Rok wcześniej oczyścił orkiestrę z "elementów" niepożądanych: Żydów i ludzi "niewłaściwego" pochodzenia.
Tylko czysty Aryjczyk - według niego - mógł wykonywać utwory rodziny Straussów. Austriaccy muzycy posłuchali jego wezwania i masowo zapisywali się do NSDAP.
Trzy lata od pierwszego koncertu już sześćdziesięciu na stu dwudziestu trzech filharmoników należało do tej zbrodniczej, niemieckiej i nazistowskiej organizacji. Prawie połowa. Widać też podzielali pogląd ministra propagandy III Rzeszy, że by grać Marsz Radetzkiego trzeba mieć w żyłach nazistowską krew.
Od zakończenia II wojny światowej spora część Austriaków przedstawia swój kraj jako "ofiarę Hitlera" zapominając lub wypierając fakt, że większość austriackiego społeczeństwa popierała "anschluss", czyli włączenie Austrii do Niemiec, jakiego dokonał Hitler w tysiąc dziewięćset trzydziestym ósmym roku.
Nieprzeliczone tłumy wiwatowały gdy przemawiał w Linzu, swym rodzinnym mieście. I setki tysięcy skorzystało rabując żydowskie mienie i kolaborując z nazistami, choćby w tworzeniu i "ochronie" obozów koncentracyjnych.
Nie byli ofiarą, ale współsprawcą nazistowskich zbrodni i wielu z tych, którzy ich dokonali, nie poniosło odpowiedzialności.
Mówią, że muzyka łagodzi obyczaje. To prawda.
Sam jestem wiernym fanem noworocznych koncertów z Wiednia w wykonaniu tego wspaniałego zespołu. Obejrzałem ich już ponad pięćdziesiąt i każdego roku, pierwszego stycznia, czekam na to muzyczne wydarzenie by nucić pod nosem, oglądając transmisję, walc "Nad pięknym, modrym Dunajem ".
Ale nie zapominam w jakich powstało okolicznościach, bo zapomnieć nie chcę i nie mogę.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz