Zamknij

Sadownicy odpowiadają inwestorowi w sprawie budowy lini

15:37, 31.07.2016
Skomentuj

W czerwcowym wydaniu Faktów Pilskich ukazał się artykuł napisany przez ZWSE Rzeszów Jako druga strona – przeciwnicy budowy dwutorowej linii elektroenergetycznej 400 kV zaprojektowaną trasą – chcemy ustosunkować się do tych wypowiedzi i zawartych tam wielu nieprawdziwych stwierdzeń.

1. „Przeciwnicy linii 400 kV”.
Nie jesteśmy i nigdy nie byliśmy przeciwnikami budowy tej linii! Uważamy, że jest ona wręcz konieczna w obecnych czasach! Chcemy natomiast – i jest to nasz główny postulat – aby powstała ona zgodnie z Koncepcją Zagospodarowania Przestrzennego Kraju i Planem Zagospodarowania Przestrzennego Województwa Wielkopolskiego. W obu tych dokumentach linia ta przebiega doliną Noteci i my właśnie domagamy się od wykonawcy przeprowadzenia inwestycji tą trasą. Od początku mówimy: „Nie dla budowy dwutorowej linii 400 kV tą trasą. Idźcie doliną Noteci”.

Z niewiadomych przyczyn (a jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to zawsze chodzi o pieniądze) wykonawca ZWSE Rzeszów zaplanował sobie inny przebieg trasy. Oczywiście przedstawiciele firmy twierdzą, że pieniądze nie mają tu znaczenia. Jak zatem wyjaśnić fakt, że przetarg na realizację tej budowy ZWSE Rzeszów wygrał kwotą mniejszą o ponad 11 mln zł? Nie dziwiłby ten fakt, gdyby nie to, że w podobnych przetargach suma ta wynosi 1-4 mln zł. Zainteresowanych dalszym zgłębianiem tego faktu odsyłamy na stronę www.pse.pl.

Wiadomo, że budowa i posadowienie tak dużych słupów na terenach bardziej podmokłych wiąże się z większymi kosztami. Dodatkowym kosztem jest założenie na druty „odstraszaczy” dla ptaków i obowiązek monitorowania środowiska po realizacji inwestycji. Następny koszt to rekompensata środowiskowa, którą musiałby Wykonawca ponieść idą z budową w dolinie Noteci.

To tylko parę wskazanych kosztów, które ZWSE Rzeszów w swoim zamyśle odrzuciło na samym początku podchodząc do przetargu. Wykonawca na te 11 mln zł wycenił zdrowie i życie mieszkańców w pobliżu budowy.

2. „Linię nie można poprowadzić przez Łąki Nadnoteckie.”
Wykonawca twierdzi, że w pierwotnej wersji rozważał taką możliwość, ale na podstawie uzyskanej z RDOŚ w Poznaniu inwentaryzacji przyrodniczej obszaru Natura 2000 (Łąki Nadnoteckie), biuro konsultingowo-inżynierskie Eko-Mark dokonało analizy, która wyraźnie wskazała na brak możliwości przejścia tym obszarem.

Po pierwsze: jak wskazaliśmy w punkcie pierwszym, nigdy nie było takiego zamiaru. Po drugie: żaden dokument ani Plan Ochrony Natura 2000 dla województwa wielkopolskiego i kujawsko-pomorskiego w żadnym punkcie nie zabrania takiej inwestycji. W planach Zagospodarowania Przestrzennego Województwa Wielkopolskiego są nawet wskazane warunki, jakie ma spełniać taka inwestycja, zagrożenia jakie może stwarzać dla tego terenu i orientacyjny sposób rekompensaty środowiskowej. Po trzecie: wspomnianej analizy firmy Eko-Mark nikt nie widział, również RDOŚ w Bydgoszczy. Wspomnieć należy również, że według informacji przekazanej przez Wykonawcę RDOŚ-iowi, analiza ta powstała w maju tego roku. Jak więc ZWSE Rzeszów może twierdzić, że na jej podstawie na początku wykluczył możliwość przejścia Doliną Noteci?

