Zamknij

Nosek, kot który mówi [Satyra nieco polityczna, do czytania, nie lajkowania]

14:13, 18.09.2024 Antoni Styrczula
Skomentuj

Starsi zapewne pamiętają amerykański serial "Ed, koń który mówi", wyświetlany w TVP na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Ed, za sprawą filmowych trików, udawał, że porusza mordą. Nosek mówi naprawdę.

Nosek jest kolejną przybłędą. To młodziutki kot, który się zwiedział, że u Styrczulów dobrze dają jeść. I przyłazi na papu cztery razy dziennie. Młody, to rośnie i jeść bez przerwy mu się chce.

Zazwyczaj siada na parapecie okna i patrzy żałosnym wzrokiem na mnie, bym się wreszcie ruszył i podał jedzonko. Czasami coś miauknie.

Aż tu, pewnego razu, kiedy miałem otwarte okno, pojawił się. Spoglądając sponad ekranu laptopa powiedziałem do niego "po kociemu" - "miauuuu". A przynajmniej tak mi się wydawało, że to koci język.

A ten do mnie - " co się wygłupiasz? czemu miauczysz, jakbym ci krewnego gitarą zabił; stary jesteś, a taki głupi?".

Zamurowało mnie na dobre. Uszczypnąłem się w jeden policzek, potem w drugi, by sprawdzić czy nie śnię. Zabolało, więc nie śniłem.

Przełamując zaskoczenie coś tam wybąkałem do niego. W rodzaju -"cześć, jak się masz".

Nosek rezolutnie, jakby miał tę kwestię wyuczoną na pamięć, odrzekł - "dobrze, już myślałem, że cię zamurowało, co to gadającego kota nie widziałeś?".

Odpowiedziałem, że niezbyt często się to zdarza, ale miło mi, że mam to szczęście, że go rozumiem.

"No to skoro przywitanie mamy już za sobą, dawaj jeść bo głodny strasznie jestem, obleciałem całą Sadową, no... bo wiesz, takie laski chodzą po płotach, że ho, ho" - powiedział dając prawą łapką znak bym się pospieszył.

W drodze do lodówki, odwracając głowę do okna, rzuciłem tylko przez ramię - "nie za młody jesteś, by na panny chodzić, jeszcze masz na to czas".

Odrzekł, że pozory mylą, a on ma już kocie dwa lata i na bara-bara już pora.

Dałem mu jedzenie kocie na talerzu stojącym przy tarasie. Zmiótł je w kilka minut. Potem, oblizując wąsy, wlazł do domu.

Akurat miałem włączony telewizor. Na jakimś kanale informacyjnym, w którym akurat gadali politycy opozycji i koalicji rządzącej.

Pomyślałem sobie, niech ogląda i tak niczego nie zrozumie. A ten siedział przed ekranem jakby go zamurowało. Byłem zadowolony z takiego obrotu sytuacji, bo już miałem dosyć gadającego kota.

Po dłuższej chwili Nosek jednak zapytał - "a ten, w przykusym garniturze, czemu tak mlaszcze jak mówi i oblizuje co chwilę usta?"

Spojrzałem na ekran telewizora. Rzeczywiście, jakiś niezbyt wyskoki polityk w garniturze pamiętającym I Komunię strzelał słowami jak z karabinu, połykając co chwila ślinę i oblizując wargi .

Wyjaśniłem Noskowi, że on tak bardzo się emocjonuje, że nie panuje nad odruchami. Jest zły bo stracił władzę, a jego partia rozsypuje się jak stara, wyschnięta beczka. Poza tym ciągle wychodzą jakieś afery z czasów kiedy rządzili.

Nie przekonałem jednak Noska, który stwierdził, że fatalnie to wygląda i polityk ten powinien popracować nad emocjami i nad opanowaniem tego ślinienia się.

Myślałem, że dał mi już spokój. A ten znów - " a czemu ten, w czarnej koszuli, jest tak bardzo poirytowany?".

Opowiedziałem, że jest zły na tego co się ślini, bo uważa, że tamten kłamie.

"Dziwni jesteście, wy, ludzie, my koty, jak my coś do siebie to idziemy za róg domu i walczymy, aż włosy z sierści wypadają, do wygranej jednego z nas" - posumował Nosek.

Już myślałem, że będzie tak gadał i gadał kiedy zauważył Tymka. Starego, rudego kota, który też się u nas stołuje.

Rzucili się sobie do gardeł miaucząc przeraźliwie.

"A jednak miauczą" - pomyślałem sobie, zadowolony, że przestał wreszcie truć mi cztery litery.

(Antoni Styrczula)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%