w zasadzie już nie, to tylko resztki żółci się wylewają z kabzona

poiebus żyje, ma się dobrze i teraz właśnie oto idzie *%#)!&

*%#)!&
poj
eb
ać

żona co ją jacek - niech każdy zagląda swojej w picz, czy czasem nie wyleci z niej jaki redaktor 12 października 1962 po balandze sylwestrowej w remizie. Albo gdzieś w krzakach za kościołem, bo nie wiadomo, czy wiocha w tym czasie miała remizę, a kościół był.

Jest istotne prawdopodobieństwo ingerencji afrykańskiego kodu genetycznego w kopulację, której efektem jest pojawienie się wielkiego politologa o skrzywieniu dziennikarskim żyjącego do góry duupą we wsi na peryferiach. Dlatego kocha on murzyńską muzykę beznadziei i rozpaczy reprezentując afrykański punkt widzenia na wszystko. Historia zna takie przypadki. Aleksander Puszkin - poeta, pijak i awanturnik był wnukiem murzyńskiego pomiotu z Abisynii. On to wypowiadał się, po upadku powstania styczniowego, że wszystkich Polaków należy wymordować, do nogi. Dzisiaj mamy nowe rozdania murzyńskich teorii cywilizacyjnych. Taka Nyamko Sabuni, Murzynka imigrantka do Szwecji uważa, że Polska i Węgry nie mają nic wspólnego z Europą i należałoby wykluczyć je z Unii. Za to Murzynka z Burundi urodzona we wsi Bużumbura ma wszystko europejskie.

jest: po upadku powstania styczniowego...
powinno być: po upadku powstania listopadowego...

Te, Asfalt, ona ma wszystko europejskie a szczególnie w kroku, bo ciemno i nie widać, że czarne.

Puszkin, ten głąb, poszedł w duel z Dantesem, dostał kulkę i piredolnął w kalendarz juliański. Bo to było w Rosji za cara.

to ten poiebus jeszcze żyje?
O kogo się kąkretnie roschodzi, bo o ile pamientam Heniek jest rocznik 1949 a jego stara z drugiego jałowego miotu 1951, jak CiJa, co to kochał kochać.

On żyje i dobrze się ma. A jego były kumpel z konspiracji wojny polsko-jaruzelskiej, wielki polityk o wielkiej wiedzy piredyknął w kalendarz 6 listopada 2020. Podobno przygniotła go śmiertelnie sama jego wielkość wielkiego polityka o wielkiej wiedzy. Bo chudzina- wyłudzacz kredytów i *%#)!& postury był podłej, mikrej.

Minie niebawem pięć lat a ten dalej ubogaca w ślad węglowy.

Dobre....

Kiedyś prowadzono uczone dysputy, że ten przepowiadacz o wielkich zasobach wiedzy, to poeta i mandalista Peregrinus, w rzeczywistości Jerzy Utkin. To jednak upadło po stwierdzeniu, że facet zapił się na śmierć, bo Peregrinus żyje.

Zapoznaliśmy matkę-córkę, która jest nieodpowiedzialna i lekkomyślna, ale zdrowa *%#)!& z niej, mimo, że ma już ponad 33 lata. Cycki posiada *%#)!& dobre do walnięcia zamiast.

Jest istotne prawdopodobieństwo ingerencji afrykańskiego kodu genetycznego w kopulację, której efektem jest pojawienie się wielkiego politologa o skrzywieniu dziennikarskim żyjącego do góry duupą we wsi na peryferiach. Dlatego kocha on murzyńską muzykę beznadziei i rozpaczy reprezentując afrykański punkt widzenia na wszystko. Historia zna takie przypadki. Aleksander Puszkin - poeta, pijak, *%#)!& i awanturnik był wnukiem murzyńskiego pomiotu z Abisynii. On to wypowiadał się do cara ruskiego, po upadku powstania listopadowego, że wszystkich Polaków należy wymordować, do nogi. Dzisiaj mamy nowe rozdania murzyńskich teorii cywilizacyjnych. Taka Nyamko Sabuni, Murzynka imigrantka do Szwecji uważa, że Polska i Węgry nie mają nic wspólnego z Europą i należałoby wykluczyć je z Unii. Za to Murzynka z Burundi urodzona we wsi Bujumbura ma wszystko europejskie. Te prekursorynie nowej cywilizacji będą wyznaczać, kto ma być a kto ma nie być. A dopiero co odpadły im ogony.

co do szalbierza , jak o ile kto nie ma mózgu, to w takim bądź razie jak może być chory umysłowo? Coś jak nie ma czegoś, to oczywiście nie ma też właściwości zdrowych albo też chorych.

Bardzo skutecznie filcuje się mózg od wódki. Mózg sfilcowany gubi funkcje poznawcze a zostawia ssanie tkankowe i nerwowe na dalsze chlanie. To błędne koło, marnacja deena. W wypadkach wiochy na peryferiach wystarcza to na funkcję radnego, redaktora, wydawcy i emitora gazów trawiennych do atmosfery. Wódka daje efekt ubogacenia ekosystemu w dwutlenek węgla i wodę.

Wódka zakupowana w Żabce nastraja na większy zakup, bo jest daleko dość, jak na wiochę. Dwunastopak półlitrówek, to jest to, co pasuje opojom a w dodatku dziewięciopak piwa na kaca razy dwa. I łeb się cieszy u Mariusza i Jarka. To czynność główna wszystkich umysłów bezmózgowych, chorych, uciecha na widok flaszek z wódką.

Aż tu nagle 6 listopada kojfnął 1951.

Urodzonemu 8 listopada zabrakło dwóch dni do osiągnięcia wieku, którego suma wyrażona w systemie dziesiętnym jest symbolem roboty ukochanej przez denata w pozycji odwrotnej.

Ten facet, co kojfnął 6 listopada był wielokrotnie pomawiany przez farmę trolli Grupy Pościgowo- Szpiegującej 100Kłosy o to, że piredolił w stanie wojennym obywatelkę, która działając wspólnie z mężem Januszem Lemanowiczem dała mu schronienie na 8 miesięcy w swoim domu, melinie konspiracyjnej grupy oporu antyjaruzelskiego. Jacek Ciechanowski nigdy nie zaprzeczył tym doniesieniom, co by sugerowało, że coś jest na rzeczy. Ale Jacek Ciechanowski od pewnego momentu, od roku co najmniej 2004 poszedł na służbę do Stokłosy, a zatem z automatu stał się elementem tej grupy przestępczej. Jeśli nie był on autorem tych donosów na portalu, nie mógł zaprzeczać ich treści, bo by oberwał od swojego nowego właściciela. Kiedy od roku 1984 Ciechanowski stał się kapustą bezpieki po tym, jak zmajstrował dziewczynkę dziewczynce, musiał wejść w spiralę dziadostwa, która doprowadziła go do współpracy z GPS100. Realistyczne dodatki w rodzaju "zupa pomidorowa", którą uwielbiał pochłaniać wiadrami mają uwiarygodnić opisy z fałszywymi treściami.

