"Literatura jest jakimś usankcjonowanym, wolnym od etyki, społecznie aprobowanym i podziwianym kłamstwem" - stwierdza pisarka z Polski opisana przez noblistkę.
Nic dodać, nic ująć.
Ileż to razy pisząc o czasach dzieciństwa i młodego wieku spędzonych w rodzinnym mieście natrafiam na czarną dziurę w pamięci, do której wpadły barwy, smaki, emocje i fakty. Odwołuję się wtedy do wyobraźni, która jak żółtko w jaju zawiera zarodek nowego życia.
Ale to nie jest dokładnie takie samo życie, jak wówczas. To podkolorowany i zmontowany na nowo film na kanwie tamtych wydarzeń.
Zamykam oczy, wyciszam się i pozwalam płynąć strumieniowi obrazów zniekształconych przez upływ czasu.
Emocji, które one wywołują.
Tęsknoty, która aż ściska w dołku.
Z zamkniętymi nadal oczyma chodzę ulicami tamtego Wyrzyska, ale często już nie pamiętam, gdzie był ten lub tamten sklep.
Jak dokładnie wyglądało kąpielisko nad Łobżonką na tzw. "Uniwajdach". I skąd wzięła się ta nazwa, bo - to dobrze pamiętam- znałem ją od zawsze. Nigdy jednak nie dociekałem, kto ją stworzył i nadał kawałkowi łąki na zakolu rzeki ocienionym nadbrzeżnymi olchami i pokrytym krowimi plackami oraz ostami, których ostre szpilki często wyciągaliśmy z bosych stóp.
Nie pamiętam już jak bolało użądlenie osy czy pszczoły, kiedy nieopatrznie na nie wchodziliśmy bawiąc się plażową piłką czy grając "w nogę".
Wiem, że bolało i cień tego uczucia gdzieś tam tkwi w zakamarkach pamięci przysypanych piaskiem minionych dni.
Kiedy więc o nim dziś piszę, odwołuję się do tego cząstkowego wspomnienia, tworząc je jednocześnie na nowo. Ubierając w inne doświadczenia, które doznałem, i te, które jeszcze się w przyszłości wydarzą.
Nie pamiętam już dotyku moich rodziców pocieszających mnie, gdy coś złego mnie spotkało, np. rozwaliłem sobie łuk brwiowy przewijając się na metalowych ogrodzeniach przy ulicy Bydgoskiej. Na policzkach i głowie czuję ślady ciepła ich dłoni i ust, ale to tylko zanikające ciągle ślady, więc muszę go wykreować słowem. Stworzyć na nowo fałszując może fakty.
Dlatego kiedy ktoś mi pisze, w komentarzach pod tekstem, że też ma takie wspomnienia, mogę mu odpowiedzieć - "nie, masz inne". Niepowtarzalne i tylko twoje.
Owszem, między twoimi a moimi są pewne podobieństwa, bo żyliśmy w podobnych czasach i w tym samym miejscu. Chodziliśmy po tych samych ulicach i znaliśmy tych samych ludzi, ale każda i każdy z nas inaczej dzisiaj to pamięta.
Inaczej przetworzył w młynach pamięci w mąkę wspomnień. Wystarczy niezbyt nawet silny podmuch wiatru, by ją zdmuchnąć.
Dlatego należy je chronić.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz