Im głębiej zaglądam w przeszłość naszego regionu, tym więcej odkrywam fascynujących postaci i wydarzeń, które zasługują na wydobycie ich na światło dzienne. Historia nie jest bowiem jedynie zbiorem dat i faktów, lecz mozaiką ludzkich losów, przeżyć i doświadczeń, które pozwalają lepiej rozumieć współczesność. Każdy fragment owej mozaiki - okruch historii, jak je nazywam - ma swoje miejsce w większej opowieści o naszej tożsamości, kulturze i tradycjach.
"Misja tajnego radcy", drugi tom z serii o regionie pilskim, jest próbą zebrania tych drobnych, lecz niezwykle cennych fragmentów i przedstawienia ich szerszej publiczności.
Dzieje naszego powiatu, nazywanego przez niektórych Krajną Nadnotecką, to nie tyle wielkie bitwy, polityczne przewroty i głośne postacie. To nade wszystko codzienne życie zwykłych ludzi, ich radości i smutki, sukcesy i porażki. To opowieści o rycerzach i szlacheckich rodach, o księżach i zakonnicach, o rzemieślnikach i kupcach, rolnikach i nauczycielach, artystach i naukowcach, którzy przez wieki współtworzyli tkankę społeczną regionu. To także historie o miejscach - budynkach, ulicach, parkach i placach - materialnych świadkach licznych przemian, same w sobie stanowiących nieocenione źródło wiedzy o przeszłości.
W pierwszym tomie pod tytułem "Studnia nieszczęścia" (2022) skupiłem się na najważniejszych wydarzeniach i postaciach związanych z historią Piły i jej okolic. Przypomniałem sylwetki ludzi, którzy odcisnęli własny ślad na tym regionie oraz opowiedziałem o wydarzeniach, jakie w mniejszym lub większym stopniu wpłynęły na bieg lokalnej historii.
Niniejsza publikacja poszerza tę perspektywę, zagłębiając się w mniej znane, ale ważkie aspekty przeszłości. Każda opowieść, każdy anegdotyczny fragment niczym puzzel dopełnia obraz tego, kim jesteśmy jako społeczność.
Podobnie jak jej poprzedniczka, książka ta nie jest podręcznikiem historii ziemi pilskiej. Każdy z przedstawionych w niej epizodów został starannie zbadany, ale przedstawiony w zbeletryzowanej formie opowieści lub, jak kto woli, gawędy, aby realizować cel całej mojej działalności pisarskiej. Zdefiniowałem go we wstępie do pierwszej książki z tego cyklu, pisząc:
Sam odkryłem fenomen historii bardzo wcześnie - w opowiadaniach matki, która była jej pasjonatką, a gdy nauczyłem się czytać, zacząłem przyswajać ją poprzez książki. Takie, w których na pierwszym miejscu stał człowiek i jego życiowe perypetie. Było to oszałamiające odkrycie, wpadłem w tę pasję po uszy. I tak jest do dziś. Dlatego przystępując do pisania zbeletryzowanych okruchów historii naszego regionu, chciałem, żeby czytelnicy wchłaniali wiedzę bez nauki, wyłącznie przez czystą przyjemność czytania.
Historia Piły i jej okolic to bogaty i różnorodny temat, jaki zasługuje na pełne zaangażowanie i zainteresowanie. Mam nadzieję, że moja nowa książka przyczyni się do pogłębienia wiedzy o Krajnie Nadnoteckiej, a także do budowania lokalnej tożsamości i dumy ze wspólnego dziedzictwa. Każdy z nas jest częścią tej historii, wnosi do niej coś indywidualnego. Zapraszam więc do wędrówki w przeszłość, do odkrywania kolejnych okruchów historii, które razem tworzą niepowtarzalną opowieść o Pilskiem i jego mieszkańcach.
Na koniec pragnę z satysfakcją odnotować, że do podróży tej zachęca również Pan Rafał Zdzierela, starosta pilski, który sfinansował druk książki i objął honorowy patronat nad jej wydaniem.
Dziękuję i proszę o więcej, bo ciągle jeszcze żyję i piszę.
