Wszystko zaczęło się na początku marca 2024 roku. Igorek zaczął wymiotować z dnia nadzień i nie chciał jeść. Stan chłopca szybko zaniepokoił wszystkich najbliższych.
Początkowo lekarze nie widzieli żadnych powodów do obaw. Pomimo zapewnień, że to tylko zatrucie, u dziecka doszło do drgawek, Wtedy natychmiast przetransportowano go do szpitala.
To właśnie tam u Igora zdiagnozowano wodogłowie, które okazało się dopiero początkiem strasznych wiadomości…
Podczas zabiegu odprowadzania płynu mózgowo-rdzeniowego wykryto guza w głowie, którego nie można było zoperować na miejscu. Chłopiec został przetransportowany do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.
Diagnoza: w główce Igorka był wielki guz: nowotwór złośliwy komory IV, wyściółczak inaczej ependymoma - typ glejaka, który występuje u dzieci.
Szybko przeszedł skomplikowaną operację usunięcia guza.
Po operacji cały czas wylewał się płyn mózgowo-rdzeniowy i okazało się, że część guza nie została usunięta. Igorek musiał przejść 30 cykli naświetleń oraz cykle chemioterapii, która trwają do tej pory.
Chłopiec ma założoną tracheostomię, jest karmiony tylko i wyłącznie do sondy, nie ma odruchu połykania, stwierdzono u niego także lekki niedowład prawej strony ciała.
W marcu br. Igorek miał wykonany rezonans w mózgu i rdzenia kręgowego. Wykazał nawrót choroby i progresję guza. Chemia, którą otrzymywał nie przyniosła oczekiwanych rezultatów.
Igorek ma możliwość wychodzenia na przepustki pomiędzy cyklami chemii. Ale musi być zapewnione bezpieczeństwo, komfort i warunki transportu.
Udało się zebrać środki na ssak medyczny przenośny z wbudowanym akumulatorem, ale potrzebny jest jeszcze specjalistyczny fotelik samochodowy oraz pieniądze na prywatne wizyty u lekarzy specjalistów - neurolog, laryngolog, neurologopeda.
Tata Igorka odszedł o nich i finansowo nie pomaga. Matka chłopca jest zdana sama na siebie. Ma również starszego syna, 5-letniego Kubę, który obecnie jest pod opieką ojca.
Wesprzyj zbiórkę dowolną kwotą - bo każda złotówka ma ogromną moc!
Szejnfeld: Nie ma już miejsca na polskie myślenie typu
W gadce jesteście mocni, ale potem się okazuje, że to pustosłowie, a pieniądze zamiast na polską naukę to idą na jachty.
jej mość
09:23, 2025-10-22
Groźny pożar na Zielonej Dolinie
goracy popiol z kominka.
jarzebiak
13:25, 2025-10-21
Gdy słowa zamieniają się w groźby…
A dlaczego pan Henryk nie napisze felietonu o sznurze wiszącym i gałęzi uginającej się pod ciężarem???
❓❓❓
10:40, 2025-10-20
W Szydłowie pięknie śpiewali poezję!
Mały pistolecik z Powiatu mógł się lepiej za zombie przebrać ! Lepiej by wyglądał i pasował do daty niż te sprane jeansy , wyciągnięty sweterek i brudne okularki na wątłej piersi - ale poruta
Oracz z Gromadna
21:59, 2025-10-19
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz