Zamknij

Liczą się już nie dni, ale godziny, nie ma czasu do str

16:22, 26.07.2020 fp Aktualizacja: 16:56, 26.07.2020
Skomentuj fot. Siepomaga.pl fot. Siepomaga.pl

Liczą się już nie dni, ale godziny, nie ma czasu do stracenia! Trzeba jak najszybciej zebrać ponad 4 miliony złotych, by Hania ze wsi Strzelczyki koło Szamocina mogła żyć! To jedyna szansa - dziewczynka musi lecieć za do USA walczyć o nadzieję w walce z rakiem, której w Polsce już nie ma…

- Pod koniec maja Hania zaczęła wymiotować - opowiadają rodzice 19-miesięcznej Hani Jopp. - Z dnia na dzień nagle osłabła. Pojechaliśmy do szpitala, gdzie na kilka dni trafiliśmy do izolatki… Lekarze podejrzewali, że to wirus. Nie wiedzieli jaki, nie pomagało też to, że szalała pandemia… Z Hanią było coraz gorzej. Wcześniej była małym łasuchem, teraz w ogóle nie chciała jeść… Po serii badań lekarze wrócili do nas z wieściami, które roztrzaskały nasz świat na kawałki. W mózgu naszej córeczki tykała bomba. Hania miała w główce 4-centymetrowy guz…

To był szok i rozpacz, ale wciąż jeszcze nie spodziewaliśmy się najgorszego. Guz nie musiał być zwiastunem raka, śmierci… Lekarz wycięli go i pobrali wycinek do badań. Operacja trwała 7 godzin - tak bardzo baliśmy się o Hanię… Wszystko się udało, choć nie mogliśmy zobaczyć córeczki - na OIOM-ie był ciągle zakaz odwiedzin. Myśleliśmy, że teraz tylko rehabilitacja i wrócimy do domu… Myliliśmy się. Prawdziwy horror miał się dopiero zacząć… Wynik, który przyszedł, okazał się najgorszym z możliwych. Nasza córeczka ma raka splotu naczyniowego, jeden z najbardziej agresywnych nowotworów… Prawdopodobnie ma on podłoże genetyczne.

- Jesteśmy w szpitalu, gdzie Hania walczy o życie. Rak szaleje w jej małym ciele, a my każdego dnia boimy się, co przyniesie jutro. Córeczka leży na OIOM-ie, jest w śpiączce. Możemy ją zobaczyć tylko co jakiś czas, na chwilę… W Polsce lekarze nic już nie mogą dla Hani zrobić. Każą czekać, aż serce przestanie bić, a Hania sama umrze… Dalibyśmy Hani wszystko. Dać umrzeć - to jedyna rzecz, której nie możemy jej dać!

To jest koszmar, z którego tak bardzo chcemy się obudzić, ale on trwa naprawdę… Jeszcze w maju Hania biegała, śmiała się, wszędzie jej było pełno - tak bardzo lubiła śpiewać, tańczyć… Dziś, po zaledwie paru tygodniach, jest na skraju życia i śmierci. Ma łysą główkę, jest nieprzytomna... Śpiączka, w którą wprowadzili ją lekarze, ma uwolnić córeczkę od bólu, którego nie mogła uśmierzyć nawet morfina. Rak sieje spustoszenie - zajęty jest rdzeń kręgowy, są dwa przerzuty w główce… Chemia zawiodła. Hania gaśnie, a wraz z nią nadzieja…

Mamy dwa wyjścia - zawalczyć o ratunek lub czekać na śmierć. Czas ucieka nam przez palce, razem z nim ucieka życie z naszej córeczki… Rak splotu naczyniowego leczy się w USA - znaleźliśmy dzieci z Polski, dla których w naszym kraju nie było szansy, ale poleciały do Ohio i wciąż żyją! W Stanach ten rodzaj raka traktuje się jako bardzo agresywny, ale uleczalny… Czekamy na ostateczną odpowiedź i na kosztorys - leczenie innych dzieci kosztowało kilka milionów złotych… To nasza ostatnia nadzieja. Innej nie mamy....

Mierzymy się z najgorszym, co może spotkać człowieka - cierpieniem i śmiertelną chorobą własnego dziecka, a teraz także z przeraźliwą bezradnością… Jeśli nie znajdą się tysiące osób o dobrych sercach, które dadzą naszej córeczce szansę na życie - Hania umrze. Jest źle, cały rdzeń kręgowy jest już zajęty przez raka… Trzeba działać szybko. Błagamy o Twoją pomoc… Uratuj ją!

Na portalu Siepomaga.pl trwa zbiórka dla Hani. Na terapię w Nationwide Children's Hospital w Ohio potrzeba prawie 4,5 mln zł. Na razie zebrano ok. 600 tys. zł. Wspomóżmy walkę o jej życie!

(fp)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%