Cały Wyciąg to cztery skryte w nadnoteckich chaszczach zabudowania. W każdym mieszkają po trzy osoby: pod jedynką u Drajera, którego dom stoi w sąsiedztwie krzyża na początku osady (Ryszard z Marysią i Marysi córka Danka), u Mrotków pod dwójką (Tadeusz, żona, syn Adam), u Michalskich (Irena i Marian oraz syn, aktualnie za granicą), no i w ostatnim domu, który oficjalnie ma numer 6, a jest czwarty z kolei (Bogdan Dutkowski ze szwagrem Mańkiem i szwagra narzeczoną).
- Czasami ktoś pyta: ,,Boże, jak wy tu żyjecie?”. Ale mamy spokój, ciszę, jak dzieciaki przyjadą na wakacje, to mają się gdzie pobawić – argumentuje Irena Michalska, która na Wyciąg sprowadziła się w 1964 roku, do męża. – Wtedy jeszcze było parę domów więcej. Ale bogatsi wybudowali się i przenieśli do Osieka, a biedniejsi zostali. Nam kiedyś, po powodzi, zaproponowali przeprowadzkę do Hercowa. Pojechaliśmy zobaczyć, ale nie spodobało mi się. Tu chodzimy po błocie, tam byśmy chodzili po glinie, a dzieci miałyby tak samo daleko do szkoły.
Michalska zapewnia, że do wszystkiego można się przyzwyczaić: do odległości (są samochody, można dojechać), stukilkudziesięcioletniego budynku (drewniany, ale ciepły), do rozjeżdżonej ciągnikami drogi (albo gdy zawieje ją śnieżyca), komarów (można spryskać się płynem,) nawet do tutejszej wody (Jak ona mi kiedyś nie smakowała, jeny, jaka była brzydka! Ale z czasem przywykłam i nie ma wyjścia, musi smakować!).
- Fakt faktem, zima w tym roku była piekielna! Musieli spychaczem przepchać nam drogę. A na podwórku tylko wydeptaliśmy ścieżki po drzewo i do kibelka – dodaje Michalski.
*
- To wieś wykreślana z życia – ocenia Bogdan Dutkowski. - Na nowych mapach już jej nie ma. Nawet drogowskaz gdzieś zniknął.
Ale kiedyś było inaczej. Po wojnie Wyciąg liczył 34 numery (wcześniej nawet sporo więcej). Dom stał jeszcze przy domu, była szkoła, kaplica (formalnie już nieczynna, ale ludzie i tak zbierali się w niej na majowe nabożeństwa), dzwonnica (dzwonienie było słychać w odległym o 4 kilometry Osieku), a piesi stąpali po chodniku wysypanym piaskiem. Ludzie nie narzekali nawet wtedy, gdy z jednej strony wylała Noteć, a z drugiej Łobżonka i musieli chodzić po kładkach, bo wiedzieli, że taka już uroda tego miejsca.
Pod koniec lat 40. we wiosce wybuchł pożar – wiatr od zachodu przegonił płomienie po słomianych dachach, przetrzebiając większość zabudowań. Później kaplicę zaadaptowano na potrzeby szkoły, wreszcie na mieszkania. Budynek został rozebrany w latach 90. – nikt nawet nie pamięta (albo nie chce pamiętać), przez kogo.
- Cegła była zdrowa, kupić nie kupić, potargować warto. Taka prawda – komentuje filozoficznie Dutkowski. - Jedyne co jest, a czego nie było, to elektryczność. Bo kiedyś tylko przy lampie naftowej siedzieliśmy.
Prąd na Wyciąg doprowadzono w 1974 roku. Tadeusz Mrotek jako pierwszy we wsi kupił wtedy na Gwiazdkę telewizor marki Alga. Kiedy go włączył, zdawało im się, że mają w domu kino.
Teraz za domostwem Dutkowskiego z linii energetycznej pozostały tylko gołe słupy.
- Jednej nocy światło przygasło, rano patrzymy, drutów nie ma – pamięta Bogdan.
- Ktoś pierdyknął. I to nie byle kto, bo pod napięciem to zrobił – zaznacza Adaś Mrotek.
