Można jedynie przypuszczać, że nie bez wpływu na wynik całego meczu był przebieg pierwszego seta. Siatkarki KS Piła weszły w mecz ze wspaniałą energią, doprowadzając do prowadzenia 17:11. Niestety, była to ostatnia część meczu, w której to pilanki dyktowały zasady na boisku. W warszawskim zespole przebudził się blok, lepiej zaczął funkcjonować atak, na co nałożyły się błędy zagrywki i w ataku pilskiego zespołu. Niestety, z wyraźnej przewagi punktowej szybko zrobił się remis 20:20. Ekipa KS Piła jeszcze próbowała przechylić szalę na swoją korzyść, jeszcze obroniła pierwszą piłkę setową (na 24:24). Niestety, błąd zagrywki kosztował nasz zespół kolejną piłkę setową dla warszawianek, którym zwycięstwo w pierwszej partii dał autowy atak z pilskiej strony boiska.
W drugim secie prowadzenie od początku objęły warszawianki (13:7), ale siatkarki KS Piła nie odpuszczały. W drugiej połowie seta wydawało się, że pilska maszyna znów wskoczyła na właściwe obroty, gdy wynik kilka razy zbliżał się do remisu (18:17, 20:19, 21:20, 22:21), ale ani razu nie udało się uzyskać przewagi i set zakończył się 25:21.
W trzecim secie po raz ostatni remis pojawił się na tablicy wyników przy stanie 14:14. Kolejne akcje to rosnąca przewaga warszawianek, niestety także na skutek licznych błędów po pilskiej stronie siatki - pilskiej ekipie do końca seta udało się wywalczyć jeszcze tylko pięć punktów.
Zdecydowanie najmocniejszym atutem pilskiego zespołu była w sobotnim spotkaniu w Warszawie Oliwia Urban - kapitan pilskiej ekipy zdobyła aż 15 punktów. Słabo na tle KSG wypadła pilska zagrywka - tylko jeden as (Julia Rajewska) i 9 błędów przy aż 7 asach i 8 błędach warszawskiego zespołu. Obydwa zespoły zanotowały po 11 błędów w ataku, a KS Piła wypadł punktowo lepiej od KSG w bloku (7:4).
Bardzo widoczni (i słyszalni) w małej hali przy Niegocińskiej na Służewcu byli pilscy kibice. Do Warszawy pojechał pełen autokar granatowo-żółto-białych, wyposażonych w bębny, trąbki i szaliki fanów KS Piła. Wspólnie z tymi, którzy zdecydowali się przyjechać indywidualnie (nie tylko z Piły i regionu, ale także z Warszawy, Radomia i ze Śląska – łącznie około 80 osób), na trybunach zajęli cały sektor, prowadząc fantastyczny doping do ostatniej piłki.
Walka w półfinale toczy się do dwóch wygranych spotkań (bez względu na wynik). Drugi mecz półfinałowy siatkarki KS Piła rozegrają w hali przy Żeromskiego 90 w najbliższą sobotę (5 kwietnia). Początek spotkania o 18.00. Jeżeli starcie zakończy się zwycięstwem pilskiego zespołu, na trzeci mecz wrócimy do Warszawy 9 kwietnia.
[FOTORELACJA]1761[/FOTORELACJA]
KSG Warszawa - KS Piła: 3:0 (26:24, 25:21, 25:19)
MVP: Jagoda Michałek
KSG Warszawa: Zofia Sobanty, Martyna Zięba, Julia Stancelewska, Aleksandra Jedut, Jagoda Michałek, Martyna Kaszyńska, Magdalena Saad (L) oraz Julia Grzelak, Wiktoria Wojtyniak, Maja Kott, Martyna Terlikowska (L)
KS Piła: Emilia Szubert, Oliwia Urban, Agnieszka Czerwińska, Alina Bartkowska-Kluza, Daria Dąbrowska, Łucja Kuriata, Ewa Machowska (L) oraz Martyna Lach, Julia Rajewska, Magdalena Piekarz (L)
0 0
Jasne, że to koniec sezonu dla KS PIŁA, nie będzie awansu. Piła musi mieć kilka razy więcej, aby awansować ligę wyżej, na szczyt. W tej chwili nie ma o tym mowy, zwyczajnie jesteśmy za słabi na taki lot, w wielu przestrzeniach. Warszawa to jest mocny obszar, za mocny dla Piły, otoczka Warszawy i Piła, proszę państwa o czym my mówimy?
0 0
Sukces sportowy, drużyna, do tego potrzebny jest "wiatr" miejsca, Piła tego nie ma, jesteśmy za mało "czytanym" miejscem, gdzie są salony biznesowe, w Pile? Che, che, che. To samo dotyczy żużla, Wrocław, Poznań, Lublin, zawsze sobie poradzi. Stolica regionu, mocna, dobry biznes, o tym się mówi, kto zwróci uwagę na Piłę, gmina. Powiat? Pfi, eeee, tam. Oczywiście, "coś" u nas będzie grało w piłkę, czy jeździło na żużlu, ale bez przejścia na poziomy mistrzowskie. Takie są realia Piły, trzeba znać swoje miejsce, a miejsce Piły jest określone na poziomie, jaki mamy obecnie, czyli 1 liga siatkówki i 2 liga żużla, z cichym wskazaniem na zaplecze elity, po wielkim trudzie i kosztach.
0 0
Rywalizację można przegrać nie tylko sportowo, ale również miejscem, bo miejsce daje rys psychologiczny. Piła do Warszawy? Nie tym razem, może kiedyś, za 1000 lat? Che, che, che. Potrzeba będzie dużo wysiłku, żeby Piła zaczęła odprawiać z kwitkiem duże ośrodki sportowe, w najważniejszych rywalizacjach. Narazie słabość mierzy się z układem, stolikiem biznesowym, tak prezes klubu kraje, jak mu nóżka pod stolikiem biznesowym wystaje, che, che, che. Trzeba oddać naszym sportowcom, że walczą i to jest piękne oraz wielkie, niech tak zostanie, obyśmy nie wpadli, znowu, w puste miejsca, na sportowej mapie Polski.