Zamknij

Cud narodzin stał się koszmarem. Pomóżmy Ewie!

08:47, 29.11.2019 Iza i Jacek Pachulscy
Skomentuj

Gdy dowiadujesz się o chorobie dziecka w ciąży - można to przepłakać, oswoić, przygotować się na najgorsze. Gdy jednak wraz z Twoim ukochanym dzieckiem przychodzi na świat śmierć, kończy się wszystko.

Ten obraz śni mi się do dziś - Ewa zupełnie martwa, wiotka, blada... Gdy przyszła na świat, zaczęłam przeraźliwie krzyczeć i pytać, dlaczego nie płacze. Położyli mi ją na piersi i zaczęli klepać po plecach. Nagle wybiegli wszyscy reanimować. Zostaliśmy z mężem sami!

Ci którzy mieli ją chronić, skrzywdzili ją

Staraliśmy się o dziecko latami. Przeżyłam dwie ciąże pozamaciczne, wydawało się, że już nic z tego nie będzie i nagle dowiedziałam się, że jestem w ciąży… Postanowiliśmy zrobić wszystko, żeby tym razem się udało. Na wszystkie wizyty chodziłam prywatnie, zależało mi, by dziecko było badane najlepszymi sprzętami do USG, odwiedziłam każdego możliwego specjalistę, by wykluczyć jakieś wady.

Poród rozpoczął się o czasie, w 39 tygodniu ciąży. Niestety lekarz zbagatelizował złe wyniki KTG - tętno dziecka drastycznie spadło, a mimo tego nadal kazano mi rodzić naturalnie. Ewa przyszła na świat w ciężkiej zamartwicy z dużym niedotlenieniem i niedokrwieniem mózgu. Otrzymała 0 punktów w skali Apgar. Po narodzeniu jej serduszko nie biło przez pięć minut. Nie wiadomo, jak długo nie biło w ogóle… Biegli sądowi orzekli później, że już o północy powinnam mieć wykonane cesarskie cięcie. Ewa urodziła się o 2:55, co oznacza, że przez ok. 3 godziny niedotlenienie narastało, a moja córeczka zaplątana w pępowinę powoli umierała.

Ewa nie wykazywała żadnych funkcji życiowych. Nie oddychała. Doszło do ogromnych, nieodwracalnych zmian w mózgu na skutek długiego niedotlenienia. 15 minut po narodzinach przyszedł do nas neonatolog i powiedział, że nasza córeczka najprawdopodobniej nie przeżyje. Ewa była jak szmaciana lalka, oczy pływające, wiotkie nogi i ręce. Zapłakała po raz pierwszy dopiero jak miała miesiąc. Ze szpitala do domu wróciliśmy karetką, bo Ewa nie przeżyłaby nawet kilku minut bez aparatury. Trafiła pod opiekę domowego hospicjum, bo stwierdzono, że jest dzieckiem nierokującym.

Miała być roślinką...

Musieliśmy się nie tylko nauczyć, jak być mamą i tatą, ale także jak być pielęgniarką dla tak ciężko chorego dziecka. Co kilka minut, nieważne w dzień, czy w nocy, trzeba było uruchamiać ssak, bo Ewa nie miała odruchu ssania i połykania. Wydzielina, którą inne dzieci przełykają samodzielnie, zalewała jej gardło, co w każdej sekundzie groziło jej uduszeniem i śmiercią. Przy każdym posiłku musieliśmy zakładać jej sondę, wprowadzoną przez nosek i buzię do żołądka. Pękało nam serce, bo wiązało się to ze strasznym bólem, ale był to jedyny sposób, żeby nakarmić nasze dziecko. W nosku powstawały odleżyny, sonda i rany, które robiły się przy wkładaniu, utrudniały oddychanie.

Lekarze prognozowali, że Ewa będzie "roślinką" - dzieckiem leżącym, z którym nie będzie żadnego kontaktu. Nie mogliśmy się z tym pogodzić! Zaczęliśmy intensywną rehabilitację i z perspektywy czasu dokonaliśmy niemożliwego! Z dziecka zupełnie bezwładnego Ewa stała się dość samodzielną dziewczynką. Chodzi, ma sprawne ręce, potrafi jeść rozdrobnione pokarmy, udało nam się nawet pozbyć sondy dożołądkowej! Poza tym coraz więcej rozumie i komunikuje się z otoczeniem poprzez Alternatywną Komunikację PCS (Picture Communication Symbols). Wspaniale opanowała obsługę tabletu oraz komputera z ekranem dotykowym - zna litery i cyfry, a nawet niektóre zwroty w języku angielskim.