Ciekawe, kto teraz piredoli Beatę w Kowalewie.

Ciechan przydałby się w Kowalewie pokuć jaką rozwódkę swoim młotem kowalskim co go ma w rozporku. Niestety piredyknął w kalendarz. Miałby redaktor kontrolę i zapewnienie o bezpiecznym seksie post-klimakterycznym w wykonaniu Jacka z wielkim zaganiaczem. Ciechan przechwalał się, że lubi młócić baby tłuste, tak zwane miętuski z dużym cycem.

A ten, qurva żyje, qurva, żyje i żyje. A to 2024 - 1945 = 79.

Najgłębsze pokłady satysfakcji są w chlaniu półtora flaszki na Kolegium Redakcyjnym. Satysfakcję takich ochlapusów pogłębia absencja laureata i w konsekwencji możliwość dochlania koniaku przeznaczonego na wspólną biesiadę z nagrodzonym.

Nie daliby rady, na pewno.

Po przeczytaniu znalezionego na śmietniku numeru Tygodnika Nowego a szczególnieświr ćwir zbir komunikatu o obradach Kolegium Redakcyjnego Tygodnika Nowego w temacie absencji Lemanowicza, widać, że najważniejszymi elementami roboty dziennikarskiej jest chlanie, żarcie i wyścigi po flaszkę z koniakiem. A więc czynności wegetacyjne wyznaczają sens istnienia zespołu redaktorów i redaktoryń. Mogą dojść jeszcze czynności manipulacyjne w sektorach stworzonych do spółkowania a niewykluczone, do kopulacji i podśmiardywania śledzikiem. W ten sposób zespół redakcyjny osiąga zbiorową satysfakcję, namnaża nikomu niepotrzebne sploty par kwasu dezoksyrybonukleinowego, dające alfa helisy dotknięte wieloma uszkodzeniami post alkoholowymi. Nie można wykluczyć, że w którymś akcie stworzenia pojawi się coś w rodzaju koronawirusa pilskiego grajdoła medialnego na peryferiach.

Ponadto mogą się schlapać do terrarium

Zaskoczyć może nas wszystko. Na przykład trzeźwy szalbier nieleżący do góry duupą a spuszczajacy zdrowy zasób żyjątek do terrarium redakcyjnego. To wszystko jest wielkim zdziwieniem zaskakującym.

cwkzd - to skrót od czas wyjąć korek z duupy imienia Noski

Janusz09:10, 30.05.2020, *%#)!& tymi swoimi chejtami nam naszego ulubionego Mariusz, który wychlał w redakcji, w robocie. Ale co ma zrobić ktoś, kto musi się narąbać a nie jest drwalem?

*%#)!& - pionizacja
z
a
j
e
b
i
e
s
z

Do komentarza "Lemanowicz Janusz" mamy zapytanie, czy wykorzystano terrarium do poboru gamet od zaproszonych gości ? Zakładamy, że konkursów organizuje redakcja TN pod różnymi naczelnymi przynajmniej co tydzień. Przez 16 lat a więc 832 tygodnie, doliczając ochocze zbiorowe występy nadliczbowe onanistów dziennikarskich, zebrałoby się parę litrów. A i mogłaby się rozkraczyć niektóra redaktoressa i wypuścić zbędne jajo!

Były wielokrotnie na innych pseudo portalach doniesienia o ukraińskiej kurvie, którą wypieerddolił w pizzdę ruski sołdat po zajęciu Warszawy 17 stycznia 1945. Z analizy niedopowiedzeń w wielu tekstach można wyprowadzić jednoznaczny pogląd, że autor lub autorzy tych szmatławych donosów mieli na myśli Janusza Lemanowicza. jako produktu miłosnego zwarcia ukraińskiej kurvy z ruskim bojcem w ramach przyjaźni w realiach republik radzieckich.

pstryczek z wawelskiej 22.12.2019, 10:14
Oto słowo hejterskie lemana na niedzielę. Przyjrzyj się, wieprzu, sobie, swojej starej złodziejce, synowi pedałowi, i tej jednej bruździe mózgowej. Czasu masz niewiele, bo cuchniesz ją ziemią, synu *%#)!& i ruskiego sołdata

Zwraca się uwagę na niedokładność ostatniego zdania. W innych enuncjacjach mówiło się o ukraińskiej kurvie *%#)!& przez ruskiego sołdata, czyli moskala. Ogólne przesłanie tego tekstu nie odbiega od innych doniesień i niechybnie dotyczy Janusza Lemanowicza. Ciekawe, czy znajdzie się ktoś, kto potwierdzi to przypuszczenie a będzie miał serwer w Polsec, nie zaś w Bukareszcie, Jerozolimie, Tel Avivie, Czelabińsku lub Sztokholmie.

Ni *%#)!& nie znajdzie się. Naczelny jako osoba wielbiąca niewiedzę i niepamięć jest gwarantem totalnej dyskrecji jako skutku ignorancji i zaników właściwości intelektualnych niezbędnych choćby do policzenia wychlanych flaszek na Kolegium Redakcyjnym.

czy "*%#)!& " oznacza qurvy?

Ruskie nie wyzwalali niczego, tylko zajmowali teren.

Do "ZG FC JWP Le Mana" jest orędzie korygujące. Nikt nie może zmusić redaktroa - wydawcy do ujawnienia danych osoby piszącej ordynarne, plugawe teksty o Le Manie. Zawsze redaktor może odmówić twierdząc, że ten autor wpisów jest redakcyjnym stukaczem, donosicielem chronionym przez prawo prasowe. Literatura światowa upadku prokuratury zna casus "zaman - Barabasz". Prokuratura zażądała ujawnienia danych stachanowskiego aktywisty na portalu dzienniknowy.pl. Barabasz jako redaktor naczelny odmówił, twiedząc, że zaman jest kapusiem redakcyjnym. Kiedy prokurator Joanna Pacholik - Bujacz naciskała, żeby jednak ujawnił, Barabasz wprowadził do obiegu wymówkę, że ponieważ zaman był autotem jednego z topików na portalu dzienniknowy.pl, jego dane nie są znane. Wcześniej zaman był autorem setek zwyczajnych wpisów. Barabasz kłamał, bo te dwie wypowiedzi Barabasza są sprzeczne. Musiał znać swojego stukacza - donosiciela.

