Do tej pory miałem zwykłe grządki, ale z uwagi na to, że mamy dosyć kwaśną glebę (mieszkamy blisko lasu) postanowiłem zrobić podwyższone. Takie jak na załączonym zdjęciu.
Niestety, na tych zwykłych nie udawały się korzeniowe: marchew, pietruszka, buraki ćwikłowe.
W podwyższonych, mam taką nadzieję, będą zdrowo rosły.
Nie bawiłem się w zbijanie obrzeży grządek z desek, bo raczej nie jestem manualny.
Zamówiłem gotowe, jedna sztuka 80 złotych. Przyjechały aż z Myślenic.
Nie spełniają też wymogów wysokości. Zasadniczo powinny mieć pięćdziesiąt centymetrów, ale moje mają około dwudziestu i to powinno starczyć.
Co dałem do środka? Są dwie szkoły: falenicka i otwocka.
Ta pierwsza twierdzi, że na spód konieczny jest drenaż np. z drobnych gałązek, który przysypujemy ziemią.
Ta druga, moja, że na piaskach, jak w Sadowej, nie jest on konieczny.
Wystarczy zwykła agrowłóknina. Jest dostępna w każdym centrum ogrodniczym. Także w marketach budowlanych.
Na nią sypiemy ziemię do warzyw, koniecznie z torfem.
Można też zwykłą, uniwersalną, wymieszać z torfem albo gliną, by grządka nie "puszczała" wody.
No i grządki gotowe.
Co się w nich udaje?
No oczywiście warzywa. Świetnie udają się ogórki, cukinia, pomidory.
Raczej szkoda jej do ziemniaków.
Także sałata i wszystkie korzeniowe.
A zatem obfitych plonów życzę!
4 0
Kogo to obchodzi?
2 0
tej ziemi ! 🤣