*
24-letni Adam, najmłodszy z pięciorga przychówku Mrotków, pozostał na Wyciągu z rodzicami. – Reszta już żonaci, mężaci, dzieciaci – mówi o rodzeństwie.
Chłopak pracuje dorywczo i pomaga w opiece nad ojcem. Tadeusz trzy lata temu miał wylew, miesiąc przeleżał w szpitalu, na początku nie mógł w ogóle mówić, teraz też jeszcze nie powrócił do całkiem płynnej mowy. - No i non stop na tabletkach – dodaje Adaś.
Zabudowania Mrotków były kiedyś większe: na podwórzu stał chlew i stodoła. Nawet dom był większy, póki od zachodniej strony nie zaatakowała go wichura. Gdy wiatr zerwał dach i obalił część drewnianej chaty, postawili od szczytu murowaną ścianę. Na całkowitą odbudowę nie było pieniędzy, więc teraz z jednej strony budynek jest o metr krótszy.
W domu Michalskich połowa ściany już też jest murowana. W środku akurat trwa malowanie, sprzęty wystawione na podwórko.
- Po trochu zawsze coś się wyremontuje – mówi Michalska.
Ale Michalscy te drewniane ściany domu nawet sobie chwalą, bo trzymają ciepło. Jedyny feler to dach - ciężki, pod dachówką.
- Zajrzeli kiedyś ekolodzy, pytają, czy nie zrobilibyśmy na dachu gniazda dla bociana. Tu, na Wyciągu, bociany miały już gniazda, mocne, jak z cementu. Gdzie na naszej lichej chatce taki ciężar?
Tutejsze bociany miewają jednak swoje kaprysy. Kiedy wiatry kilka razy zwaliły gniazdo na słupie, energetycy specjalnie zamontowali tam metalowy szkielet. Niestety, że żaden bocian nie jest nim zainteresowany.
- Nic dziwnego, skoro nawet słomki na zachętę nie położyli – uważa Tadeusz Mrotek.
*
W domu Drajera jest tylko Marysia z córką Danką. Na Wyciągu mieszkają od dziesięciu lat. - Źle nie jest. Tylko ta zima dała popalić – przyznają. No i jeszcze ta piaszczysta droga (brnie się nią jak żółw) i miejscowa woda (za dużo kamienia, trzeba z dziesięć wiader spompować, zanim pojawi się czysta).
Co mają tutaj do roboty? Zerwą kwiat lipy (na herbatę), wypielą warzywnik (chwasty w mig odrastają), przejadą się do Osieka na zakupy (bo nawet z handlem obwoźnym nikomu nie opłaciło się zapuścić na Wyciąg).
Ale młodym, że stąd uciekają, Marysia się nie dziwi. - Co mają na tych łąkach siedzieć bez przyszłości?
Więc, kto może, wyjeżdża. Syn Michalskich znalazł pracę w Holandii. - Zadowolony. U nas robił za grosze i jeszcze na czarno. A tam dobrze zarabia i wszystko ma opłacone – mówi Irena Michalska.
- Tu z plusów to tylko o opał nie trzeba się martwić, bo zawsze z tych krzaczorów można drzewa narobić. Ale jeszcze parę lat i nie będzie tutaj do kogo przyjechać – przewiduje Adaś Mrotek.
czytelnik11:04, 05.10.2016
Fajny reportaż i piękne zdjęcia
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu faktypilskie.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Piękny obiekt! Nadleśnictwo Kaczory ma nową siedzibę
Poprzednia władza wykonała, aktualna spija śmietankę. Ale coś mi się wydaje, że już niedługo znowu będzie wymiana i wrócą stare porządki.
pier
21:44, 2025-07-15
Watykan powinien uciszyć bpa Meringa
Antoni tobie to na starość rozumu nie przybyło bo byłeś i jesteś lewak
Antos
21:35, 2025-07-15
Bon turystyczny dla Polaków. 500 złotych
Super❤️ dzięki pis👍
🥰
21:18, 2025-07-15
Duda - dzieciak, któremu zabrano zabawki
Precz z kaczyzmem ! ! !
rh
20:47, 2025-07-15