Podobno tak nie można, bo przepisy itp., a linia i tak przechodzi przez najbardziej cenne obszary Natura 2000 w gminie Kaczory oraz pod Bydgoszczą.

3. „Stowarzyszenie Ochrony Ziemi i Sadów przed dwutorową energetyczną linią 400 kV chroni interesy swoje i założyciela.”
Sprostować należy też stwierdzenie, że nie ma protestów społecznych i protestują tylko sadownicy. Jako pojedyncze osoby nie mogliśmy się przebić do szerszego grona społeczeństwa i nikt nie traktował nas poważnie, a w szczególności ZWSE Rzeszów. Była i jest to nadal jak walka Dawida z Goliatem (wciąż mamy nadzieję, że z tym samym skutkiem). Jako stowarzyszenie mamy większe uprawnienia w różnych urzędach i możemy jednoczyć ludzi o podobnych poglądach.

Nie reprezentujemy jednak tylko naszych interesów. Dzięki naszej skromnej działalności coraz więcej ludzi dowiaduje się w ogóle o planach budowy takiej linii i o trasie jej przebiegu. Coraz więcej zgłasza się do nas ludzi chcących zmiany tej trasy. Często są to prawdziwe dramaty ludzkie, jak np. mieszkańcy bloków w Grabionnej, gdzie trasa przebiega praktycznie obok bloków; państwo Wolscy, którzy mają niepełnosprawne dziecko, a z jednej strony są otoczeni już istniejącą linią a z drugiej funduje im się 400 kV itp.

4. „Protest sadowników to nie bunt społeczny”
Wykonawca twierdzi, że pozyskał już ponad 68 procent zgód właścicieli nieruchomości, a w gminach województwa wielkopolskiego wskaźnik ten wynosi dziś 75 procent. A nasze pytanie brzmi, kto to widział? Dane takie nigdy nie zostały nigdzie przedstawione, musimy wierzyć im na słowo (a ich słowo to skarb).Według ZWSE Rzeszów protest dotyczący budowy linii został zorganizowany przez niewielką grupę sadowników, którzy żądają przesunięcia linii z terenu ich działek lub oczekują niewspółmiernych, milionowych wynagrodzeń.

Protestują również ludzie, których linia bezpośrednio nie dotyczy. O planowanej inwestycji dowiedzieli się od nas – bezpośrednio zainteresowanych. Trudno inaczej wytłumaczyć fakt, że w ciągu paru godzin udało nam się zebrać ponad 550 uwag dotyczących tej trasy, które zostały złożone w gminie Białośliwie, a z tego, co nam wiadomo, razem wpłynęło ich około 650. Wszystkie z nich dotyczą zmiany trasy i zlokalizowania budowy w dolinie Noteci. Podobne uwagi składane są też do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Bydgoszczy. To też tylko paru sadowników?

My jako sadownicy nie domagamy się większych odszkodowań za ziemię, którą chcą nam zabrać. Nie chcemy żadnych pieniędzy, sami potrafimy je zarobić ciężką pracą. Chcemy tylko, żeby nam w tym nikt nie przeszkadzał. Jeżeli kiedykolwiek była mowa o jakiś odszkodowaniach czy wynagrodzeniach, to chodzi tu o ludzi, którzy podpisali umowy z wykonawcą. Mimo ujętych w umowach i aktach notarialnych zakazów i nakazów: „występowania przeciwko tej budowie”, „zachowania poufności”, „zakazu wypowiadania się, uczestniczenia w spotkaniach” itp., ludzie ci zgłaszają się do nas z prośbą o pomoc. Są to śmieszne pieniądze za utratę na zawsze ziemi. Tłumaczenie się jakimiś wyliczeniami i operatami jest wielką bzdurą, bo jak inaczej można wyjaśnić fakt, że teraz wykonawca tym, którzy jeszcze nie podpisali umów, proponuje większe odszkodowania?