Bingo18:53, 31.10.2024
Rafał Zdzierela zawsze z komuną. 18:53, 31.10.2024
również17:08, 01.11.2024
lemanowicze byli w PZPR 17:08, 01.11.2024
jl14:27, 02.11.2024
Bywa, że idzie się złą drogą. Zawsze jednak można zawrócić. Fakt usunięcia Lemanowicza z partii pzpr w trybie karnym dowodzi, że było mu nie po drodze z komuchami. Noska kierownik wydziału ideologicznego KW w Pile, który służył komunie, płakał na plenum, czy zjeździe, kiedy Rakowski wydał komendę: sztandar Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej wyprowadzić. I natychmiast przepoczwarzyli się, ocierając łzy rozstania, w SdRP żeby dalej katować patriotów i robić lewe interesy na ciele ojczyzny zwykłego szarego żuczka. Bo oni są hydrą wielogłową, nienasyceni, ciągle głodni cudzego.. 14:27, 02.11.2024
katol14:32, 02.11.2024
Nitras proponuje - jako mentalny komuch terrorysta - żeby opiłowywać katolików. 14:32, 02.11.2024
Tok pracy partyjnej 09:32, 04.11.2024
Za komuny, po tak zwanej reformie administracji Gierka z roku 1975, przy ulicy Sikorskiego usadził się komitet wojewódzki pzpr ze swoimi wydziałami. Wśród kierownictwa w wydziale informacji i ideologii zajął poczesne krzesło towarzysz Zbigniew Noska. Tam się ideologicznie chlało hektolitry. Był tryb zaopatrzenia w produkty przemiany materii workowców. Dzwonił taki kierownik albo zastępca do dyrektora z wieścią, że musi przybyć do instancji, bo są jakieś złe wieści w temacie jego roboty, a podlegał nomenklaturze partyjnej. Gość przybiegał z teczką a jego roztrzęsienie fizyczne wzbudzało flaszki w teczce do charakterystycznego pobrzękiwania. Towarzysze ze zrozumieniem i ze szklankami podchodzili do argumentacji dyrektora, który jak najszybciej wystawiał argumenty hurtem i wyzwalał się z opresji. A towarzysze zalewali pały i mieszali jaja trzymając ręce w kieszeniach obszernych portek. 09:32, 04.11.2024
o robocie partyjnej09:50, 04.11.2024
To było w praktyce politycznej pzpr ciągłe doskonalenie form i metod pracy partyjnej. Od czystej zwykłej na dołach partyjnych do koniaków, winiaków, wiskaczy dla szlachetnych mord kierownictwa. Stary Lemanowicz rozpoznawany jako Kmicic opowiadał, że kiedy był dyrektorem WPHW w Pile miewał wizyty różnych lokalnych bonzów partyjnych. Taki towarzysz Czesław kierownik wydziału organizacyjnego kw przyczłapał nie wiadomo po co i po kilku zdawkowych zdaniach na tematy ogólne zapytał: wiecie towarzyszu dyrektorze napiłbym się, zaschło mi. Dyrektor przez interkom poprosił sekretarką o napój. Ta przyniosła na tacce wodę sodową. Na to towarzysz partyjny: nie macie czegoś mocniejszego? Gospodarz biura przy Śródmiejskiej wyjął z biurka flaszkę wódki luksusowej. Na to towarzysz: co to, *%#)!& nie macie koniaku? Nie mam bo nie piję, odpowiedział dyrektor. Towarzysz wypił dwie setki, wziął flaszkę do teczki i poszedł. 09:50, 04.11.2024
Świś09:56, 04.11.2024
Zbychu, to nie Czesław. 09:56, 04.11.2024
Opaliński10:12, 04.11.2024
Zbychu nie ustępował Czesławowi w tej robocie. 10:12, 04.11.2024
Fan20:22, 01.11.2024
No i co z tego? Większość jeszcze urodziła się za socjalizmu i żyje 20:22, 01.11.2024
pap12307:49, 12.11.2024
Stary komuch w bajkopisarza się przemienił. 07:49, 12.11.2024
sringo09:06, 01.11.2024
2 0
czyli też z Kmicicem i jego pomiotem 09:06, 01.11.2024
Liga Obrony Cnoty10:42, 01.11.2024
0 0
Swego czasu w wyborach Rafał Zdzierela kandydował do rady. Łaził po ludziach w swoim okręgu wyborczym i propagował swoją kandydaturę spotwarzając innych ze swojego ugrupowania. Aż Młodzi Demokraci zagrozili mu, że zrobią mu kuku polityczne, jeśli nie przeprosi obrzuconej gównem osoby. I przeprosił.
O ile chodzi o Kmicic, to odszedł on z tego świata z czystym kontem w czasie, kiedy Rafał jako siedemnastolatek walił konia na długich przerwach w szkole i podglądał panienki, co one tam mają w różnych miejscach.
Pomiot Kmicica został usunięty w trybie karnym z grupy komuchów 21 grudnia 1981 roku. Tak więc nie można mu przypisać cechy komucha, skoro komuchy go wykopsali, z udziałem Włodzimierza Bystrzyckiego. 10:42, 01.11.2024
plus dodatni10:45, 01.11.2024
1 0
Dobrze, że Rafał nie wszedł w komitywę seksualną z pederastami kierowanymi w Grupie Stonewall przez Arkadiusza Kluka - cioty z Poznania a wcześniej Pilanina. 10:45, 01.11.2024
komuchy pilskie16:25, 01.11.2024
1 1
W tym szabacie komuchów, zwanym Egzekutywą, 21 grudnia 1981 brali udział: Andrzej Bendyk, Jan Jankowski, Włodzimierz Bystrzycki, Stefan Granops, Stefan Kowalski, Stanisław Oszczepaliński, Ewa Leszkowicz, Czesław Piekarski, Dominik Szczurowski, Ryszard Zagórski. 16:25, 01.11.2024
Pytko Pytakowski10:19, 04.11.2024
1 0
A czy Rafał nie miał epizodu męsko - męskiego w swoich poszukiwaniach miejsca do wetknięcia? 10:19, 04.11.2024