Zamknij

Wspomnienia - pamięć czy wyobraźnia? [Krajanom w Wyrzyska]

12:58, 03.12.2024 Antoni Styrczula
Skomentuj Rozlewisko Łobżonki przepływającej przez Wyrzysk Rozlewisko Łobżonki przepływającej przez Wyrzysk

Pisząc wspomnienia z okresu wyrzyskiego odkrywam, podobnie jak bohaterka opowiadania Olgi Tokarczuk pt. „Szkocki miesiąc”, że trudno być obserwatorem i jednocześnie obserwowanym. Pewnie dlatego we wspomnieniach kryje się jakiś fałsz i kreacja. Bo nie jesteśmy w stanie odtworzyć dokładnie minionych dni, jak na biało-czarnej taśmie filmowej.

"Literatura jest jakimś usankcjonowanym, wolnym od etyki, społecznie aprobowanym i podziwianym kłamstwem" - stwierdza pisarka z Polski opisana przez noblistkę.

Nic dodać, nic ująć.

Ileż to razy pisząc o czasach dzieciństwa i młodego wieku spędzonych w rodzinnym mieście natrafiam na czarną dziurę w pamięci, do której wpadły barwy, smaki, emocje i fakty. Odwołuję się wtedy do wyobraźni, która jak żółtko w jaju zawiera zarodek nowego życia.

Ale to nie jest dokładnie takie samo życie, jak wówczas. To podkolorowany i zmontowany na nowo film na kanwie tamtych wydarzeń.

Zamykam oczy, wyciszam się i pozwalam płynąć strumieniowi obrazów zniekształconych przez upływ czasu.

Emocji, które one wywołują.

Tęsknoty, która aż ściska w dołku.

Z zamkniętymi nadal oczyma chodzę ulicami tamtego Wyrzyska, ale często już nie pamiętam, gdzie był ten lub tamten sklep.

Jak dokładnie wyglądało kąpielisko nad Łobżonką na tzw. "Uniwajdach". I skąd wzięła się ta nazwa, bo - to dobrze pamiętam- znałem ją od zawsze. Nigdy jednak nie dociekałem, kto ją stworzył i nadał kawałkowi łąki na zakolu rzeki ocienionym nadbrzeżnymi olchami i pokrytym krowimi plackami oraz ostami, których ostre szpilki często wyciągaliśmy z bosych stóp.

Nie pamiętam już jak bolało użądlenie osy czy pszczoły, kiedy nieopatrznie na nie wchodziliśmy bawiąc się plażową piłką czy grając "w nogę".

Wiem, że bolało i cień tego uczucia gdzieś tam tkwi w zakamarkach pamięci przysypanych piaskiem minionych dni.

Kiedy więc o nim dziś piszę, odwołuję się do tego cząstkowego wspomnienia, tworząc je jednocześnie na nowo. Ubierając w inne doświadczenia, które doznałem, i te, które jeszcze się w przyszłości wydarzą.

Nie pamiętam już dotyku moich rodziców pocieszających mnie, gdy coś złego mnie spotkało, np. rozwaliłem sobie łuk brwiowy przewijając się na metalowych ogrodzeniach przy ulicy Bydgoskiej. Na policzkach i głowie czuję ślady ciepła ich dłoni i ust, ale to tylko zanikające ciągle ślady, więc muszę go wykreować słowem. Stworzyć na nowo fałszując może fakty.

Dlatego kiedy ktoś mi pisze, w komentarzach pod tekstem, że też ma takie wspomnienia, mogę mu odpowiedzieć - "nie, masz inne". Niepowtarzalne i tylko twoje.

Owszem, między twoimi a moimi są pewne podobieństwa, bo żyliśmy w podobnych czasach i w tym samym miejscu. Chodziliśmy po tych samych ulicach i znaliśmy tych samych ludzi, ale każda i każdy z nas inaczej dzisiaj to pamięta.

Inaczej przetworzył w młynach pamięci w mąkę wspomnień. Wystarczy niezbyt nawet silny podmuch wiatru, by ją zdmuchnąć.

Dlatego należy je chronić.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%