Piątka dla Polski

Zakończona właśnie zjednoczeniowa konwencja Koalicji Obywatelskiej była jak dobrze zestrojona orkiestra - nie brakło fanfar, nie brakło smyczków, a i perkusja, chwilami zbyt głośna, wybijała rytm nowego otwarcia.

Drugi dzień, pod hasłem „Demokracja równych szans”, obiecywał nie tylko program, ale i wizję Polski, w której nikt nie zostaje z tyłu. Spośród ośmiu paneli wybrałem cztery - z konieczności, nie z lenistwa - bo nawet demokracja nie poradzi sobie z dwoma równoległymi spotkaniami o tej samej godzinie.

Najwięcej emocji przyniósł panel o gospodarce – i to nie tej „na przetrwanie”, ale tej przyszłej, konkurencyjnej, innowacyjnej, z dumą mówiącej: „Made in Poland”. Minister Andrzej Domański, Mikołaj Raczyński z Polskiego Funduszu Rozwoju, Marcin Piątkowski z Akademii Leona Koźmińskiego i Joanna Makowiecka-Gatza z Pracodawców RP mówili jednym głosem: polska gospodarka ma moc, ale nie może spocząć na laurach. Trzeba ją podtrzymać pięcioma „i”: instytucje, inwestycje, innowacje, imigracja, inkluzywność. Brzmi jak mantra rozwoju - i może dobrze, bo po latach chaosu warto mieć wreszcie rytm, który łączy.

Wnioski? Potrzebujemy silnych instytucji, by inwestycje miały sens. Bez inwestycji - nie będzie innowacji. Bez otwarcia na talenty z zewnątrz – zabraknie rąk do pracy. A bez inkluzywności (włączenia) – zabraknie nadziei dla tych, którzy dziś rodzą się „nie w tym miejscu, nie w tym czasie”.

Paneliści zgodnie podkreślali: Polska jest w najlepszym momencie od tysiąca lat, by wreszcie przestać być peryferią Europy i stać się jej centrum. Brzmi śmiało, ale może czas w to uwierzyć? Bo jak mówił jeden z uczestników: „Nie wystarczy gonić Zachód - trzeba już z nim współtworzyć przyszłość.”

Jeśli ta konwencja miała zjednoczyć - to nie tylko Koalicję Obywatelską, ale i wiarę, że Polska potrafi grać w lidze mistrzów. Bo może właśnie nadszedł moment, gdy przestajemy gonić marzenia, a zaczynamy je projektować.