Zamknij

Piast Gliwice najsłabszym mistrzem Polski od lat?

10:20, 11.08.2019 artykuł sponsorowany
Skomentuj

Piast Gliwice w poprzednim sezonie ekstraklasy był przykładem dla innych zespołów. Dzięki konsekwencji i wyrachowaniu udało im się osiągnąć największy sukces w historii. Ostatnio jednak obraz ich gry uległ znacznemu pogorszeniu, czego efektem jest koniec przygody z europejskimi pucharami (zarówno z Ligą Mistrzów, jak Ligą Europy). Dodając do tego bardzo słaby początek w Ekstraklasie nasuwa się wniosek, iż Piast jest jednym z najsłabszych krajowych mistrzów od wielu lat. Jaka jest główna przyczyna słabszej dyspozycji podopiecznych Waldemara Fornalika?

Zabójcze końcówki

Gliwiczanie boleśnie skarceni w końcówce pierwszego ze spotkań, jechali na Łotwę z jasno określonym celem. Nie dopuścić do tego, aby losy rywalizacji rozstrzygały się w ostatnich minutach meczu. Początek rewanżowego meczu ułożył się po ich myśli, gdyż w 20. minucie meczu prowadzenie dał im Hiszpan Jorge Felix. Radość nie trwała jednak zbyt długo, bo raptem sześć minut później do wyrównania doprowadził Armands Petersons. Trzeba przyznać, iż jego strzał był nieprzeciętnej urody, ściągając przysłowiową „pajęczynę” z bramki strzeżonej przez Frantiska Placha.

Druga połowa upłynęła raczej na oczekiwaniu gliwiczan na końcowy gwizdek tego starcia. Taka taktyka obraca się zwykle przeciwko tym, którzy ją stosują. Nie inaczej było w tym przypadku. Nieporozumienie w szeregach piłkarzy Piasta wykorzystał w 83. minucie wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Kamil Biliński, wywołując tym samym wśród swoich kolegów zrozumiały wybuch radości. Choć arbiter postanowił przedłużyć spotkanie o dodatkowe cztery minuty, to wynik nie uległ już jednak zmianie. Jeszcze przed końcowym gwizdkiem znany ze swojego opanowania szkoleniowiec Piastunek, ujrzał żółtą kartkę za zbyt ekspresyjną reakcję po jednej z decyzji arbitra. Takich wybuch złości jawił się jako idealne podsumowanie gry swoich podopiecznych w tegorocznych eliminacjach rozgrywek europejskich.

Druga twarz Piasta

Gdy spoglądamy na grę Piasta przez pryzmat dwumeczu z Rigą, a także rywalizacji z białoruskim BATE trudno oprzeć się wrażeniu, iż nie przypomina ona choć w minimalnym stopniu poczynań zespołu z poprzedniego sezonu.

Trener Fornalik jako główny powód takiego stanu rzeczy wymienia napięty terminarz swojego zespołu. Od 10 lipca do dnia w którym przyszło im się mierzyć z Łotyszami na ich terenie, rozegrali aż siedem spotkań. Krótkie przygotowania przedsezonowe nie pozwoliły im także wejść w taki rytm, jaki prezentowali wiosną. Doszła do tego także sprzedaż jednego z najlepszych zawodników w osobie Joela Valencii. Taka kumulacja problemów byłaby przeszkodą trudną do pokonania nawet dla największych fachowców.

Ciężko ocenić czy pomysł Waldemara Fornalika na drużynę uległ już wypaleniu. Wśród polskich kibiców cieszy się on sporą sympatią i szacunkiem. Między innymi z tego powodu w mediach brak na razie wzmianek o jego zwolnieniu, co bywa normalną praktyką w przypadku innych szkoleniowców. Najbliższy czas i poczynania gliwickiego zespołu zweryfikują jednak co dalej popularnym „Kingiem”. O przewidywania i wyrokowanie bardzo trudno, bo jak pokazało wiele przypadków w naszej rodzimej Ekstraklasie, niczego nie można być w 100% pewnym.

Więcej informacji na temat Ekstraklasy znajdziesz na stronie zakłady-bukmacherskie.com

 

(artykuł sponsorowany)
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%