10 września br. unijny system Copernicus alarmował o nadchodzącym katastrofalnym niżu. Wszystkie media o tym trąbiły. A jednak premier Tusk postanowił pójść pod prąd. Uspokajał wszystkich, demobilizując mieszkańców zagrożonych terenów i służby. Nasi strażacy powinni tam być dwa dni przed potencjalnym zagrożeniem. Prewencyjnie. Zgodnie z dyspozycjami, dotarli dwa dni po.
Na rozliczenia przyjdzie czas. Dziś musimy skupić się na odbudowie. Bruksela łaskawie pozwala przesuwać wcześniej przyznane środki, ale nie daje nic z funduszu solidarnościowego. Powodziowym pełnomocnikiem zostaje Marcin Kierwiński, dotychczas człowiek premiera Tuska od, nomen omen, mokrej roboty. Wierny, słaby zarządca bez empatii.
W obliczu klęski musimy być razem. Czas pokaże czy nam się uda. I czy wyciągniemy wnioski na przyszłość.
Obywatel 10:33, 22.09.2024
2 1
W laniu wody, Pan i Pańscy koledzy zawsze byliście najlepsi, więc w tych trudnych chwilach najlepiej gdybyście milczeli. 10:33, 22.09.2024
rh15:18, 22.09.2024
0 0
Precz z kaczyzmem ! ! ! 15:18, 22.09.2024