Z dwóch zdań sprzecznych jedno jest prawdą, drugie fałszem. Tertium non datur.

najwięcej o bolesności pedalskiej może podać ludności Robert Biedroń, naczelny nieheteronormatywny pederasta. On to bowiem wyraził publicznie myśl homonormatywną, że jak pupa boli po nocnych zwarciach, to było fajnie *%#)!& w tył.

Nie należy przesadzać z bolesnością. Mój znajomy badał przez 5 lat średnicę swoich odpadów defekacyjnych. Wychodziło mu minimum 1,8 cala, maximum 2,5 cala. A *%#)!& miał zawsze średnicę 1,5 cala, co daje w centymetrach obwód 12 przy długości 2 x obwód, to jest około 20 cm. To nie boli, chyba, że kto trafi na dziewicę. Ale u pedałów nie ma dziewic.

*%#)!&
ku
ta
sa

A we wiosze na peryferiach tatuś wkładał palec córce a po tym, jak córka odrzuciwszy zaloty jakiegoś gada dorobiła się córki, dziadek wtykał wnuczce aż ta emitowała perlisty śmiech, od którego skrzy się powietrze.

Z powodu wszędobylskiego palca pozamałżeńskiego, małżonka odfrunęła ze swoim workiem tłuszczu na tereny Blacksmith Pomerania City.

Wiocha na peryferiach słynie z tolerancji i nie raz widziano tam, jak shalbieg spółkował na ławeczce przy tujowych zaroślach koło chawiry róchawszy w dópę kompla z Kwidzyna, co to przyjeżdżał regularnie do wiochy gminnej na bara-bunga, bara-bara. Po cyklu zwarć zmysłowych wywieszali na tui wrap osiurany resztkami zmarnowanych gamet i uszlachcony kupą podnapletkową wyskrobaną lub wyssaną z tego miejsca co się mieści z tyłu, jak kto woli.

Wzięła z domu do umierających aby im kupić leki, pożywienie, jakąś koszulę nocną lub kapcie. Ona się od nikogo nie domaga zwrotu.

po 20 zł od kaput-łebka

Mąż ,,krechy,, nie domagał się aby ona oddawała do domu pieniądze, co wzięła do umierających hospicjantów. krecha potrzebowała na leki dla tych ludzi biednych do bólu istnienia. Kiedyś była sprawa na Dołkach. Była chora na raka coli uteri, a stary mimo wszystkich bólów ją *%#)!& codziennie. To był koszmar bólowy. Na wizycie wolontariuszka zapytała, czy chora ma jakieś leki. Ta wyciągnęła spod poduszki blistr bisacodylu i dwie niekompletne tabletki aspiryny. A masz przepisane coś, bo był doktor - zapytała krecha. Mam receptę. Była ważna do dzisiaj. Tam był tramal i coś na gorączkę. krecha pojechała maluchem hospicyjnym i przywiozła leki z apteki. Po to potrzebowała pieniądze co wzięła z domu do umierajacych.

człowiek z jedną bruzdą mózgową tego nie kapuje

Te doktory, redaktory względem lemanowicz'a są stadium po zapłodnieniu ale jeszcze przed bruzdkowaniem, a więc zygota, która może być odrzucona wskutek patologii post alkoholowej kopulantki i kopulanta. We wiochach na peryferiach bywały przypadki zwarć zmysłowych, absolutnie przypadkowych podczas balang sylwestrowych w szatni remizy lub w kiblu na stojaka, jeśli wieśniacki bal sylwestrowy był w salonach z kiblem.??

Faktycznie, nie ma tu miejsca na hejt i nie hejtuje się. To jest jak połączenie Wersalu (faktycznie Versailles) z Louvrem oraz Pałacem Kultury i Nauki. W tych budowlach do dzisiaj jednak czuć wiatr historii, bo po kątach przez wieki tabuny użytkowników odlewały się i robiły kupy oraz za kotarami inne rzeczy zbliżone do spółkowań, w tym zbiorowych. Jest to tym bardzioej przykre, że w tych budowlach nie ma wentylacji i smrody kiszą się, nie mając dokąd pójść. Ale kultura jest wysoka.

Bywają złoczyńcy, których podłą robotę, jak kradzież, ktoś odkryje. Wtedy muszą się pokajać i zapłacić okradzionemu 1000 zł rekompensaty, czy zadośćuczynienia. Fakt jednak nie pozostawia wątpliwości zaistnienia złodziejstwa, albo rzeczy albo własności intelektualnej.

Był przypadek wolontariuszki hospicjum, Anny S. Kradła ludziom, została usunięta ze stowarzyszenia. Czy oddała, nie wie nikt prócz prokuratury i policji.

Chodzi o wawelską róg łowieckiej lokal na piątej kondygnacji z widokiem na śmietnik? Tam trzeźwieje ustawicznie redaktor Kluch Kichawka i wciąż mu się nie udaje.

Przy Wawelskiej jest też zakład produkujący pasze metodą ekstruzji. Inwestorem jest Stokłosa. Aż strach pomyśleć, że Stokłosa pomyśli o sobie jako obiekcie hejtującym do zbydlęcenia. Wprawdzie nie jest on faktycznie lat 75, ale wygląda na 78, jak redaktor Kichawka - Nashorn, który jest faktycznie rocznik 1942, ale z wyglądu jest 1932.

"sklep obok", to może być na przykład mięsny Stokłosy, gdzie jest miejsce na instalację wszelkich urządzeń do inwigilacji.

wiadro Roberta Novel 21:35, 05.07.2020
stary hejter lemanowic ubrał się w szalik biało-czerwony, pooieb! nienawidzący ludzi

A znowu szalbjeż tatuś córki nieodpowiedzialnej i lekkomyślnej tudzież syna robiącego jeden felieton w miesiącu, bo resztę czasu spędza na poszukiwaniu amatorów do homobara-bara, upaprał spodnie dżinsy na brown przy klasycznej barwie blue.

dobre!

Używam młodego lemanowica od wielu lat. Dópę ma już jak wiadro rozkalibrowaną. A starego z wawelskiej trafia szlag

Za to wnuczka maryjósza szalbjeża ma klapciaty nos pigmojopodobny. Jak podrośnie może dostać pigmejowskiej duupy w obwodzie 2 metry przy wzroście 154. Czy cuchnie, kto wie. Nikt nie będzie obwąchiwał panienki przed komuniją.

To nieprawda, a dziadkowanie nie jest obowiązkowe. Jest natomiast zagadnienie cuchnięcia dżinsów blue w kolorze brown od brudu, syfu i zaschniętych defekacji rozbryzgowych.

