Niech święta będą czasem wytchnienia - chwilą ciszy, rozmowy bez gniewu...

Święta Bożego Narodzenia to czas, który ma przypominać nam o wspólnocie, a nie o podziałach. To kilka dni w roku, kiedy warto zwolnić, odłożyć na bok codzienne spory i skupić się na tym, co naprawdę ma znaczenie.

Dla nas, wierzących, jest to oczekiwanie na narodziny Chrystusa - tego, który przyszedł na świat z miłości do ludzi i oddał za nich życie. Dla większości z nas to także najcieplejsze, najbardziej rodzinne święta w całym roku.

To właśnie wtedy spotykamy się przy jednym stole, rozmawiamy z bliskimi, czasem dawno niewidzianymi krewnymi czy przyjaciółmi. W mojej rodzinie poglądy są w dużej mierze zbieżne, choć bywa, że różnimy się w szczegółach. W wielu domach jednak różnice, zwłaszcza te polityczne, są znacznie głębsze i potrafią dzielić.

Dlatego spróbujmy w tych dniach mówić mniej o tym, co nas różni, a więcej o tym, co nas łączy. Każdy ma prawo myśleć po swojemu, a świąteczny stół nie musi być areną sporów ani miejscem na przekonywanie tych, którzy i tak od dawna mają ugruntowane zdanie.

Ostatnie lata przyniosły nam wiele niepokoju, napięć i wyzwań, jakich nie pamiętamy od dawna. Tym bardziej potrzebujemy dziś spokoju, bliskości i wzajemnego szacunku.

Niech te święta będą czasem wytchnienia - chwilą ciszy, rozmowy bez gniewu i bycia razem.

Niech Bóg, rodzina i zwykła ludzka życzliwość dadzą nam oparcie w tych niespokojnych czasach.