5. „Wszelkie normy są zachowane”.
Propaganda, jaką stwarza wykonawca linii 400 kV, jak i same Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) jest wyśmienita. Przedstawia nam się tę inwestycję w różowych barwach: same plusy, minusów zero. „Wszelkie odległości zachowane, promieniowanie nieszkodliwe, normy spełnione itp.”. Skoro jest tak idealnie, to jaka jest przeszkoda, żeby trasa ta przebiegała przez obszary Natury 2000? Skoro ludziom nie szkodzi, ziemia pod drutami nie staje się jałowa i nie jest napromieniowana, można ją normalnie uprawiać, to przecież ptaszkom i roślinkom z tamtych terenów szkodzić też nie będzie. A czy to człowiek nie powinien być przypadkiem najważniejszy? A może wcale tak różowo nie jest?

Normy: co to są normy, kto je ustala? Niedawno w TVP był emitowany reportaż o Czarnobylu. Ludzie mieszkający w okolicy zostali potwornie napromieniowani. A co zrobiły władze żeby im pomóc, bardzo prostą rzecz – kilkukrotnie podnieśli dopuszczalne normy i z tysięcy bardzo napromieniowanych ludzi potrzebujących natychmiastowej pomocy zostało trochę ponad 100. Jak u nas mają być wiarygodne badania na temat oddziaływania tych linii na człowieka, skoro wszystkie są zlecane i wykonywane dla PSE. Dotarliśmy do Raportu Światowej Organizacji Zdrowia, w którym jest wyraźnie powiedziane, że linie takie szkodzą. Odległość od budynków wynosić powinna ok. 3 km, mieszkanie przez 15 lat w promieniu 1 km powoduje m.in. białaczkę, depresję, choroby psychiczne itp. W dni z niepogodą ( a jest u nas takich dużo) hałas i drgania wytwarzane przez te linie odczuwalne są na kilometry. Podobno nie ma promieniowania, a na serwisie youtube można obejrzeć filmik, jak świecą się jarzeniówki. Fotomontaż – powie Wykonawca. Czy aby na pewno? Chyba taka stacja jak Discovery nie kompromitowałaby się fotomontażem, przedstawiając parę lat temu taki sam reportaż z USA?

A skoro nie ma promieniowania, to dlaczego w Instrukcjach BHP umieszczonych na stronie internetowej PSE czytamy np. o zakazie zbliżania się sprzętem zmechanizowanym nieposiadającym odpowiednich zabezpieczeń i miernika napięcia pod czynną linię na odległość nie mniejszą niż 30 metrów albo o konieczności noszenia odpowiedniego ubrania ochronnego i pracy nie dłużej niż 2 godziny. A nam się mówi” „możecie normalnie pracować, uprawiać pole, wszystko będzie rosło, ziemia nie jest napromieniowana i spalona itp.” Co innego dowodzi filmik nakręcony przez naszych znajomych; wskazuje on różnice, jakie powoduje w uprawach niedawno powstała linia pod Poznaniem. Po jej wybudowaniu odkręcając kran w domu będziemy się zastanawiać czy, aby przypadkiem nie mamy wody z ujęcia z Grabionnej, nad którym przebiega linia – ale nie martwmy się, normy na pewno są zachowane.

6. „Linia jest bezpieczna”.
Konstrukcje słupowe są zaprojektowane zgodnie z normami uwzględniającymi najbardziej niekorzystne warunki klimatyczne  - twierdzi wykonawca. A według jakich norm zostały zaprojektowane słupy pod Szczecinem, które połamały się jak zapałki? W razie zerwania drutu zasilanie zostanie odłączone. A co z naturalnymi wyładowaniami elektrycznymi, które powstają od druta do powierzchni ziemi tzw. „ługami”, też je wyłączą? Wykonawca stwierdził też, że z naszej strony padło stwierdzenie, że na naszym terenie był przypadek śmiertelny związany z porażeniem przez zerwany przewód. Prosimy podać dane osoby, która to powiedziała. Prosimy o nie wkładanie nam słów w usta i o zaprzestanie oczerniania tych, którzy walczą o przesunięcie linii w celu ochrony swoich domostw. Wskazaliśmy tylko na przypadek porażenia prądem osoby będącej podczas mżawki na metalowej drabinie.