A co z Maksymilianem i Tymoteuszem?

stary hejter lemanowic ubrał się w szalik biało-czerwony, pooieb! nienawidzący ludzi

A w Białośliwiu rozpaczliwe wołanie o spółkowanie dla zdrowotności, kiedy WitosKrzych- dzieciorób pożegnał starą, zostawił jej na łbie córkę z innej pomyłki, ociec-teściu wciąż nachlany w robocie i w domu, dźwiga wielki osrrany tył w dzinsach błękit - brown, stara ciągle w pracy od orgazmu do orgazmu, od loda do analu, bachory ryczą nieumyte, synuś i inne pedały szwendają się od kibla do sławojki w podwórku, i do garażu po smar na tył. Flaszki w ilościach nie do policzenia walają się w nadziei, że może kiedyś jeszcze coś z nich wypłynie.

W dniu pełnym niespełnionych marzeń o równości należy uwiadomić opinię publiczną, że oprócz piredolenia w duupę według modus tłok czekoladowy, pederaści robią sobie nawzajem ręczne robótki, ciąganie wora do bólu - oferta dla sado-maso, ssanie zaganiacza do schlapania się w paszczę, lizanie w kroku aż do kości guzicznej. Te przykładowe zajęcia nie wyczerpują pewnie oferty robienia sobie dobrze a kompletną gamę robót przy twórczości homo- mogą ludności przedstawić aktywiści - pederaści, jak Arkadiusz Kluk, Robert Biedroń, Paweł Rabiej, Krzysztof Śmiszek, miejscowy Standerski, Lempart, Żukowska, i sympatycy naukowcy: Płatek, Senyszyn, Hartman, Spurek, Fuszara, Szczuka, Kalisz, Boronowski.

Eufemizm "tłok czekoladowy" powstał w redakcji faktypilskie.pl wskutek pracy intelektualnej i doświadczalnej naczelnego, jego umiłowanego synusia robiącego jeden felieton w miesiącu, może też tajnego współpracownika bezpieki peerelowskiej tw "Wiktor" i mamusi jako wydawcy w owym czasie.

Na portalu Facebook napisał do mnie w trybie Messenger, Jarosław Poloczek:
”Jarosław Poloczek Facebook Messenger 13.09.2021 14:02.
Szanowny Panie Lemanowicz zapewne Pan mnie nie pamięta , ale ja Pana tak .. Przypomnę Panu zachowanie po alkoholu w restauracji Manhattan w której grałem imprezę dla darczyńców hospicjum ( w tym miejscu myślę że się Panu rozjaśniła moja osoba ) i w żaden sposób nie życzę sobie pańskich komentarzy na moim profilu , a szczególnie pod postami z moim przyjacielem od lat 37 .... Nie pozdrawiam serdecznie J.P”.
Obywatel będący grajkiem, muzykantem dansingowym odciął się. Zablokował możliwość odpowiedzenia na jego posłanie. Orędzie sprowadzało się do pogrożenia mi palcem gitarzysty, czy didżeja, w związku z ekscesami alkoholowymi, co jest dość częste u grajków w środowisku związanym zawodowo z nocnymi balangami. W życiu grajka do wynajęcia, pełnym dancingów, five o’clocków, sylwestrów, zabaw ludowych w remizie, dożynek wiejskich i akademii jest continuum gitarzystów, basistów, pianistów, perkusistów, którzy upadali w pracy pod ciężarem flaszek. Można przyjąć hipotezę, że grajek ujawnia moje skłonności do zachlewania się. Z analizy realiów świata doczesnego oraz dynamiki rozwoju donosicielskiej osobowości grajków nocnych wynika jednak brak związku ze mną, bo od środka lat siedemdziesiątych zachowuję wstrzemięźliwość w temacie spożywania spirytualiów, z powodów sobie znanych. Ten osobnik, który wynajęty do grania miał grać, wypomniał mi jakieś zaszłości sprzed 28-24 lat, imputując jakobym uczestniczył w czymś, co nazwał „imprezą dla darczyńców hospicjum”. To jest aberracja nadająca się na terapię psychiatryczną i okazja do sformułowania hipotezy, że grajkowie – muzykanci bywają skarbnicą wiedzy dla bezpieki, przechowując w pudle rezonansowym gitary, latami, notatnik z zapisem wrażeń podobnie, jak w zajazdach bufetowe z panoramicznym biustem, między cyckami. W tych donosach są zapisy, kto się upił i za czyje, kto wznosił toasty a kto wynosił wódkę w karmanie, kto ściskał jaką wdówkę w ciemnym kącie Manhattanu, kto zwymiotował pod stół albo na stół, kto się obalił od wódki a kto obalił jaką chętną damę w kiblu, kto trafił do taryfy a kto do kufra bagażnika (casus Kwaśniewski), kto wyrażał się pozytywnie a kto negatywnie o władzy. Podstawą manifestu muzykanta było moje wejście na profil miłośnika murzyńskiej muzyki rozpaczy i beznadziei z jakimś komentarzem. Najprawdopodobniej chodzi o komentarz do sposobu trzymania gryfu gitary przez jednego z ludzi na profilu facebookowym. Ten chwyt skomentowałem jako chwyt drwala za stylisko siekiery, co gitarzyści z umiejętnościami uważają za profanację. Nie wchodziłem na konto należące do Jarosław Poloczek. W ogóle nie wiedziałem o istnieniu takiego ktosia a tym bardziej o jego relacjach z wielkim redaktorem małego wydawnictwa periodycznego i portalu wiejskiego o mieście Pile. Możliwe, że muzykant współtworzy konto lub współpracuje ze znanym mi szwendaczkiem za mną i moimi najbliższymi członkami rodziny. Z oglądu dostępnych w Internecie artykułów, wypracowań, felietonów czy informacji, muzykant wszechstronnie uzdolniony pisuje mdłe opowieści z wiejskich zabaw gminnych i drukuje je na portalu faktypilskie.pl. Można zatem orzec, że jest przy okazji dziennikarzem, choć przy jego profesji muzykanta dancingowego bardziej by pasowało, nocnikarzem. Ów szwendaczek wizytował moje konto na Facebooku i po skopiowaniu pewnej wypowiedzi wystąpił do sądu z prywatnym oskarżeniem przeciwko mnie. Ponieważ sprawa nie jest zakończona, poszukiwałem możliwych jego komentarzy w stylu, że moja zmarła 30 lat temu matka była *%#)!& co już niegdyś ogłosił światu. W innej sprawie w toku puścił farbę do opinii publicznej o przebiegu dochodzenia, co jest w prawie karnym niedopuszczalne. Ale kto będzie za takie drobnostki ścigał redaktora wydawcę z tej samej wiochy co Poloczek? Wizytował też moje mieszkanie a szczególnie kibel podczas nieobecności domowników. Nie znalazłem nowych doniesień, a tylko stare odniesienie do zszarzałej starości w postaci zdjęcia byłej wydawczyni pisma okresowego i portalu na peryferiach.
Nie przypominam sobie facjaty Jarosława Poloczka ani jego grania, pozostaje w ciemności kosmosu, albowiem muzykant dancingowy nie jest nikim wartym zapamiętania. Również wgląd w zdjęcie profilowe na facebooku nie oświeca mnie co do możliwości rozpoznania osoby. Jest pełne szarości, jak życie grajka, który nie może się wyspać a wciąż widuje na parkiecie atrakcyjne panienki lub chłopców gotowych do bara-bara. Góralskie tańce. To jest najważniejszy moment istnienia grajka, jak mu kto przyklei do czoła kawałek papieru z wizerunkiem co najmniej Władysława II Jagiełły.
Na koniec mogę wyrazić ubolewanie z powodu zakłócenia stanu dobrostanu przyjaciela szwendaczka – podglądaczka za mną. Ucieszyłem się z okazji niepozdrowień Jarosława Poloczka, bo co by to było w razie pozdrowień?
Wskutek solidarności Poloczka z Szalbierzem, po uwadze o nieprofesjonalnym chwycie gryfu gitary, została wszczęta kampania pomówień przeciwko Lemanowiczowi, inspirowana zawartością kapownika wyjętego z pudła rezonansowego gitary, że chleje, że wykorzystuje datki hospicyjne do uchlewania się, nie umie zająć miejsca w taryfie, że w ogóle używa publicznych środków komunikacji, kiedy ma auto Skoda PP 27208, opisywane w archiwach Czarnego Barana Pikadora kierowanych przez Szalbierza i Noskę dla Stokłosy. Ta kampania została zahamowana i wpisy o charakterze ormowsko-esbeckich donosów znikły. Jest to objaw przebudzenia jesiennego przeterminowanej śmietanki towarzyskiej z Białośliwia, bo te wypocino-wypierdziny mają cechy pomówień kryminalnych.

