Zamknij

Jadwiżyn wciąż walczy o przejazd

08:41, 27.11.2024 Mariusz Szalbierz
Skomentuj

Wkrótce miną cztery lata, od kiedy mieszkańcy wsi Jadwiżyn w gminie Sadki zostali pozbawieni przejazdu kolejowego, z którego korzystali dojeżdżając do części swoich pól. Od tamtej pory nie przestają walczyć o jego odbudowę.

Na początku 2021 roku rozebrano jeden z dwóch przejazdów kolejowych w Jadwiżynie, przystanku PKP między Osiekiem nad Notecią a Samostrzelem, z którego korzystają mieszkańcy kilku wsi leżących na granicy powiatów pilskiego i nakielskiego. Praprzyczyny tej decyzji sięgają jesieni 2015 roku, kiedy Rozporządzenie Ministra Infrastruktury i Rozwoju określiło warunki techniczne, jakim powinny odpowiadać skrzyżowania linii kolejowych z drogami. Wiązało się ono z planami modernizacji linii kolejowej Bydgoszcz - Piła - Krzyż - Gorzów Wielkopolski - Kostrzyn i przystosowania trasy do dwóch wariantów prędkości: do 160 km/h (co oznaczało  likwidację części przejazdów) albo do 200 km/h (tu zlikwidowane zostałyby wszystkie przejazdy).

PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. miały 5 lat na ustalenie statusów przejazdów i dostosowanie ich do wytycznych rozporządzenia. Dotyczyło to również skrzyżowania kolejowo-drogowego kategorii C, usytuowanego w km 203,670 linii kolejowej nr 18 na zachodnim krańcu Jadwiżyna. Było ono oznakowane sygnalizacją świetlną i dźwiękową, krzyżem św. Andrzeja oraz znakiem stop.

*

W myśl ministerialnego rozporządzenia, za bezpieczeństwo na przejazdach odpowiadają dwa podmioty: od strony toru zarządca linii kolejowej, od strony drogi - jej zarządca. Skrzyżowania kategorii A, B, C i D mogą funkcjonować jedynie na styku z drogami publicznymi. Jeśli droga nie posiada statusu drogi publicznej, przejazd może zostać przekształcony w przejazd użytku niepublicznego kategorii F. Czyli jest „zdegradowany” do przejazdu, w którym ktoś otrzymuje klucz (aplikację), otwiera rogatki i je zamyka. Zarazem bierze na siebie odpowiedzialność za jego bezpieczne funkcjonowanie.

Takiego chętnego - czemu nie ma co się dziwić - w Jadwiżynie nie było.

Kiedy w czerwcu 2020 roku Urząd Miejski w Wyrzysku powiadomił ZLK w Bydgoszczy, że nie ma zainteresowania użytkowaniem skrzyżowania w takiej formie, spółka przystąpiła do działań zmierzających do rozbiórki przejazdu, co finalnie nastąpiło 26 stycznia 2021 roku.

Od tamtego dnia część miejscowych rolników jest odcięta od najkrótszego dojazdu do pól usytuowanych po północnej stronie linii kolejowej Piła - Bydgoszcz, w większości położonych na terenie gminy Wyrzysk. W konsekwencji niektórzy, aby nie nadkładać drogi i oszczędzić czas, jeżdżą pasem technologicznym wzdłuż torów. To nielegalne, bo wąski, 2,5-metrowy pas nie jest przeznaczony do ruchu publicznego, tym bardziej ciężkich maszyn  rolniczych.

Notabene: usytuowany kilometr dalej na zachód przejazd, który zapewnia dojazd do gospodarstwa rybackiego w Ostrówku, pozostał nietknięty, choć od strony technicznej nie umywa się do zlikwidowanego w Jadwiżynie.

*

Miejscowi rolnicy mają żal do poprzednich władz gminy Wyrzysk - na terenie której większość z nich ma swoje grunty i gdzie płaci gros swoich podatków - że tak łatwo przystały na likwidację przejazdu. I że tak naprawdę nie były zainteresowane, by ich w tej sprawie wesprzeć, o czym świadczy choćby nieobecność jakiegokolwiek reprezentanta wyrzyskiego urzędu na spotkaniu na przystani w Nakle nad Notecią w lipcu 2022 roku.

A to właśnie wtedy pojawiło się maleńkie światełko w gąszczu biurokratycznych zawiłości. Ustalono, że mieszkańcy wystąpią oficjalnie do Zarządu PKP PLK S.A. o wyrażenie zgody na użytkowanie pasa technologicznego. Była to czysta formalność, gdyż było z góry wiadome, że Zakład Linii Kolejowych w Bydgoszczy takiej zgody nie wyrazi. W odpowiedzi istotny był jednak akapit, że „zaspokojenie zbiorowych potrzeb wspólnoty, m.in. zapewnienie dojazdu do nieruchomości lokalnej społeczności, należy do zdań własnych gmin. W tym przypadku do gmin Wyrzysk i Sadki”. To dało mieszkańcom argument do wystąpienia do obu samorządów o rozwiązanie problemu dojazdu do ich nieruchomości rolnych.