Wykonawca i Inwestor nie uwzględnili specyfiki zabiegów sadowniczych. Niemożliwym będzie opryskiwanie sadów w zmechanizowany sposób, ponieważ oprysk poniesiony przez wiatr może spowodować przepięcie. Czy Inwestor i Wykonawca sądzą, że zabiegi na tak dużych sadach będziemy wykonywać ręcznie?

7. „Owoce spod linii nie będą napromieniowane”.
Prosimy Wykonawcę lub PSE o przedstawienie badań mówiących o tym, iż mimo że pod linią występuje promieniowanie to nie wpływa ono na jakość owoców i zbóż tam rosnących i w żaden sposób nie szkodzi konsumentom. Prośba ta jest tym bardziej uzasadniona, że dotyczy ona całej społeczności. Badania takie ze względu na skalę potencjalnego zagrożenia powinny być przeprowadzone, bo przekonanie wykonawcy nam nie wystarcza.

8. „Linie istnieją od wielu lat na terenie województwa mazowieckiego nad sadami, m.in. Łowicza i Warki”.
To ciekawe, dlaczego obecnie gminy Warka, Chynów, Grójec, Żyrardów, Wiskitki, Jaktorów, Pniewy itd. również walczą przeciwko budowie dwutorowej linii elektroenergetycznej 400 kV. Pewnie dlatego, że wszystko jest tak super. Właśnie z tymi protestującymi komitetami jesteśmy w stałym kontakcie i mamy dużo lepsze pojęcie na temat ich podejścia i przekonań, niż wykonawca. Pewnie dlatego, że jest tak super, a może trochę z nudów, prawie co tydzień organizowane są przez nich duże akcje protestacyjne liczące kilkaset osób. Prosimy nie ogłupiać ludzi mówiąc, że inni się zgadzają.
Tam to aż miło popatrzeć, jak razem z lokalną społecznością protestują ich włodarze. A u nas nasi ściskają sobie ręce z wykonawcom i robią wszystko pod ich dyktando. Chyba zapomnieli o tym, że są wybierani i komu powinni służyć. Wykonawca odejdzie, a my zostaniemy. Pytanie brzmi tylko, czy z bombą z opóźnionym zapłonem czy bez niej?

9. „Pszczoły nie wyginą”.
Tak twierdzi wykonawca linii oraz że w Polsce nie ma badań na ten temat. ZWSE Rzeszów informujemy – są takie badania i to już od 2009 roku i odsyłamy do jednego z numerów miesięcznika „Pszczelarstwo” z 2009 roku. A jednak pszczoły wyginą. Są one głównymi zapylaczami drzew owocowych. Bez nich nie będzie plonów. Rozpatrując to w szerszej perspektywie, w parę lat po wyginięciu pszczół zginie i człowiek.

10. „Linia nie była projektowana zza biurka”.
Piękne stwierdzenie, szkoda tylko że nieprawdziwe. „Zespół projektantów dokonał analizy możliwości budowy linii posługując się mapami terenu oraz przeprowadzając rozpoznanie w trakcie wielokrotnych wizyt w terenie” – twierdzi wykonawca. No cóż, jaki zespół, tak efekt.

O „profesjonalizmie” i „licznych wizytach w terenie” tego zespołu mogą wskazywać m.in. usadowienie słupa na skarpie w gminie Wyrzysk, nieoznakowanie działek jako sady lub tylko częściowe oznakowanie, uznawanie prywatnych dróg polnych jako gminne, praca na starych, nieaktualnych mapach, itp.

Wielkim profesjonalizmem wykazuje się również monitoring ptasi, gdzie np. na stanowisku obserwacyjnym w Pobóreczce zaobserwowano w miesiącach czerwiec - lipiec 30-70 sztuk szpaków. To nawet laik wie, że ten teren i okolice są typowo sadownicze i w tych miesiącach występuje tam od kilkuset do ponad 1000 sztuk.

