dwóch statuetek, co w umysłach włodarzy mediów narodowych natychmiast zrodziło podejrzenie o celowe manipulowanie wynikami głosowania. TVP twierdzi, że decyzja widzów nie odzwierciedliła tego, jak prezentują się wyniki oglądalności poszczególnych programów. Doszukując się powodu porażki, stacja zwróciła uwagę na – jej zdaniem – wadliwy sposób oddawania głosów w plebiscycie, w tym m.in. za drogie SMS-y i zbyt skomplikowane głosowanie online (choć internauci mogą wirtualnie wspierać swych faworytów już od 20 lat), które to niby wypaczyły realne zainteresowanie produkcjami, a nawet dyskryminowały starszych odbiorców.

A przecież wystarczyło dodać nowe kategorie i tak spektakularnej klęski udałoby się uniknąć. Bo o ile akurat w publicystyce Piotr Kraśko może i nie ma sobie równych, to już w kategorii "Propaganda" redaktorzy Rachoń, Ziemiec czy Holecka byliby murowanymi faworytami!