Oceną rządów ostatniego króla Polski zostawmy historykom.
Nie był ani diabłem wcielonym, sługusem Imperium Rosyjskiego, ani wybitnym królem. Miał jednak odwagę, w pierwszym okresie swych rządów, wprowadzać reformy. Jednym z jej owoców była konstytucja. Druga na świecie.
Czy losy Polski mogły potoczyć się inaczej jak po III rozbiorze, gdy Polska przestała istnieć na mapach Europy na ponad półtora wieku? Tego nie wiemy, a spekulacje pozostawmy amatorom historii alternatywnej.
Historycy do dziś się sprzeczają jakie były przyczyny utraty niepodległości i wolności Polski na tyle lat. I pewnie nadal robić to będą.
Ale każdy, kto choć trochę zna naszą historię, dostrzeże jedną. Warcholstwo szlachty i arystokracji, zdradę interesów narodowych. Egoizm, oportunizm, sobiepaństwo. Służalczość wobec obcych dworów, które w zamian za nią, obficie sypały jej groszem.
Czy polskie elity się zmieniły od tego czasu?
Czy sami się zmieniliśmy, mając w pamięci śmierć naszych bliskich, którzy za wolność i niepodległość ginęli na polach bitwy, umierali w kazamatach, znosili gehennę nazistowskich, niemieckich obozów koncentracyjnych?
Obserwując polskich polityków i ich elektoraty oraz znając z autopsji mechanizmy polityczne, myślę, że nie.
Nie zmieniliśmy się.
Jest w nas jakiś gen destrukcyjność, że czego się dotkniemy, to albo s.....my, albo utracimy.
Wydaje się nam, że po tylu latach pokoju od zakończenia II wojny światowej nic złego nam się nie przydarzy. Że wiecznie cieszyć się będziemy wolnością i niepodległością.
Jednak agresja Rosji na Ukrainę i groźba dalszych agresywnych działań Kremla wobec państw stanowiących tzw. Wschodnią Flankę NATO, pokazuje, że się mylimy.
Że nic raz na zawsze nie zostało nam dane.
I tylko, jeśli będziemy w stanie wynieść się ponad dzielące nas różnice i wynikające z nich swary, możemy stawić czoła potencjalnym agresorom.
Ale jeszcze groźniejszy od agresora zewnętrznego jest ten wewnętrzny, czyli my sami.
Kiedy nie umiemy - lub nie chcemy - osiągać kompromisu w najważniejszych dla Polski sprawach.
Gdy kupczymy naszą wolnością na "obcych dworach".
Czy to w Waszyngtonie czy w innym miejscu.
Bo na wolność trzeba zasłużyć.
A kto tego nie wie, to ją traci.
0 0
komuś z duszą niewolnika i du.ą stęsknioną za batem ?
0 0
Zgadzam się w pełni z panem Antonim. W obecnej rzeczywistości, głosowanie na Trzaskowskiego jest szaleństwem. No chyba, że ktoś naprawdę uważa, że Niemcy będą rządzić Polską lepiej niż my sami.