Rodzice bronią przedszkola przy Witaszka. "Chcemy rozmawiać z prezydentem Głowskim!"

Rodzice dzieci uczęszczających do Publicznego Przedszkola nr 1 w Pile spotkali się dzisiaj z dziennikarzami w sprawie zapowiedzi likwidacji placówki.

Przypomnijmy: 19 grudnia ubr. w Regionalnym Centrum Kultury w Pile odbyło się spotkanie przedstawicieli władz miasta z rodzicami i pracownikami Publicznego Przedszkola nr 1 w Pile poświęcone - jak to określono - zmianom w funkcjonowaniu miejskich jednostek oświatowych.

Kilka dni później rodzice skierowali do prezydenta Piły Piotra Głowskiego (i do wiadomości radnych) swój sprzeciw wobec planów likwidacji placówki przy Witaszka.

Kolejne spotkanie odbyło się 13 stycznia br. Tego dnia rodzice dowiedzieli się, że od nowego roku szkolnego w przedszkolu nie będą już funkcjonowały dwa obecne oddziały przedszkolne, a w budynku (po adaptacji bądź budowie od podstaw) powstałby w przyszłości publiczny żłobek. Dla ich dzieci miałoby się znaleźć miejsce w trzech nowych oddziałach, m.in. przy Szkole Podstawowej nr 5 im. Dzieci Polskich.

- Nie po to dawałam swoje dziecko do tego przedszkola, by teraz miało chodzić do wielkiego budynku z podstawówką. To są malutkie dzieci. Tu mają spokój, ciszę, bezpieczeństwo - mówi matka przedszkolaka z placówki przy Witaszka.

- Od początku szukaliśmy w tej sprawie kompromisu z władzą, ale władza nie szukała kompromisu z nami - twierdzi inny rodzic. - Po pierwszym spotkaniu wydawało się, że można taki kompromis osiągnąć. Zaproponowaliśmy stopniowe wygaszanie działalności przedszkola, aż do opuszczenia go przez ostatni rocznik. Pan Sebastian Dzikowski, dyrektor wydziału oświaty, kultury i sportu, powiedział, że to pomysł godny rozważenia. A na styczniowym spotkaniu wiceprezydent Szewc zgasił nas już na dzień dobry komunikując, że decyzja została podjęta i przedszkole będzie zlikwidowane.

- Tak przekazana wiadomość mnie zaniepokoiła i zdziwiła, bo temat likwidacji przedszkola nie stanął jeszcze na forum Rady Miasta. Przecież to ostatecznie radni będą podejmować w tej sprawie decyzję - zwraca uwagę Grzegorz Płachta, radny z listy Prawa i Sprawiedliwości. - Odniosłem jednak wrażenie, że decyzja o sposobie zagłosowania zostanie przekazana radnym Klubu Koalicji Obywatelskiej i to, jak sądzę, tonem nieznoszącym sprzeciwu. Oznaczałoby to, że mechanizmy demokratyczne na naszym szczeblu samorządowym, niestety, szwankują. Warto przypomnieć, że to właśnie Rada Miasta jest organem stanowiącym i kontrolnym, co stanowi ustawa o samorządzie gminnym, a prezydent tylko - albo aż - wykonuje powierzone do realizacji uchwały. Chyba że traktuje się radnych jedynie jak kwiatek do kożucha…

- Padł argument, że przedszkole nie było przez lata remontowane - mówi Tomasz Słoboda, przewodniczący Klubu Radnych PiS w Radzie Miasta Piły. - Tymczasem wiele miejskich placówek oświatowych przeszło termomodernizację, a akurat na to przedszkole środki się nie znalazły. Generalnie na spotkaniu zabrakło dialogu, pan wiceprezydent nie chciał się wsłuchać w głos rodziców.

- Na pewno przedszkole wymaga termomodernizacji. Tego już rodzice sami nie zrobią, choć zrobili bardzo wiele: remontowali, malowali, sadzili drzewka, kupowali pomoce dydaktyczne, rolety, nawet dywany. Każdy kto wejdzie do przedszkola zauważy, jak ono dzięki temu wygląda - mówi jedna z matek.