11. „Były konsultacje społeczne”.
„W celu osiągnięcia możliwie największej akceptacji społecznej, w czasie już ponad trzyletniej pracy (od października 2012 r.) wykonawca odbył blisko 130 spotkań w ramach konsultacji społecznych we wszystkich 10 gminach. Z tej liczby prawie 40 spotkań to publiczne zebrania z mieszkańcami i właścicielami działek” – pisze Wykonawca. Czyli spotkania z wójtami i burmistrzami też uznawane są za konsultacje społeczne? Bo skoro z mieszkańcami było ich 40 w 10 gminach, to średnio na gminę przypadają po 4 spotkania. A my zadajemy pytania: o ilu takich spotkaniach dotarła do nas wiadomość? Kiedy dowiedzieliśmy się, że taka linia jest planowana w naszym regionie? (czy nie dopiero wtedy, kiedy my, jako stowarzyszenie, zaczęliśmy nagłaśniać tą sprawę?). Czy więc zatem informacja o takich spotkaniach była dostępna dla wszystkich? Na ilu zebraniach wiejskich czy sołeckich poruszane było to zagadnienie przez naszych włodarzy (a sprawa, jak podaje wykonawca, rozpoczyna się od 2012 roku)? Który wójt czy burmistrz poruszał tę sprawę na jakimkolwiek zebraniu, dopóki nie zrobiło się o niej głośno dzięki nam? Czy nie mają Państwo wrażenia, że sprawa ta była skrzętnie ukrywana, a informacja o niej niedostępna dla szerszej społeczności (zgodnie z założeniem, że nieświadomym społeczeństwem lepiej się steruje)?

Prosimy wykonawcę o dokładne podanie dat tych spotkań, sposobu poinformowania o każdym społeczność oraz liczby uczestników tych spotkań.

Możemy śmiało powiedzieć, że sprawa ta była „utajniana” jak się tylko dało. Dopiero od nas ludzie dowiadywali się, że coś takiego jest planowane. Nie wystarczy tutaj informacja wykonawcy, że na stronie internetowej zostało wszystko wskazane. Informacja powinna zostać przekazana tak, żeby skutecznie dotrzeć do społeczeństwa.

Kolejną bzdurą jest stwierdzenie, że na sesjach rad gmin radni zostali poinformowani o wszystkim. Zostali poinformowani tylko o tym, co chciał przekazać Wykonawca. Tak samo im, jak i nam, właścicielom działek, przedstawiona została tylko jedna trasa, bez możliwości jej zmiany. Od samego początku mówiono nam, że „jest to jedyna i tędy i tak i tak pójdzie ta linia.” Więc niby po co te konsultacje społeczne, skoro i tak wykonawca nie słuchał naszych uwag i argumentów, od początku zakładając przebieg trasy?

W tym miejscu należą się wielkie podziękowania radnym z Wysokiej, którzy nie ulegli presji Wykonawcy i stanęli po stronie mieszkańców odrzucając studium dla realizacji tej inwestycji. Jeszcze raz wielki ukłon w Waszą stronę.

12. „ Linię można poprowadzić przez las, na północ od Miasteczka Krajeńskiego”.
„Pomysł zaprojektowania linii wyprowadzonej z gminy Miasteczko Krajeńskie do Wysokiej z pominięciem gminy Białośliwie, którego autorem jest jeden z sadowników i założyciel stowarzyszenia ochrony sadów i ziemi (notabene: głównie ochrony swojego sadu i swojej ziemi)” – pisze wykonawca.

