Hamulcowy prezydent Duda

Prezydent Duda nie popisze ustawy o pigułce „dzień po”, bo - jak twierdzi - jest ona już dostępna na receptę. Poza tym - jego zdaniem - to "bomba hormonalna" co stoi w sprzeczności z oświadczeniami ginekologów. To samo zapewne spotka ustawę o liberalizacji aborcji, kiedy takową uchwali sejm. Ma więc w nosie miliony kobiet domagających się i jednego, i drugiego. Jest hamulcowym.

Jako katolik sam jestem przeciwko aborcji. Jako obywatel mam prawo kierować się własnym sumieniem i światopoglądem w tej sprawie. Na tej płaszczyźnie, moralnej i etycznej, nie ma możliwości kompromisu z jej zwolennikami.

Nie mogę jednak ignorować faktu, że miliony kobiet się tego domagają. Jest to fakt społeczny i polityczny. I w tym ostatnim wymiarze, politycznym oraz prawnym, trzeba go jak najpilniej rozwiązać, uwzględniając ich oczekiwania. Prezydent też musi to zrozumieć. Nikt od niego nie oczekuje, że z dnia na dzień stanie się w tej kwestii liberałem. Nie wolno mu jednak blokować rozwiązań prawnych zarówno w sprawie pigułki „dzień po” jak i dopuszczalności aborcji. To tak, jakby napluł tym kobietom w twarz, dodając: „mam wasze prawa w nosie i nie podpiszę”.

Nie wolno mu być hamulcowym. Taka jest podstawowa reguła demokracji. I kto jak kto, ale głowa państwa winna to rozumieć. Podkreślam: nie wolno mu wrzucać do kosza ustaw, jeśli są wyrazem decyzji większości parlamentarnej wybranej w demokratycznych wyborach. Nie chodzi bowiem o jego przekonania, światopogląd. Tych nikt zmieniać nie zamierza. Chodzi o respektowanie woli większości. 

Wiele państw na świecie, w tym ultrakatolickie niegdyś Argentyna (ojczyzna papieża Franciszka) i Irlandia, zmieniły swoje prawodawstwo odnośnie praw reprodukcyjnych kobiet. I nie obyło się to bez oporu prawicowych polityków i ruchów „pro life”. W końcu jednak, po długich sporach, uchwalono ustawy pozwalające skorzystać kobietom , z dramatycznego dla nich wyboru, jakim jest terminacja ciąży. Bo tylko kobieta rozumie, jak trudna jest to decyzja.

[ZT]30725[/ZT]

[ZT]30695[/ZT]