Wk...y starzec z Żoliborza

"Czy świat się bardzo zmieni, gdy z młodych gniewnych wyrosną starzy, wku.....i"? - pytał retorycznie, w swojej fraszce, Jonasz Kofta. Dziś, z powodzeniem można ją odnieść do Kaczyńskiego, który wyborców partii tworzących obecną koalicję nazwał" najmarniejszą, najbardziej żałosną i bezwartościową częścią naszego społeczeństwa".

Kaczyński jest anachronizmem w polskiej polityce.

Zgorzkniały starzec, który nie bywał za granicą, nie ma konta w banku, nie rozumie współczesnego świata i zmian w nim zachodzących.

Jest jak kamień w rzece, opływanym przez wodę podążającą w siną dal, czy mu się to podoba, czy nie.

Upierdliwą przeszkodą, na którą rzeka ma swoje sposoby.

A na dodatek te jego ciągoty do wszechobecnej kontroli państwa i obywateli, centralizmu w zarządzaniu państwem rodem z PRL, stawiają go w rzędzie największych szkodników.

Uważa, że kto nie z nim, ten jest właśnie "śmieciem", "bezwartościową częścią naszego społeczeństwa".

Dając tym powód do przypuszczeń, że w istocie nie rozumie demokracji, ani tych wielu milionów wyborców, którzy nie chcą żyć w skansenie Europy, czyli w Polsce z jego wizji.

Nie wszystkie zmiany zachodzące w dzisiejszym świecie też mi się podobają, jak np. laicyzacja, upadek autorytetów, konsumpcjonizm, skrajny indywidualizm prowadzący do zaniku więzi społecznych czy hedonizm.

Ale czy można siłą, lub obrażeniem ludzi myślących inaczej jak my, zmienić te niekorzystne - naszym zdaniem - trendy?

Nie, nie można.

W demokracji.

Albo inaczej, można, ale w dyktaturze.

Czy za nią tęskni Kaczyński nazywając swoich przeciwników "najgorszą, najmarniejszą i bezwartościową częścią społeczeństwa"?

Do której pewnie ja też należę, bo głosuję zawsze na partie liberalne.

Czy czuję się obrażony?

Nie, bo o to pewnie jemu chodziło.

Nie są w stanie mnie dotknąć żadne jego inwektywy.

Uczyniłbym mu wtedy zaszczyt.

Jego słowa spływają po mnie jak woda po kaczce.

Bo wiem, że jego czas się kończy.

Za kilka lat zostanie nam w pamięci portret, wk...onego starszego człowieka, któremu tylko już agresja pozostała.