Ewa czuje coś, ale nie rozumie, co się z nią dzieje. Ma ogromne problemy z agresją i autoagresją. Musiałam obciąć jej wszystkie włosy, bo wyrywała je garściami. Dodatkowo borykamy się z bezsennością - Ewa budzi się w nocy po kilkadziesiąt razy i nie może zasnąć, często też wtedy wpada w szał. Bywa, że gryzie nas, kopie i bije, czasami oboje z mężem nie dajemy rady jej utrzymać. Boimy się, że zrobi krzywdę nie tylko sobie, ale też swojej młodszej siostrzyce. Martwimy się, co będzie w przyszłości, bo przecież Ewa rośnie, robi się coraz większa i coraz silniejsza.

Jest nadzieja, potrzebne są pieniądze!

Dziś medycyna daje nam znowu nadzieję na lepszą przyszłość dla naszego dziecka. Postanowiliśmy zrobić wszystko, by nie zaprzepaścić tej szansy. Ewa została zakwalifikowana do przeszczepu komórek macierzystych, które mogą odbudować uszkodzone struktury w mózgu.

Ewa jest po jednej serii, czyli 5 podaniach komórek macierzystych. Dziewczynka zmieniła się nie do poznania! Lepiej się komunikuje, częściej sama nawiązuje kontakt z rodzicami i ze swoją młodszą siostrą Alą. W końcu też zaczęła zauważać w domu obecność psa, który był kupiony specjalnie dla niej. Poprawił się także jej wzrok.

Rehabilitantka, która prowadzi Ewę od 3 miesiąca życia nie może się nadziwić postępów w rozwoju dziewczynki… I co najważniejsze - znacznie zmniejszyła się częstotliwość występowania ataków szału z agresją i autoagresją. Do tego po 7 latach trudów Ewa w końcu zaczęła zgłaszać potrzeby fizjologiczne (już po pierwszym podaniu zaczęła sama siadać na nocnik).

Widząc takie efekty zdecydowaliśmy się na podanie kolejnych dawek komórek macierzystych. Komisja Bioetyczna przy Uniwersytecie Medycznym w Lublinie wyraziła zgodę i terapia ma się rozpocząć w styczniu 2020 roku. Koszt jednego podania to 12.000 zł, a potrzebnych jest 10 podań, co daje łączną kwotę 120.000 zł.

Niestety nie mamy takich pieniędzy. Rehabilitacja, wizyty u specjalistów, leki, suplementy, sprzęt medyczny, środki czystości – to wszystko pochłania ogromne pieniądze. Jesteśmy zmuszeni zwrócić się o pomoc, choć zupełnie inaczej powinno to wyglądać… Za zdrowie naszego dziecka winni zapłacić Ci, którzy popełnili karygodny błąd i doprowadzili do jego utraty! Ta świadomość cały czas nas boli, ale nie możemy czekać! Musimy działać teraz, póki mózg Ewy jest jeszcze plastyczny. Prosimy, pomóżcie nam w tym!

Ewie możemy pomóc poprzez Fundację "Mam Serce".

 

(Iza i Jacek Pachulscy)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(7)

witcherwitcher

0 4

więcej Chazanów,Godków,,klauzul sumienia",,ordo iuris",kar więzienia za edukację sexualną,pedo-klech pałętających się po szpitalu,zabierzcie w ogóle resztę prawa kobiet do własnej du..y i gorliwiej głosujcie na PiS i konfederatów,a takie sytuacje będą normą i w pełni na nie zasługujecie !? 17:29, 29.11.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

pp

0 3

Nie cierpię Chazanów itp itd ,ale najbardziej nie cierpię klechów.Na 10% wierze PIS. Brzydzę się PO i SLD 18:18, 29.11.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

witcherwitcher

0 3

nie można być w ciąży tylko 10%,jesteś 100% PiSdzielskim śmieciem,wspierającym czarną zarazę ! ? 20:06, 29.11.2019


FIU FIUFIU FIU

2 0

PAN WITCHER, JEST NEGATYWNIE NASTAWIONY, BO U NIEGO NA SZAFIE WYLĄDOWAŁA ELIF, I POCZĘSTOWAŁA GO STARYM KEBABEM, NA MATERACU Z BRUKSELI. 18:33, 29.11.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

witcherwitcher

0 1

ciebie zapinał w d..ę jakiś Paetz albo inny pedo-klecha,na wyleniałej wycieraczce z Watykanu i bardzo w tym zagustowałeś,jak widać 09:08, 30.11.2019


pp

0 0

Do witchera.. myślę, że odpisując byłeś pijany 12:09, 30.11.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

witcherwitcher

0 0

tak,praktycznie nie trzeźwieję ? 19:11, 30.11.2019


0%