To z Poloczkiem jest dobre, że wymiękają ćwoki.

Kto w jednej miejscowości obcuje z facetem, który potrafi w pracy wypić półtora flaszki, jest zagrożony.

"wiadro Roberta Novel21:35, 05.07.2020 ; stary hejter lemanowic ubrał się w szalik biało-czerwony, pooieb! nienawidzący ludzi".
Interesuje nas w tym orędziu, czy autor/autorzy mają inne propozycje dla "stary hejter lemanowic" w temacie szalików ze szczególnym uwzględnieniem kolorystyki. Może przy rozmiarach paszczy tego hejtera bardziej by pasował nie szalik a szal. Szal bierz i zapiredalaj zaprojektować odbytniczy wał osadczy z napędem wiatrakowym dla rodziny Szalbierza. Drugim zestawem pytań jest prośba o doprecyzowanie, których ludzi nienawidzi ten stary pooieb. Czy chodzi o rodzinę Szalbierza z przyległościami, Ciechanowskiego jako szefa partii bez członków, prócz tego, co ma w spodniach, Stokłosę we wszystkich układach małżeńskich i pozamałżeńskich? Tym zestawem ludzi nie zdziwimy się absolutnie, wyłączając obywatelkę Stokłosę de domo Adamską.

Dla niewiedzących zapodaje się informację, że redaktor naczelny TN został w grudniu 2007 skazany prawomocnym wyrokiem przez sąd okręgowy w Poznaniu za hejterską robotę na łamach redagowanego tygodnika, który w swoich przechwałkach uznaje się za wydawnictwo informacyjne. Sprawa karna została wniesiona w roku 2006, czyli w środkowym sektorze kariery Szalbierza na stanowisku redaktora naczelnego.

on kopnoł ale szalbieża w wielki osrrany zad. aż bierze żal, że szalbież skopany jak ogródek na wiosnę.

Wszystkie szalbierze, farmazony, oszuści, złodzieje, krętacze muszą w końcu oberwać kopa w osrrany zad i pójść do jakiej pożytecznej roboty, na przykład malować pasy na jezdni i poprawiać krawężniki. Znany nam jeden pomiot ormowca, słynny szalbierz - farmazon nadaje się, bo kocha do góry duupą a to sprzyja malowaniu w poziomie.

A tymczasem kopnął w kalendarz Wielki Polityk O Wielkiej Wiedzy, poszukiwacz haków na wszystkich, Honorowy Hakowy PRL, odkrywca schizofrenii politycznej zwykłej, biznesmen-nieudacznik Jacek Tadeusz Ciechanowski - Robak - Karol - Józef - Mister - fortop - CiJa - Antymit - Senator. Uszlachcał swoją niezwykłą osobowością samorząd lokalny powiatowy.

CiJa mógł uszlachcać urzędowy kibel swoim pytonem w portkach albo jaką radną radosną i gotową do spółkowania nawet w kiblu.

Autor postu sygnujący się "..." chce zapewne skrycie poinformować ludność, że w alfabecie Morse'a znaczy to "s", skrót od skurvysyn.

Kiedy zadzwoni Janusz, umówimy się na wódkę. Tak obiecuje Januszowi wielki redaktor małej ulotki. Jest prawdopodobieństwo uchlania się do zbydlęcenia, zahaftowania kibla piwem, obsrania dżinsów blue do dżinsów brown. Kiedy żona wraca później z pracy, jest miejsce na zagrychę z cateringu albo jak u ruskich nie zakuszywajut.

Wciąż nie wiemy, czy w temacie wawelskiej chodzi o sklep mięsny Stokłosy i zakład Stokłosy produkujący pasze metodą ekstruzji, a może co inne wchodzi w temat?

My żeśmy postanowili jednogłośnie, że zamiast hejt będziemy używać względem na przykład redaktorów szwendaczków plażowych zespolonego hasła pochodzącego z języka angielskiego "fuck you fake", co po operacji uproszczenia syntetycznego da nam piękny motyw lingwistyczny: fakjufejk.