Jest to wielkie oszczerstwo! Nigdy nikt z nas nie chciał przesunięcia linii na tereny Wysokiej. Jest to propaganda, którą rozsiewa wykonawca w celu skłócenia lokalnego społeczeństwa i wystąpieniu jednych przeciw drugim. Prosimy wykonawcę o przedstawienie dowodów na pokrycie tych kłamstw. Cały czas mówimy „Idźcie doliną Noteci”. Takie postulaty można znaleźć na naszych banerach i stronie internetowej na Facebooku. Nie dziwi jednak fakt takiej propagandy, kiedy zagłębimy się w wytyczne, które dostaje Wykonawca od PSE w celu przeprowadzania konsultacji społecznych. Oto niektóre hasła z nich: „Dbanie o pozytywny odbiór inwestycji wśród lokalnej społeczności”, „Ocenienie potrzeb lokalnej społeczności”, „Bieżąca ocena nastawienia społeczności do inwestycji”, „Ocenienie jednostek protestujących”, „Ocena ich zakresu wpływu i posłuchu wśród społeczności”, „Ocena ich potrzeb i zaspokojenie ich”, „Śledzenie informacji na temat inwestycji w lokalnej prasie, telewizji i internecie”, „Składanie cotygodniowych raportów PSE”, „W razie nieradzenia sobie z lokalną opozycją zatrudnienie zewnętrznych negocjatorów”.

Tak, proszę Państwa – walczymy z Goliatem!!!

13. „Wykonawca nie zmusza właścicieli działek do podpisywania umów w urzędzie gminy i przy udziale władz gminy”.
Znane nam są dwa takie przypadki, gdzie pani wójt Miasteczka Krajeńskiego wezwała na rozmowę do siebie dane osoby, następnie zostawiając ich na wiele godzin w swoim gabinecie z przedstawicielami Wykonawcy. Jedni Państwo złożyli już zawiadomienie do wojewody o przekroczeniu uprawnień przez panią wójt, drugi pan złoży takie zawiadomieni na dniach, tym bardziej, że sytuacja się powtórzyła.

14. „Wykonawca nie straszy i nie szantażuje właścicieli działek specustawą”.
Tzw. „specustawa przesyłowa” weszła w życie w drugiej połowie 2015 roku. Do nas, jako do właścicieli działek, przychodzono już dużo wcześniej i wtedy też była mowa o tej ustawie. To może potwierdzić każdy kto wahał się nad podpisaniem, ale w końcu podpisał jak i ci, którzy do tej pory nie podpisali umów. Mówiono nam, że „i tak ta linia tu powstanie i albo podpiszecie umowę i dostaniecie odszkodowanie, albo wejdziemy specustawą i dostaniecie marne grosze.” „Wszyscy już podpisali, jeszcze tylko nie wy”. I takie to bzdury powtarzają od początku. Wiemy to na podstawie własnych doświadczeń oraz ludzi, którzy się do nas zgłaszają. A tymczasem okazuje się, że wyliczenia, które proponuje Wykonawca, są błędne. Nawet jeżeli linia powstanie, a ktoś nie podpisał umowy, to na podstawie tej ustawy może domagać się dużo większego odszkodowania.

Bzdurą jest też twierdzenie Wykonawcy, że nie wchodzi tą ustawą, bo chce się dogadać z właścicielami działek. Prawda jest taka, że już w grudniu 2015 roku ZWSE Rzeszów zgłosiło m.in. do RDOŚ w Bydgoszczy, że dla tej inwestycji idzie specustawą. Jak widać do tej pory RDOŚ nie wydał pozytywnej opinii na temat sporządzonego przez nich raportu. Widocznie nie tylko my uważamy, że cała ta sprawa jest bardzo grubymi nićmi szyta. Po odrzuceniu Studium przez radę w Wysokiej, Wykonawca zwrócił się również do wojewody o wydanie postanowienia zastępczego dla tej inwestycji. Odpowiedź brzmiała w skrócie – nie ma podstaw do wydania takiego zarządzenia.

Wydaje nam się, że w sposób dosadny odparliśmy kłamstwa i zarzuty wykonawcy oraz przedstawiliśmy inny punkt widzenia. Ocena należy do Państwa. Jest to temat rzeka, w którym nie wszystkie problemy zostały przedstawione. W razie jakichkolwiek wątpliwości zapraszamy na naszą stronę internetową, gdzie możecie Państwo uzyskać więcej informacji.

Stowarzyszenie Ochrony Ziemi i Sadów

(msz)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu faktypilskie.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%