Dalszych działań w tej sprawie podjęły się (w dużej mierze przymuszone społecznym naciskiem mieszkańców Jadwiżyna) poprzednie władze gminy Sadki. Do ówczesnej burmistrz Wyrzyska wystosowano pismo z propozycją przejęcia części działki drogowej nr 1101, która - po upublicznieniu - połączyłaby z przejazdem przebiegającą przez wieś drogę publiczną nr 220.

- Droga nr 1101 ciągnie się w kierunku Noteci, nam zaś zależało tylko na odcinku łączącym się z końcówką drogi publicznej nr 220. W końcu doszliśmy do porozumienia i gmina Wyrzysk wydzieliła interesujący nas fragment, który przejęliśmy. Pani burmistrz Wyrzyska nie uzyskała jednak zgody wojewody na skomunalizowanie działki nr 1080, po północnej stronie linii kolejowej. My zastosowaliśmy nieco inną procedurę i udało się. Gmina Sadki pokryła koszty podziału i aktu notarialnego. Obecnie jesteśmy więc właścicielami działek po obu stronach przejazdu - informuje Andrzej Wiekierak, sekretarz gminy Sadki.

- Mamy świadomość, że odbudowa przejazdu wiąże się z kosztami dla gminy - nie kryje sekretarz gminy Sadki. - Na pewno nasze możliwości budżetowe nie pozwalają na to, byśmy zrobili to z własnych środków. Wedle PKP chodziło o koszt rzędu 2,5 mln złotych, teraz już mówi się o 3 milionach. To ogromne pieniądze. Pan wójt szuka dodatkowych źródeł pozyskania dofinasowania, prowadzi rozmowy ze starostwem nakielskim, urzędem marszałkowskim, rozmawiał z panem wicewojewodą Hemmerlingiem, do Jadwiżyna przyjechała pani poseł Kłopotek. 12 grudnia w Sadkach odbędzie się spotkanie w szerszym gronie z udziałem wszystkich zainteresowanych stron, zaprosiliśmy na nie również parlamentarzystów. Będziemy rozmawiać o tym, jak znaleźć najszybszą ścieżkę, by ten temat doprowadzić do pozytywnego finału.

*

Czy to oznacza, że pojawiła się realna szansa na odbudowę (de facto: budowę od nowa) przejazdu w Jadwiżynie? Jeśli nawet, to jednak należy uzbroić się cierpliwość.  

- To dotyczy styku nie tylko sąsiadujących z sobą gmin, ale także powiatów, a na dodatek różnych województw, co sprawy nie ułatwia - zwraca uwagę Andrzej Wiekierak. - Przygotowaliśmy projekt uchwały o nadaniu działkom statusu drogi publicznej. Zgodnie z procedurą wysłaliśmy go do zaopiniowania do starosty nakielskiego, tam jednak uznano, że właściwym organem jest starosta pilski. Umówiliśmy się z PKP, że gdy podjęta zostanie pozytywna uchwała Rady Gminy Sadki, wystąpimy z pismem, aby zaczęli wdrażać swoje czynności. To również będzie postępowanie wieloetapowe w zakresie uzyskania zgód, wykonania audytu bezpieczeństwa itp. Dopiero po tym wszystkim będzie można dokładnie określić  koszty. ZLK PKP w Bydgoszczy na temat pieniędzy nie wypowiada się, bo to kompetencja wyższego szczebla. Jest to zatem złożona procedura, ale miesiąc po miesiącu stawiamy kolejne kroki. Paradoksalnie można powiedzieć, że rozbiórka przejazdu trwała kilka godzin, a na jego odtworzenie trzeba kilku lat.

W tle starań o odbudowę przejazdu istotną nadal pozostaje kwestia planu modernizacji linii kolejowej Piła-Bydgoszcz do standardu kolei szybkich prędkości.

- W wariancie do 200 km/h w ogóle nie będzie przejazdów w jednej płaszczyźnie, lecz zastąpią je wiadukty i tunele. Tyle że na razie nie ma żadnych konkretów co do terminów. Wydaje się, że to raczej kwestia nie kilku lat, lecz perspektywa lat dziesięciu, a i to nie jest pewne. Póki co walka mieszkańców Jadwiżyna o przywrócenie przejazdu jest więc uzasadniona, gdyż mógłby im jeszcze spory czas posłużyć - dodaje Andrzej Wiekierak.

(Mariusz Szalbierz)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%