Zamknij

Błagam o życie i wzrok mojej maleńkiej córeczki!

10:21, 07.06.2020 fp
Skomentuj

- Kilka tygodni temu na Facebooku dumnie wstawiałam zdjęcia mojej maleńkiej córeczki. Teraz, ze łzami w oczach, zamieszczam apel o ratunek - pisze mama Julii z Piły.

Moja córeczka Julia przyszła na świat zaledwie miesiąc temu… Od poniedziałku 25 maja trzymam w ręku wyrok ciążący nad moim dzieckiem - siatkówczak obuoczny, nowotwór oczu, który sieje strach i niesie śmierć!

Ten koszmar, który teraz przeżywamy dzieje się w czasie, kiedy większość matek upaja się szczęściem. Moje trwało tylko kilka dni. Potem zobaczyłam błysk w oku - ten straszny i złowieszczy błysk, który zna bardzo niewiele osób. Skąd wiedziałam? Jak się domyśliłam?

27 maja otrzymaliśmy kosztorys leczenia ze Stanów Zjednoczonych. Kwota jest ogromna, a wiemy, że lada dzień jeszcze wzrośnie, bo kosztorys nie zawiera ceny samych leków. Znam historie dzieci chorych na siatkówczaka, wiem, że te, które wracają z USA, potrzebowały ponad miliona złotych na walkę z nowotworem. W naszym wypadku prawdopodobnie będzie tak samo, ale innej drogi nie mamy.

Mamy tylko miesiąc, by rozpocząć leczenie w USA - u Julki choroba zaatakowała obydwa oczka i jest bardzo zaawansowana!

Statystyki są złe, zwłaszcza jeśli mowa o nowotworze w obydwóch oczkach. Dzieci, które mają jedno oczko zdrowe, mają szansę widzieć nawet wtedy, kiedy drugie będzie usunięte - moja córeczka takiej możliwości nie ma. Jeśli straci oczka, na zawsze w jej życiu zapanuje ciemność. To się nie mieści w głowie, że dziecko, które dopiero przyszło na świat, choruje na nowotwór złośliwy, że może stracić wzrok i życie.

Proszę Was o najlepszą dostępną terapię dla mojej córeczki. W Stanach Zjednoczonych jest lekarz, który ratuje dzieci takie jak moja córeczka. Dr Abramson od lat specjalizuje się właśnie w takim typie nowotworu. Chemia podawana jest dziecku przez tętnice bezpośrednio do oka, by tam niszczyć te straszne komórki. Takie leczenie to ogromna szansa dla Julii, której standardowa chemioterapia nie wyleczy, a niesamowicie obciąży maleńki organizm.

W Polsce chcą walczyć o życie mojej córeczki, a doktor Abramson zaproponował coś więcej - walkę o życie i wzrok! Perspektywa, że Julia kiedyś będzie mogła widzieć swoją mamę i wszystko wokół jest jedynym, czego w tej chwili się trzymamy.

Od lat wspierałam zbiórki dzieci, u których zdiagnozowano siatkówczaka, myślałam, że rozumiem dramat ich rodziców, którzy robili wszystko, by zdążyć, zabrać swoje dzieci do lekarza w Stanach Zjednoczonych, zanim skryje je mrok… Nigdy nie sądziłam, że los będzie tak okrutny, że moje dziecko urodzi się z taką straszną chorobą. Teraz jestem jedną z nich - matek, których życie toczy się wokół walki o życie ich dziecka.

Kilka tygodni temu zostałam matką, a teraz muszę stać się wojowniczką, która zrobi dosłownie wszystko, by ocalić wzrok i życie swojego dziecka. Nie możemy czekać albo zwlekać z wylotem do Stanów, bo drugiej szansy najprawdopodobniej nie będzie. Dlatego błagam Was jako młoda matka, dla której świat się zatrzymał. Błagam o życie i wzrok mojej maleńkiej córeczki!

Mama Julii

Leczenie Julii Czerepaniak można wesprzeć wpłatami za pośrednictwem portalu Fundacji Siepomaga.pl. Zbiórka trwa do 20 czerwca. Potrzeba prawie 400 tysięcy złotych.

(fp)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%