Oj tam, oj tam!: czy Mariusz Szalbierz jako dziennikarz - redaktor naczelny Tygodnika Nowego oraz portalu internetowego dzienniknowy.pl (wcześniej tygodniknowy.pl) dopuścił się zbrodni kradzieży tożsamości obywatela oraz ukradł mu prawo do dysponowania swoim jestestwem a więc ukradł mu wolność?
Otwiet: tak, Mariusz Szalbierz jako dziennikarz - redaktor naczelny Tygodnika Nowego oraz portalu internetowego dzienniknowy.pl (wcześniej tygodniknowy.pl) dopuścił się zbrodni kradzieży tożsamości obywatela oraz ukradł mu prawo do dysponowania swoim jestestwem a więc ukradł mu wolność.
Mariusz Szalbierz jest zbrodniarzem jako dziennikarz przekaziorów.

A w emaliowanym kubku z odbitą polewą zagnieździła się pacyna pleśni na bazie patologicznej, starczej wydzieliny babci, nie wiadomo, z którego organu, czy to odksztuszenia, czy wycieku zanieczyszczajacego picznego.

Wygląda, że jest to rzadki przypadek rozwoju wstecznego u fotografa.
Jest odnotowany przypadek redukcyjnego rozwoju wydawnictwa wiejskiego o mieście Pile od 32-stronicowego przez 24 strony, do 16-stronicowego i następnie zmniejszenie wymiaru liniowego, co spełnia warunek rozwoju przez zanik.

czy to chodzi o wydawnictwo pod tytułem faktypilskie.pl?

Ten domniemany fotografik jest znany jako kolekcjoner niewiedzy i zapomnienia. Skąd zatem w wieku 8 lat mógłby on wiedzieć, gdzie nacisnąć żeby zrobić zdjęcie a w Zorce guziczków do naciskania, dźwigni do obracania, konusów do przewijania sporo jak na produkt związku radzieckiego. Chyba coś Papierowskiemu *%#)!& w pamięci.

W dalszym etapie wiedział jednak, gdzie nacisnąć aby wcisnąć kopulator. I oto jest dwójka. Robota na piątkę.

*%#)!&
je
bn
ęło

Może być też tak, że słynny fotograf małolat nie jest fotografem a zdjęcie zajumał. Tak było ze zdjęciem do artykułu o Noteci wykorzystane z Earth Google, o które upomniał się autor i szalbierz w sensie farmazon, krętacz, oszust musiał zapłacić około 1000 zł. W tym wypadku wykazu umarłych i zdjęcia denatów nie słychać, żeby ktoś się upomniał.

Faktycznie na portalu faktypilskie.pl pod datą 7 Październik 2015 jest artykuł: Szejnfeld chwali Piłę na nie swoich zdjęciach.

Czy to w tym artykule autor daje wieść ludowi, że zayebał z Internetu cudze zdęcie?

W rzeczy samej tak było. Bezwstydnie opowiada, że zajumał. To, że zapłacił kiedy właściciel się upomniał nie zdejmuje odium złodziejstwa ze złodzieja.

Jak kto ma wielką potrzebę miłosną, to czy kurev chora, czy niestety nie, wsio ryba.

Popularny szalbierz kradnący cudze dzieło jest durniem, nieokrzesanym bydlakiem. Ale szalbierz, to przecież złodziej, krętacz, oszust, farmazon. Taki nie musi mieć IQ większe od stu, może mieć jednocyfrowe. Aby coś zwędzić, podpiredolić, zerżnąć jaką kompele z roboty, podwładną, bo szefową musi na baczność walić we wszystkie miejsca, nawalić się wódki, łiskacza, piwa. C'est la vie!

Dobre....

Pytanie: Czy redaktor naczelny Mariusz Szalbierz w oficjalnym komunikacie redakcyjnym z 8 marca 2006 roku doniósł światu, że podczas pracy w trybie obrad Kolegium Redakcyjnego Tygodnika Nowego wypił półtorej flaszki, że trzeba go było ratować podaniem środków trzeźwiących a mimo to cieszył się z możliwości dopicia się koniakiem?
Odpowiedź: Tak. Redaktor naczelny Mariusz Szalbierz w oficjalnym komunikacie redakcyjnym z 8 marca 2006 roku doniósł światu, że podczas pracy w trybie obrad Kolegium Redakcyjnego Tygodnika Nowego wypił półtorej flaszki, że trzeba go było ratować podaniem środków trzeźwiących a mimo to cieszył się z możliwości dopicia się koniakiem.

Szalbierz jest jak szybki Bill. Był event, że z baru u przestępcy wytoczył się zachlany w trupa gość baru u przestępcy. Było to latem 2006. Ochlapus przeczołgał się przez DK 10 i zaległ w zaroślach po drugiej stronie szosy. Grupa klientów Baru u Doroty obserwowała to zmaganie się z przestrzenią osoby pełnej wódki i kurczaka ze spadów. Po sześciu latach zauważył to zdarzenie Mariusz Szalbierz i wystąpił z artykułem "A tu właśnie leży człowiek". Łajał i upominał kropidłem chrześcijańskiej solidarności klientów Baru u Doroty, że nie poszli ratować leżącego człowieka po spożyciu. Uczynił ten akt pijackiej solidarności we wrześniu 2012. Szybki Bill.

Login -chory umysłowo- nie znaczy, że autor nie jest chory umysłowo. Co innego jest ksywa a co innego stan fizyczny będący patologią, jak na przykład schizofrenia polityczna zwykła odkryta przez Wielkego Polityka o Wielkiej Wiedzy, Jacka Ciechanowskiego.
Mało kto zajmuje się sprawą kryminalnej przeszłości polityka o wielkiej wiedzy. Wyłudzenie kredytów z banków jest czymś potężnym w porównaniu z hejterstwem. Ale kiedy mamy do czynienia z upadkiem sprawy II K 23/82 w sądzie rejonowym w Pile, gdzie w grę wchodziło 676560 zł nadużycia, to co to jest polityk o wielkiej wiedzy? A więc mamy gradację wielkości przestępczości, malutki hejterek, ciut większy Wielki Polityk o Wielkiej Wiedzy i potężny Wielki Smrodator-Król Flaków.

Niezbędne jest przypomnienie wielkiego redaktora z małej wiochy, który dochrapał się skazania z artykułu 212 w grudniu 2007.

Podobno wydawca - redaktor naczelny sezonuje się w Charcicach. Bo dziennikarz musi być zawsze tam, gdzie dzieje się coś, co wymaga jego obecności fachowej. A co może być ważniejszego od zdrowotności społeczeństwa?

Czy małżonka z definicji przynosząca szczęście obecnie obdarowuje swoimi pieszczotami ludność genderową na wschód od Torunia? Jest to awans, kiedy emigrantka z wiochy zabitej kołkami ubogaca miasto, jest kowalem własnego losu w segmencie finansowym, mieszkaniowym, erotycznym. A nie jest jeszcze LX, co przekroczył już jej absztyfikant do góry duupą.

ten weneryk poważnie zajmuje się hodowlą owsików w duupie. Jeszze brakuje, zeby karmił wszy na szcxzepionki przeciw tyfusowi.

