Zamknij

Nie gwiazdorz, zjedz pączka!

Antoni StyrczulaAntoni Styrczula 12:57, 27.02.2025
Skomentuj

Tytułową radę można zadedykować Trumpowi. Może gdyby zjadł takiego naszego, chrupiącego, z nadzieniem z róży, przestałby gwiazdorzyć jak Kardashianki. Te amerykańskie donuty do naszych się nie umywają.

Dziś już rzadko je konsumuję, bo to bomba kaloryczna, ale jako guzb mogłem wciągnąć i z pięć, sześć na jeden raz. Koniecznie z "glansem", czyli lukrem po wierzchu, i nadziewane powidłami własnej, babcinej, roboty.

Babcia Marysia zarabiała ciasto drożdżowe już poprzedniego dnia. Potem stało sobie w dzieży, w komórce, pod lnianym ręcznikiem, i wyrastało.

Miała swój przepis przekazywany z pokolenia na pokolenie.

By pączki nie "piły" tłuszczu i były chrupiące, dodawała pół kieliszka czystego spirytusu.

Do nadzienia brała zazwyczaj powidła śliwkowe, które sama smażyła oraz konfiturę z róży. Te z nadzieniem powidłowym lubił bardzo jej zięć, czyli mój Tato.

Do kilku pączków wkładała monetę. Na ogół była to pięciozłotówka. Taka z rybakiem. Na szczęście dla znalazcy. Jakimś cudem zawsze je znajdowały dzieciaki.

W czasie smażenia w tłuszczu "Oma" nie wolno nam było wchodzić do kuchni, bo zdarzało się, od czasu do czasu, że "strzelał" na boki i mógł boleśnie sparzyć skórę.

Po smażeniu pączki studziły się w dużej misie, z której gdy dorośli nie widzieli, udawało mi  się niekiedy porwać jednego i zjeść tę gorącą, chrupiącą puszystą smakowitość.

Niestety, rezultat zawsze był ten sam - ból brzucha.

Gdzie te niegdysiejsze pączki, gdzie?

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%