Sąsiadom wybiłem szybę, bo bawiłem się w filmowego Ivanhoe. Próbowałem, jak on, trafić kamieniem z procy do celu, a trafiłem w szybę.
Łaziłem z kolegami na "pachtę" czyli podkradać sąsiadom pierwsze jabłka. Papierówki. By nie zapomnieć, jak smakowały wtedy, mam dziś jedną jabłonkę tej odmiany w swoim ogrodzie.
Zacznijmy od tego, jak smakują, bo tej odmiany w sprzedaży już nie ma albo jest bardzo rzadko. Na bazarkach, od działkowiczów.
Jest kwaskowato słodka. I trochę cierpka na języku. To zależy od tego, jak jabłko jest dojrzałe. Te zielone są kwaśne. A te żółte, słodsze, ale ich miąższ jest mało soczysty. Taki papierowy. Stąd papierówka.
I jak pachnie! Delikatna nuta "jabłkowatości" przyjemnie drażniąca powonienie. Przypominająca smak dzieciństwa. Każdy z nas ma swoje wspomnienia, które warto przywołać czytając ten felieton.
Dla mnie to był czas wolności i beztroski, choć już wiedziałem, że otaczający mnie świat może być groźny i niebezpieczny. Na dawnej "dziesiątce" przebiegającej wtedy przez Wyrzysk (teraz jest obwodnica) bardzo często dochodziło do wypadków drogowych. Zwłaszcza zimą, kiedy zjeżdżające od strony Piły lub Bydgoszczy samochody wpadały w poślizg na stromych zjazdach. Chodziliśmy wtedy całą bandą zobaczyć "wypadek", bo to dla nas była atrakcja w sennej, małomiasteczkowej atmosferze.
Chodziliśmy na te papierówki do okolicznych sadów. Wspinaliśmy się na drzewa i upychaliśmy jabłka po kieszeniach spodni. Zdarzało się, że któryś z nas spadał z drzewa na przysłowiowe "cztery litery", ale jakimś trafem nikomu nigdy nic się nie stało poważnego. Ot, jakieś zadrapania, siniak na tyłku, krwawiący nos. Byliśmy jak koty i każdy z nas miał po kilka żyć.
Nie wiem czy dziś rodzice pozwoliliby swoim pociechom tak łazić bez opieki dorosłych po drzewach. Zaraz by się pojawiała telewizja, rzecznik praw dziecka, policja itd. z zarzutami, że to karygodne tak zostawiać dzieci same. Inne czasy, inne obyczaje, ale dzięki temu szybko uczyliśmy się odpowiedzialności i przezorności. Na własnej skórze. I nie żałuję tego. Czego człowiek sam nie doświadczy, to się nie nauczy.
Wracając do tematu. Pamiętam jak kiedyś jeden z kolegów tak nieszczęśliwie poślizgnął się na "krowim placku", że upadł na tyłek, a w tylnych kieszeniach spodni dresowych miał poupychane jabłka. Kiedy się podniósł zobaczyliśmy na jego pupie mokrą plamę. On trochę się przestraszył, że może coś sobie uszkodził. A to była plama po "szarlotce", rozgniecionych jabłkach.
W sumie od papierówek wolę inne odmiany jabłek. Na przykład "golden delicius", ale to papierówki one mają ten uwodzicielski smak, dzięki któremu wracam do dzieciństwa. Są katalizatorem obrazów w mojej pamięci. Sprawiają, że jedząc je, znów jestem młody.
Oda do młodości21:44, 27.06.2024
Młody, a fujara na permanentnym zwisie.
lactulosum12:18, 28.06.2024
Podobno papierówki są dobre na likwidację zatwardzenia zwanego obstrukcją lub zaparciem.
ciężki ból 1 bruzdy16:31, 28.06.2024
janusz 🤠🤣 stary parch🙄, czerwone ryło od hejtu 😡🤠 z paskiem na szerokiej paszczy nie wytrzymuje🔥. wiadomo, 1 bruzda💩🔥🔥🔥. I jeszcze tatuś-kapuś i cała rodzina - tego prostackiego umysłowo i poczwarnego z wyglądu - sk..syna
0 0
nie to co u Serchana Korkmaza - tam wciąż na sztorc, teściu😡🤠🤣 ;)
1 0
😡🤠🤣 - to są trzy kariatydy trzymające ogniły gmach stokłosowej Grupy Pościgowo-Szpiegującej: Mariusz ochlapus ze zwidami w Sarbinowie, wydawca i naczelny portalu, herszt stokłosowej Grupy Pościgowo-Szpiegującej od 14 kwietnia 2006, szwendaczek za lemanem, peregrinus po świecie za pederastami. To on, przewąchiwacz i księgowy na lemana, odkrył na ulicach Nowego Yorku Serhana Korkmaza, którego uznał za yebakę homo-. Drugi to Jarek zawsze pod górę, druh nieodłączny Mariusza w chlaniu, grajek dancingowy i kapuś na klientów baru z dancingiem. Należy przypomnieć, że w czasach komuny barmanki, grajkowie, kelnerzy byli donosicielami bezpieki, jak na przykład Anna Aleksandra tw "Aleksandra" z knajpy Czarna Hanka. Na końcu zwieńczenie postubeckie, Jan tw "Wiktor" z dorobkiem 191 kartek w teczce pracy delatora.
...krwi po łokcie