On sam jest tyfusem plamistym żurnalistyki miejscowej. Grajdoł pieści tego bandytę słowa, bo ma z niego użytek medialny. Ten póki co nie wzdraga się przed żadnym plugastwem, żadną nierzetelnością, bo jest w nieskończoności morzu nienawistnictwa instytucjonalnego schowanego za sztabami, kłódkami, zamkami, watahą ochroniarzy i senatorem Smrodem.

Czy jest prawdą, że Mariusz zgłębia głębię wiedzy o pijaństwie w trybie osobistego doświadczenia i ma opublikować wyniki prac badawczych, chyba że mu się wszystko pokręci jak w małżeństwie, gdzie stara dobra żona wybrała wolność na wschodzie a młode kurviszony okazjonalne są zbyt wymagające i nie lubią gotować?

Ukuto nowe określenie dla identyfikacji redaktora z wiochy zabitej kołkami i dechami na krańcu powiatu. Odszedłszy od nadużywania angielszczyzny zaproponowano powrót do podstaw łacińskich. Odium to z łaciny po polsku nienawiść. Stąd można wywieść słowo odiumer - nienawistnik. Odmieniać można według IV deklinacji, jak hejter, co jest korzystne. Nasz bohater jako osoba publiczna może być dodatkowo ubogacony zwrotem doprecyzowującym: instytucjonalny. A zatem: nienawistnik instytucjonalny - odiumer constuptator.

Podobno naczelny wydawca jest zdrowy umysłowo, ale podajemy podobno, bo na dwoje wróżyła babcia Beatka ze wschodu za Toruniem.
Kiedyś Smyczyński na rozprawie Szalbierzów przeciw Lemanowiczowi zapytał, Lemanowicza czy leczył się psychiatrycznie. Na to Lemanowicz zauważył skromnie, że takie pytania mogą być zadawane w trybie poufnym i należy najpierw opróżnić salę rozpraw z Mileny Anny, Mariusza Józefa - tatusia, ówczesnego małżonka dziecioroba i kauzyperdy Wojciecha. Smyczyński pogonił towarzycho i ponownie zadał pytanie: czy oskarżony leczył się psychiatrycznie? Na to Lemanowicz odpowiedział, że jest zdrowy psychiatrycznie. Na to dictum Smyczyński zapisał w protokole kłamliwą kwestię, że Lemanowicz nie leczył się psychiatrycznie, chociaż Lemanowicz tego nie powiedział. Tak upada państwo, pomalutku, po kruszynce wypadają z państwa cegiełki porządku. Ta część rozprawy powinna być opatrzona klauzulą poufności a nie być przedmiotem części protokołu, którym mogli się posłużyć w przyszłości oskarżyciele prywatni dla internetowego poniżania Lemanowicza. Sprawa upadła z powodu fałszerstwa dokumentu będącego podstawą aktu oskarżenia. Nikt nie ścigał zbrodni fałszerstwa.

W wielkim tygodniu, w piątek raczej się nie wychylam z redakcji, bo nie lubię tego blichtru świątecznego, tych rozmodlonych starych bab. Musiałem zapełnić, uzupełnić zapasy wódki. Polazłem piechotą do Żabki, bo nie daleko i nie drogo. Wracam z kontenerkiem 15 x 0,7 litra strong 50%. A tu przypadkowy traf, idzie Jarek posiadający cechę mania zawsze pod górę i lubi ze mną napić się mocnych trunków. Też dźwiga swoją baterię, co z daleka wygląda jak radziecka katiusza. 20 flaszek ale po półlitra. Zasiedliśmy do degustacji, wszak wódka jest postna. Po pierwszym litrze na łba zachciało się zagrychy. Lodówka pusta, bo żem zapomniał o drobiazgach. Tylko 4 jaja i łańcuszek polskiej białej jedenaście lasek na surowo. Jedną dwunastą, a może pierwszą wrąbałem przed południem. Najważniejsze jednak to 25 piw w puszkach. Obrobiliśmy po trzy flaszki od Jarka i dwie ode mnie. Zmorzył nas sen z marzeniami. Przyśnił mi się hejter skazany 13 października, że on zasiad do pochłaniania żarcia wielkanocnego. Wielka sempiterna, kałdun jak beczka pełna piwa, morda jak *%#)!& i żre. Tak żre i żre, i żre. Kazał starej obrać 12 jaj gotowanych na twardo, bo było dwanaście apostołów. Chciał pokazać Jarowi jak umie połknąć jajo na twardo i wsadził do ryja i poszło nie w tą dziurę i się udusił. To był mój najpiękniejszy sen proroczy od czasu, jak pierwszy raz wygrzmociłem, zerżnąłem i spałem z moją starą, kiedy była jeszcze nastolatką. Przyśnił mi się wtedy sen, że nie chlam. To był piękny sen ale on się nie ziścił. Zobaczymy, co z hejterkiem jasiem!

Jakiemu Jarowi?

No, jako to jakiemu? Temu co żem ja jego spotkał w Sarbinowie na wielkiej delirce tremensistej, co mną trzęsła jak tupolew brzozą.

Do kwestii poruszonej przez KameleonMMV o możliwości nadinterpretacji lub fałszerstwa w Internecie jakiegoś zdarzenia gdzieś daleko podajemy przykład: Szalbierz posłużył się zdjęciem ukradzionym prawdopodobnie przez Ceranowskiego z moich zasobów domowych. Nie wyposażył tego zdjęcia w winietkę, skąd pochodzi, co jest sprzeczne z treścią prawa prasowego. Następnie uznał jako znawca, że dwaj faceci na zdjęciu to pederaści. Ten diabelski styl roboty ma się dobrze w grajdole wieśniackiego dziennikarstwa. Szalbierz lubi zaglądać komu pod kołdrę, kocyk, śpiwór, tępi onanistów. Poleca się dla kompletu badania śladów biologicznych na prześcieradle, karimacie, w trawie.

Taki ciąg logiczny wydarzeń w sądzie potrzebuje konsultacji z psychiatrą dla sądu.

Tak było, że w uzasadnieniu upadłego wyroku napisał, że on dywaguje, co znaczy: bredzi, ględzi nie na temat a rozwlekle.

Wszystkim chorym umysłowo, nie wyłączając Mariusza Szalbierza gdyby się okazało, że jest chory umysłowo, życzymy zdrowia umysłowego o ile da się coś zrobić.

mapet szoł, to na pewno nie jest leman, bo on by się wstrzymał.

To nie ksywa. Mariusz jest chory, po prostu.

