Zamknij

Szejnfeld pisze do Tuska o deregulacyjnej „pracy Syzyfa”

14:08, 08.05.2025 Aktualizacja: 14:09, 08.05.2025
Skomentuj

Senator Adam Szejnfeld wystosował oświadczenie senatorskie skierowane do prezesa rady ministrów Donalda Tuska w sprawie deregulacji prawa oraz odbiurokratyzowania administracji.

W oświadczeniu czytamy m.in.:

Jak ważnym procesem, ale i trudnym, nie tyle do przeprowadzenia, ale przede wszystkim do utrzymania w systemie prawa, jest deregulacja, wiem chyba najlepiej. Brałem bowiem osobisty udział na niwie samorządowej, parlamentarnej i rządowej w większości procesów deregulacji oraz odbiurokratyzowania administracji podejmowanych po 1989 roku. Współpracowałem m.in. z Zespołem ds. Odbiurokratyzowania Gospodarki prof. Leszka Balcerowicza działającym przy Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów za czasów premiera Jerzego Buzka, w Sejmie kierowałem pracami Komisji Nadzwyczajnej do spraw związanych z ograniczaniem biurokracji, a potem Komisji Nadzwyczajnej „Przyjazne Państwo” do spraw związanych z ograniczaniem biurokracji, a nawet konsultowałem i opiniowałem niektóre propozycje Zespołu ds. Deregulacji Romana Kluski za czasów rządów Jarosława Kaczyńskiego. Wszystkie te próby były jednak wąsko zakrojone i przynosiły mało wymierne efekty. Dopiero inicjatywa podjęta za rządów Pana Premiera doprowadziła do powstania - w mojej ocenie - największej w historii liczby ustaw oraz nowelizacji przepisów zmieniających prawo na korzyść obywateli i przedsiębiorców. Był w tym między innymi zbiór moich ustaw medialnie nazwany „Pakietem Szejnfelda”, który powstawał w Sejmie w czasie, kiedy byłem przewodniczącym Komisji Gospodarki a później rozwinął się i poszerzył w okresie, kiedy byłem sekretarzem stanu w Ministerstwie Gospodarki. 

„Pakiet Szejnfelda” wprowadził m.in. domniemanie uczciwości podatników, zamianę kultury zaświadczeń na kulturę oświadczeń, milczącą zgodę organu administracji, domniemanie zgodności z oryginałami złożonych dokumentów, radykalne skrócenie oraz ograniczenie kontroli firm, zakaz stosowania „dowodów zatrutego drzewa”, prawo zawieszania działalności gospodarczej, „zero okienka” w zakresie rejestracji działalności gospodarczej, utworzenie CEIDG, ograniczenie administracyjnej reglamentacji działalności gospodarczej (zmniejszenie liczby i uproszczenie procedur dotyczących koncesji, zezwoleń, pozwoleń), zakaz żądania dokumentów będących w systemie administracji, nakaz przyjmowania wniosków niekompletnych, rozszerzoną interpretację prawa (poza prawo podatkowe), ograniczenie tzw. aresztów wydobywczych, likwidację lub zmniejszenie wielu opłat skarbowych i administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców, zmniejszenie kosztów oraz ułatwienia w zakładaniu spółek prawa handlowego, możliwość przekształcania formy prawnej prowadzonej działalności gospodarczej na inną, transparentność działania administracji - „metryczka administracyjna”, „euro przed euro”, czyli prawo rozliczania się walutą obcą, odpowiedzialność majątkowa urzędników oraz wiele, wiele innych.

Pakiet zawierał całkowicie nowe ustawy, m.in. ustawę o zmniejszeniu barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców, ustawę o odpowiedzialności majątkowej funkcjonariuszy publicznych za rażące naruszenie prawa, ustawę o upadłości konsumenckiej, ustawę o partnerstwie publiczno-prawnym, czy ustawę o praktykach absolwenckich, ale także ponad 1000 przyjętych przepisów, które znalazło się w nowelizacjach istniejących ustaw zmieniając m.in. ustawę o swobodzie gospodarczej, Ordynację podatkową, Kodeks pracy, Kodeks postępowania administracyjnego, Kodeks spółek handlowych, Kodeks karny, Kodeks postępowania karnego, Prawo upadłościowe i naprawcze, Prawo zamówień publicznych, ustawę o odpowiedzialności karnej podmiotów zbiorowych, Prawo dewizowe,  itd.… Wtedy powstał też projekt „wakacji podatkowych” i „wakacji składkowych”. Niestety, po ośmiu latach rządów PiS wiele z tych rozwiązań przestało obowiązywać albo zaprzestano je odpowiednio stosować.

Nie jest najtrudniej zmienić prawo, najtrudniej jest zmienić ludzi!

Moje doświadczenie uczy, że mimo podejmowania skutecznych, bo faktycznie zmieniających prawo, rozwiązań legislacyjnych, opinia społeczna jest przekonana, że żadna ekipa polityczna rządząca państwem, włącznie z tą za rządów Pana Premiera, nigdy nie zrobiła nic na rzecz zmniejszenia biurokracji i nadregulacji, ba, że podejmowano wyłącznie działania odwrotne. Przekonanie to jest błędne, ale paradoksalnie zarazem uzasadnione, bowiem opinia publiczna ocenia sprawy po praktycznych, odczuwalnych efektach, a nie po formalnych działaniach.