- Odwiedziłam je, bez zapowiedzi. Jestem mile zbudowana atmosferą, jaką tam zastałam. Piękny wystrój, czyściutko, na każdym kroku widać dbałość. Poza tym to przedszkole to historia, a historia powinna być dla nas ważną rzeczą - podkreśla radna PiS Gabriela Milska (przedszkole powstało w 1966 roku jako placówka zakładowa Przedsiębiorstwa Poszukiwań Nafty i Gazu).

- Jak sobie pan prezydent wyobraża dołączenie dzieci do placówki przy Konopnickiej czy oddziałów w Szkole Podstawowej nr 5? Gdzie chce je pomieścić? - pyta Emilia Piechocka, reprezentująca w Radzie Miasta Piły bezpartyjne Stowarzyszenie Porozumienie Samorządowe.

- Przykro to stwierdzić, ale obecne władze Piły nie są w stanie niczym pozytywnym mnie zaskoczyć  - wyznaje ojciec przedszkolaka. - Nie wierzę, gdy mówią, że będziemy mogli wysłać nasze dzieci do przedszkola, jakiego będziemy chcieli. Przecież inne przedszkola nie są z gumy.

Radny Grzegorz Płachta: - Przemawiają do mnie argumenty podniesione przez rodziców. Przedszkole składające się z dwóch oddziałów (ok. 50 dzieci) i z profesjonalnej kadry pedagogicznej ze względu na swój kameralny charakter cechuje się indywidualnym podejściem do każdego dziecka. W przypadku molochów ta sytuacja może zostać zachwiana. Również emocjonalne podejście rodziców do przedszkola i jego funkcjonowania wyrażające się w osobistym zaangażowaniu, a nawet w partycypowaniu w kosztach funkcjonowania tej jednostki, jest godne podziwu. Ta przedszkolna społeczność tworzy specyficzny klimat, klimat wręcz rodzinny. A co do zapowiedzi powstania żłobka - pomysł ciekawy, ale szkopuł w tym, że ma zostać zrealizowany z pieniędzy zewnętrznych, które jeszcze nie ma. Czyli: najpierw likwidacja, a potem się zobaczy. To chyba nie jest właściwa kolejność.

- Szukamy cały czas kompromisu. Poglądy polityczne zostawiliśmy w szufladzie - podkreśla ojciec przedszkolaka. - Chodzi nam tylko o dobro naszych dzieci. Nie powinno się szukać oszczędności ich kosztem. Chcemy rozmawiać, ale nie widać dobrej woli po drugiej stronie. Na tych spotkaniach nie było od początku jasnych argumentów, było za to dużo sprzeczności, panowie z Urzędu Miasta gubili się w faktach. Jako wyborcy czujemy się bardzo zawiedzeni tym, że prezydent Głowski osobiście z nami nie rozmawia. Ci, którzy wyrazili swoje opinie na profilu społecznościowym pana prezydenta, zostali zablokowani, a ich komentarze usunięto. Władza wywodząca się z ugrupowania, które ma w nazwie słowo "obywatelska", powinna głos społeczeństwa szanować. To przykre, że tak nie jest. Naszym problemem zainteresowali się jedynie radni opozycji.

- Nie chcemy robić polityki, to inicjatywa w pełni społeczna. Tak tworzy się społeczeństwo obywatelskie. Ci ludzie chcą decydować o rozwoju miasta, a w tym przypadku o losie swoich dzieci - zaznacza radny Grzegorz Płachta.

Rodzice liczą na to, że jeszcze przed zaplanowaną na 31 stycznia sesją Rady Miasta Piły uda im się spotkać z prezydentem Piotrem Głowskim.

- Gdyby to okazało się niemożliwe, apeluję do przewodniczącej Rady Miasta o nie ujmowanie tego punktu w porządku obrad. Wciąż jestem pełen nadziei, że uda się jakiś konsensus wypracować - mówi radny Grzegorz Płachta.