Gdyby Mariusz utrzymał swoje wydawnictwo do czasu wyborów, zaleca się zatrudnianie upadłych koryfeuszy, którzy odpadli z konkurencji. Zamiast więc korzystać z fachowej tępoty Melanii Poch, proponuję zatrudnić dotychczasową rozczochraną posłanessę Kotulę, lewaczkę z lewicy. Dzisiaj wygłosiła *%#)!& słowo ,,fałszywa hipoteza,,. Porzygałem się z niesmaku. Nadałaby się zamiast Poch.

za przeciw wstrzymał ma rację.

Pani Irena Santor śpiewała: każda miłość jest pierwsza, najgorętsza, najszczersza... Bo każdemu wolno kochać a to jest możliwe kiedy długość jest większa odm odległości.

Ze strachu.

Nam zwisa, dynda i powiewa, czy Szalbierz jest zdrowy, czy chory. Najważniejsza dla świata jest robota Szalbierza jako herszta Grupy Pościgowo-Szpiegującej 100Kłosy i wyścigi w rubryce Czarny Baran Pikadora w Tygodniku Nowym. Ta robota jest nadana przez Stokłosę i trwa.
Omamy typu spotkanie z Kaczyńskim w Sarbinowie wskazują na pewne objawy ale nam to zwisa, dynda i powiewa w trybie natki pietruszki ze zbiorów 1987 w Czarnobylu.

Odpowiadając na "piredolnęło w Czarno" zapodaje się, że Szalbierz Mariusz Józef ze wsi Białośliwie robi w Tygodniku Nowym za sztyfta redakcyjnego pod komendą Barabasza, który jest pod dowództwem Stokłosy.
Mamy tu dwóch skazańców: Szalbierza 2007 i Stokłosę 2023.

Dla naszego idola medialnego, wielkiego redaktora i wydawcy z Białośliwia podajemy ważny komunikat: 13 września w Starej Łubiance organizuje się konferencję naukową w temacie FASD zespołu zaburzeń, które są skutkiem spożywania alkoholu w czasie ciąży. Ciąża zaczyna się w chwili kolizji i fuzji gamet jako rezultacie kopulacji. Chociaż nasz koryfeusz informacyjny nie zachodzi w ciążę, chyba że czegoś nie wiemy, może mu się przyda wiedza do przekazania dla córki albo wnuczki z plaskatym noskiem. Są jeszcze wnuczkowie, którzy wzorem dziadka mogą wpaść w tornado alkoholowe i kopulować w przyszłości w pijanym widzie. Albowiem tradycja rodzinna może wnieść do curriculum vitae wnucząt syndrom pijacki.

Dodajemy wieść starą: Barabasz Marek był skazany za znieważenie Stanisława Grabińskiego z Brodnej. Towarzystwo więc doborowe.

Wrogowie Lemana giną w otchłani trudnych nałogów i łatwych zdzir tanich.

Szczególna atrakcja, to rozklekotana czeluść starych zdzir za paczkę PS-ów, oranżadę z Helleny, paczkę czipsów bekonowych, ciastka Petit Beurre. Te stare kurviszony nie dorównają jednak Zofii z Piły, która mogłaby w piczencji zmieścić worek kartofli.

Odpowiedzi brak.

A oni do góry dupą i flaszka.

Po co leman wylata do Heleny, kiedy w Białośliwiu jest rozwódka z wielką potrzebą, Milena z wielkim cycem w pełnym rozwarciu?

Helena, to stolica Montany głupku!

Każda Helena jest warta użycia.

Rozwódka z Białośliwia weszła znowu w szranki małżeńskie z kimś dostojnym i tym razem z miasta. Nie będziem wtykać w miejsce zajęte.

Medialne żuliki, to zbiór trolli i gnomów zaludniający chlewik Czarnego Barana Pikadora z hersztem, który na portalu faktypilskie.pl pisał o swoich problemach z inteligencją. Tylko trzeba zwrócić uwagę, że idiota, to nie choroba a uroda umysłu wspierana nieodpartą skłonnością do chlania wódki Rasputin Strong Crystall - Clear Vodka Smooth and Genuine 70% 3000 ml do utrwalenia wizerunku Czerwona Morda od Wódki😡. Dlatego ten topik jest niepotrzebny, bo matołek - ochlapus nie jest, z definicji, zdolny do analizy skomplikowanych procesów psychiatrycznych.

Najwłaściwszy stan dla pijaków, to flaszka pusta.

Baniak wódki i Beczka piwa, to piękność jak BB.

Obecnie jest wieść, że starowaty małżonek Mileny dzieciorób *%#)!& się na stałe od swoich pociech i przytulił się do jakiejś schłodzonej, szerokodupnej damy spod koła podbiegunowego. Ta znowu dała sobie radę z chucią i zafasowała nieruchomość nowego absztyfikanta miejscowego biznesmena. Ma fajne cycki, to przyciąga.

Dobre....

Zamiast podpiredalać nielubiane osoby i szukać różnych "Kmiciców" dawno zmarłych, trolle i gnomy Czarnego Barana Pikadora kierowane przez herszta Grupy Pościgowo -Szpiegującej 100Kłosy, byłoby korzystne, żeby zajęły się tw "Aleksandrą" z domu Góźdź (1951), 51 stron donosów w teczce pracy, tw Wiktorem z domu Balcerzak (1949), 191 stron donosów w teczce pracy. Tacy udzie umoczeni we współpracę z bezpieką mają czelność nauczać lud pracujący działając w mediach, jak na przykład Radio100, czy w miesięczniku faktypilskie.pl lub Tygodniku Nowym. W każdym z tych casusów pęta się w tle postać redaktora naczelnego, wydawcy lub sztyfta redakcyjnego o nazwisku Szalbierz. Raz jako współpracownik tw "Aleksandry" innym razem jako pracodawca sztyfta redakcyjnego tw "Wiktora" lub kumpel w funkcji przynieś, wynieś, pozamiataj.

tw "Aleksandra" została zabrana na pokład stukaczy jako Cyganek.

Bywają też choroby inne niż umysłowe. Na przykład baby walące się na wznak lub w innej pozycji mogą załapać jakąś wenerę, kłykciny kończyste, perforację do wytworzenia przetoki a la Brantome. Do tej roboty nie trzeba umysłu, a nawet lepiej, żeby mieć jak Kubuś Puchatek, malutki rozumek z tendencją do zaniku..

Ostatnio miasto gościł Krzysztofa Piusa Zanussiego. Czy nie warto by zajrzeć do jego dossier w ipn? Zamiast *%#)!& głupoty o facecie sprzed 70-ciu lat?