Więc chodź, odbetonuj mi świat! - powinni domagać się mieszkańcy miast, bo jeśli tak się nie stanie, to albo upieką się w upały, albo utopią w przypadku nawalnych deszczów, czego ostatnio doświadczyli.
Zabetonowane są nie tylko duże aglomeracje, jak np. Warszawa, ale i średnie oraz zupełnie małe miasta. Ich włodarze ostatnimi czasy, gdzie się tylko dało, lali beton lub asfalt albo układali betonowe płyty.
Siekierezada
Pod siekierę poszły piękne drzewa wokół rynków czy placów, które pokoleniom dawały cień i ochłodę w skwar. W zamkniętych osiedlach tylko gdzieniegdzie rosną jakieś krzewy lub rachityczne drzewka obsikiwane przez watahy psów, nazywanych przez ich właścicieli "przyjaciółmi". Na nielicznych trawnikach leżą tony psiego gówna, bo "panu" czy "pańci" nie chce się go pozbierać i wrzucić do koszy, specjalnie do tego przeznaczonych.
Miasteczko Wilanów
Jeżdżę od czasu do czasu do Miasteczka Wilanów nazywanego "Lemingogradem" przez złośliwych. Przy ulicy Klimczaka gdzieniegdzie rosą jakieś przybidzone drzewa. Za to przy wąskiej stosunkowo ulicy szeroka ścieżka rowerowa, a zaraz obok chodnik. Pomiędzy domami przydomowe ogródki wielkości znaczka pocztowego, w których czasami coś rośnie, ale częściej "zdobią" je wysokie na metr chwasty.
Leming zapracowany, więc nie ma czasu grzebać w ziemi, choć sam jej chciał. Poza tym dla "słoika" ze wsi to obciach babrać się, jak przodkowie, w ziemi. Nie je nawet w restauracji ziemniaków, bo to zbyt się kojarzą z jego chłopskim często pochodzeniem.
Ale najgorzej jest przy Świątyni Opatrzności Bożej. Wokół jej kopulastej bryły wszędzie beton, który w upały staje się płytą do gotowania. Można na niej jaja smażyć. A przecież można byłoby zerwać te cholerne płyty i położyć jakąś przepuszczalną nawierzchnię, np. kratki trawnikowe. A wokół posadzić drzewa.
W ostatnie upały temperatura w Miasteczku, zwłaszcza przy Świątyni, była o kilka stopni wyższa jak u mnie w Sadowej. I czuło się to od razu wjeżdżając do niej. Mamy tylko dwie ulice asfaltowe, a reszta to ulice o nawierzchni gruntowej. I niech tak zostanie jak najdłużej, bo dobrze odprowadzają deszczówkę i się nie nagrzewają bo są na ogół wysypane wapiennym tłuczniem.
Co robić???
Co robić zatem by miasta, w upały, nie zamieniały się w piekarniki, w czasie nawałnic, nie tonęły? Przede wszystkim ograniczyć przestrzenie zabetonowane i zaasfaltowane. Zerwać to cholerstwo jak najprędzej. Jak zrobiono to choćby we Wiedniu.
Zastąpić trawniki łąkami kwietnymi lub obsadzić rozchodnikami. Zatrzymują wodę deszczową. Nie trzeba ich podlewać i kosić. Koszenie to nie tylko strata pieniędzy i czasu, ale powoduje wysuszanie gleby
Sadzić jak najwięcej drzew. Gdzie tylko się da. Zwłaszcza przy placach zabaw dla dzieci. W alejkach pomiędzy domami. Na skwerach itd.
Tworzyć niecki do zbioru deszczówki albo mini zbiorniki retencyjne by ulice, garaże nie były zatapiane jak podczas ostatniej nawałnicy.
Summa summarum, należy miasta zamienić w "gąbki", by w czasie deszczów wchłaniały nadmiar wody, a w upale nie nagrzewały się jak płyta na piecu mojej babci.
I trzeba to zrobić jak najszybciej bo przy kolejnej fali upałów "miastowi" się usmażą. Albo potoną podczas kolejnej burzy z ulewnym deszczem.
Jak powiedziała kiedyś pewna "ministra": "taki mamy klimat". Miała rację. Wyjątkowo.
xd15:44, 10.09.2024
2 1
Widzę, że pan jest znawcą każdego tematu. To może teraz felieton o fizyce kwantowej? 15:44, 10.09.2024
Murzynek Bambo11:26, 11.09.2024
2 0
Dla ilustracji sytuacji betonizacji świątyni w Warszawie najlepiej nadaje się zdjęcie z jakiegoś bliżej niedookreślonego kraju pełnego betonu i ciapatych, z końca pierwszej połowy XX wieku. 11:26, 11.09.2024