Na przeszkodzie osiągania praktycznych skutków deregulacji stoi wiele przeszkód, np. prawo unijne, ale wśród nich przede wszystkim należy wskazać urzędników i polityków przekonanych o tym, iż w państwie o wszystkim ma decydować władza. I tak stwierdzić należy, że nie najtrudniej jest zmienić prawo, najtrudniej jest zmienić ludzi. Chodzi z jednej strony o tzw. „mentalność urzędniczą”, a z drugiej strony o nieustanną wojnę polityczną liberałów z etatystami, w której to wojnę o wolność i swobodę najczęściej wygrywają ci ostatni.

Urzędniczy opór, administracyjna pragmatyka stosowania prawa, a w końcu cofanie zmian przez ekipy polityczne przeciwne deregulacjom i zmniejszeniu biurokracji powodują, że nowe przepisy albo nie działają (bowiem nie są stosowane - tu najlepszym przykładem jest moja ustawa o odpowiedzialności majątkowej funkcjonariuszy publicznych za rażące naruszenie prawa, która mimo, że obowiązuje już czternaście lat nigdy nie została zastosowana), albo są derogowane z systemu, lub na niekorzyść obywateli i przedsiębiorców interpretowane, a w końcu i nowelizowane. Wszystko to powoduje, że po kilku latach z deregulacją wracamy do punktu wyjścia. Mamy z tym do czynienia także obecne, po ośmiu latach rządów PiS, kiedy ponownie Pan Premier musi naprawiać prawo, które już wcześniej było poprawione.

Wolność i swoboda!

Dążenie do wolności i swobody jest nieodłączną cechą Polaków. Uwidoczniła się ona szczególnie po 1989 roku i nasila z roku na rok praktycznie w każdej dziedzinie obywatelskiej aktywności. Niestety, mimo wielu działań podjętych na rzecz ograniczenia biurokracji, wzmocnienia podmiotowości obywateli wobec państwa, zmiany nastawienia administracji publicznej do społeczeństwa, a przede wszystkim budowania większego zaufania państwa do swoich obywateli, w tym do przedsiębiorców, zarzuca się rządzącym niemal zupełną bierność w tej dziedzinie.

Jednym z powodów, jak już wspomniałem, jest mentalność urzędnicza oraz pragmatyka administracyjna, ale kolejnym jest to, że deregulację traktuje się w Polsce, jako akcję, a nie jako stały i ciągły proces, nie jako element rządzenia! Dlatego wielu, z klasy urzędniczej, a często i politycznej, bierze sprawy „na przeczekanie”. Bo albo minie akcja, albo zmieni się opcja rządząca i wszystko wrócić do „upragnionej normy”.

Kolejnym hamulcem jest „Polska resortowa” oraz powiązana z tym „Polska partyjna”. Objawia się to tym, że ministrowie oraz kierownictwa resortów prowadzą często jakby „autonomiczną politykę”, czyli niezależną, a nawet wbrew ministrom innych resortów. Wzmacnia taką sytuację to że w rządach koalicyjnych różnymi resortami kierują ludzie z różnych partii o różnych poglądach i partyjnych programach, a to często powstaje między nimi rywalizację, „kto, komu pokaże” i wtedy już naprawdę trudno osiągnąć wspólne stanowisko. Wszystko to, na dodatek wzmacnia też „Polska partyjna”, z którą mamy do czynie wtedy, kiedy tworzy się pionową strukturę partyjną, mianowicie gdy i dany minister, i przewodniczący odpowiedniej komisji w Sejmie, i przewodniczący stosownej komisji w Senacie są z… tej samej partii politycznej. Wtedy wszyscy, nie tylko już resortowo, ale i partyjnie trzymają dyscyplinę „obrony” swojego stanowiska wbrew stanowisku innych ministerstw, ba, niekiedy i nawet wbrew stanowisku premiera.


Wnioski:

Minimum co należałoby zrobić, to tak zmienić strukturę personalną i partyjną resortów Rady Ministrów oraz komisji sejmowych i senackich, alby ograniczyć funkcjonowanie „Polski resortowej” wspieranej „Polską partyjną” z jednej strony, a z drugiej strony należy prawnie wpisać deregulację w zasady techniki prawodawczej państwa, aby uniknąć „akcyjności” w tym zakresie, inaczej deregulacyjna „praca Syzyfa” nigdy nie będzie miała końca.

W związku z powyższym senator Adam Szejnfeld zapytał Premiera nie o to, co i jak rząd chce zmienić w prawie aby zmniejszyć administracyjną biurokrację i ograniczyć nadregulacje, ale jak rząd chce utrzymać nowe regulacje w polskim systemie prawa oraz w pragmatykach administracyjnych, jeśli już nie na stałe, to przynajmniej w bardzo długim, co najmniej ponad kadencyjnym okresie czasu? 

(Dominika Kobiołka, dyrektor biura senatorskiego Adama Szejnfelda w Pile)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%