Antyszczepionkowi idioci

Mam na myśli w tym przypadku wszystkich rodziców, którzy nie wykonują dzieciom obowiązkowych szczepień, np. przeciw błonicy. Nie dosyć, że je same narażają na ryzyko ciężkiej choroby, to szafują życiem i zdrowiem innych. To nie tylko skrajny egoizm, ale i nieprawdopodobna głupota. Ale głupich nie sieją, sami rosną.

Przypadek dziecka, które niezaszczepione "złapało" błonicę na Zanzibarze, to tylko wierzchołek góry lodowej.

Z roku na rok spada wyszczepialność populacyjna. Pojawiają się choroby, o których myśleliśmy, że już dawno zostały z Polski i Europy przegnane. Jak np. błonica.

Rośnie za to odsetek idiotów i egoistów, którzy mając w dupie życie swoje, swoich dzieci i bliźnich nie tylko sami się nie szczepią, ale namawiają do tego innych.

Nic to, że dzięki nauce ludzkość otrzymała panaceum na straszne, niegdyś choroby.

Nic to, że w wielu krajach np. w Afryce, marzą o tym by się zaszczepić, ale nie mogą.

Oni wiedzą lepiej, intelektualne niedoroby wierzące rozmaitym znachorom, szamanom, idiotom masowej komunikacji.

Nie przekonują ich badania, zapewnienia lekarzy, autorytetów naukowych, że szczepionki są i bezpieczne i pozwalają na uniknięcie epidemii.

Państwo jest zbyt łagodne wobec takich rodziców, unikających obowiązkowych szczepień dzieci.

Karanie symboliczną grzywną, to za mało.

Trzeba by odpowiednie instytucje to rozważyły, bo takich przypadków, jak ten ostatni, będzie więcej.

Dlaczego, w imię ich głupoty, inni mają potem cierpieć, jak choćby pasażer, który zaraził się błonicą od tego dzieciaka.

A o wszystkich nie wiemy, bo poszukiwania pasażerów, którzy mogliby z nim mieć kontakt w samolotach, nadal trwają.

"Wolność Tomku w swoim domku"? Ok, niech mają, jeśli tak chcą.

Ale w izolacji.