Zamknij

Sanliurfa, miasto mandylionu

Antoni StyrczulaAntoni Styrczula 17:32, 11.01.2025 Aktualizacja: 17:36, 11.01.2025
Skomentuj Ruiny cytadeli w Sanliurfie, fot. Jolanta Styrczula Ruiny cytadeli w Sanliurfie, fot. Jolanta Styrczula

Dziś jest turecka, ale kiedyś należała do imperium Seleucydów, Rzymian, Bizancjum, Sassanidów, krzyżowców jako Hrabstwo Edessy. Słynęła z mandylionu, kości św. Tomasza Apostoła i szkoły teologicznej św. Efrema Syryjczyka. Obecnie śladów chrześcijaństwa próżno w niej szukać. Piękne bizantyjskie świątynie zamieniono w meczety.

Mandylion " nie ludzką ręką czyniony"

Istnieje piękna legenda, a właściwie jej różne wersje, o tym jak król Osroene, Abgar V zachorował na trąd. Było to na początku pierwszego millennium. Sława o uzdrowicielskiej mocy niejakiego Jezusa z Nazaretu dotarła aż do jego królestwa. W rozpaczy król wysłał swego sługę Ananiasza, by sprowadził Jezusa lub jeśli to niemożliwe będzie, by namalował Jego portret.

Jezus nie miał czasu przybyć osobiście, o czym zawiadomił go w liście, zaś sługa nie potrafił namalować Zbawiciela. Jezus znalazł jednak wyjście, na chuście zostawił odcisk swojej twarzy i dał go Ananiaszowi zapewniając go, że gdy tylko król go dotknie to zostanie uzdrowiony.

Tyle legenda.

Niektórzy uczeni sądzą, że mandylion był jednak portretem Jezusa namalowanym przez sługę kulawego króla Abgara. Czyli jednak gość miał jakiś talent. Inni twierdzą, że był to ręcznik, w który wytarł się Jezus przed ukrzyżowaniem.

Tak czy owak był dla Bizantyjczyków tak cenny, że w połowie X wieku oblegali z tego powodu Edessę.

Arabowie panujący w niej wówczas niespecjalnie mieli ochotę umierać za kawałek materiału, dlatego zaproponowali Bizantyjczykom handel wymienny: mandylion za dwanaście tysięcy sztuk srebra i kilkuset muzułmańskich więźniów. Dobito targu i mandylion powędrował do Konstantynopola.

Miejscowi chrześcijanie, a jest ich obecnie niewielu, utrzymują, że Bizantyjczykom przekazano jedynie kopię, a oryginał nadal pozostaje w mieście.

Hrabstwo Edessy

Przez ponad sto lat, od tysiąc dziewięćdziesiątego ósmego do tysiąc sto czterdziestego czwartego roku Edessa była we władaniu krzyżowców, którzy bardziej od muzułmanów nienawidzili Bizantyjczyków.

Pozostałością po nich są ruiny górującej nad miastem cytadeli, gdzie miejscowi pasterze wypasają dziś kozy i owce. Dawne fosy zalegają śmieci pozostawiane przez miejscowych i nielicznych turystów.

Tunelem dotarliśmy z żoną na zalaną słońcem esplanadę, gdzie napotkaliśmy odziane w czerń kobiety kręcące się wokół dwóch kolumn, przy których, według legendy, król Nemrod kazał spalić proroka Abrahama. Nieskutecznie, bo kolumny zamieniły się w procę, z której Bóg wystrzelił Abrahama do stawu, w który zamienił się płonący stos.

Ale wieki temu, gdy bej Mosulu, niejaki Zengi, oblegał miasto, mieszkańcom nie było do śmiechu. Według muzułmańskiego historyka Abu al-Faradża, zdobywający miasto Turcy przy pomocy drewna opałowego, siarki i tłuszczów zwierzęcych spalili obrońców.

Napisał: " Tłumy parły naprzód tratując się nawzajem. Był to rozdzierający i przykry widok. Jakieś pięć tysięcy ludzi zginęło okropną śmiercią. Poskręcanych ze sobą, uduszonych, ściśniętych w jedną zespoloną masę".

Siedząc na ławce pod cytadelą podziwialiśmy morwy i cyprysy wokół ołówkowatych minaretów, domy i arkady otaczające święty staw z karpiami.

I tylko gdy powiał wiatr, od strony ruin docierało do nas echo tamtych wydarzeń.

Ciche prośby o pomoc pomordowanych.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%