Pochodzący z Pobórki Wielkiej bracia Tomasz i Krzysztof Pyda wzięli udział w tegorocznym rajdzie charytatywnym "Złombol". Do mety w portugalskim mieście Nazaré dotarli 32-letnim Żukiem.
Dla braci nie był to pierwszy start w "Złombolu": Tomek, który od 2,5 roku mieszka w Vancouver, uczestniczył już w siedmiu rajdach, Krzysztof, mieszkaniec Pobórki, ma na koncie o jeden wyjazd mniej.
W "Złombolu" tradycyjnie uczestniczyli czerwonym Żukiem, z numerem startowym 153, wielokrotnie już naprawianym na trasie (tym razem było to m.in. koło rozrządu), łącznie z wymianą silnika w którejś z poprzednich edycji rajdu. Szczęśliwie jednak zawsze dowoził ich na metę. I tak też było tym razem.
Tomasz i Krzysztof na trasie "Złombolu"
"Żuk to survivor! W trudnych warunkach czuje się najlepiej, kocha upał, góry, piach i spanie po krzakach. Dlatego taka dobrana z nas para!" - napisali panowie na swoim facebookowym profilu "Czekając na lawetę".
Wyruszyli 1 lipca w południe - przez Czechy, Niemcy, Francję, Hiszpanię, z zamiarem dotarcia na metę 5 lipca. Do przejechania mieli 640 kilometrów, czyli średnio 10 godzin dziennie w trasie. W Nazaré zameldowali się zgodnie z planem. A że rajd ma cel charytatywny, czteroosobowa załoga Żuka, kierowana mottem "Jedziemy z pomocą", przy okazji wspanialej przygody uzbierała 11.481 złotych dla domów dziecka. Tomasz zaś otrzymał nagrodę dla uczestnika, który przyjechał na "Złombol" z najdalej, czyli aż z zachodniej Kanady.
- Jeszcze nie wrócili, teraz zwiedzają Hiszpanię, dzisiaj są na kempingu w okolicach Malagi - informuje pani Ania, mama Tomasza i Krzysztofa.
Warto też wspomnieć, że z mieszkańców gminy Białośliwie w "Złombolu" uczestniczył też kilkakrotnie Krzysztof Gniot z Nieżychowa. W tym roku nie mógł jednak wziąć udziału w rajdzie.
- "Złombol" to przepiękna inicjatywa i przede wszystkim cudowni ludzie, tutaj nikt nikogo nie zostawia w potrzebie - podkreślają Tomek i Krzysiek.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz