Zamknij

Kajakarze "Gwdy" na Radwi i Parsęcie

Krzysztof Taraszkiewicz 09:20, 08.09.2025 Aktualizacja: 09:34, 08.09.2025
Skomentuj fot. KK PTTK Gwda Piła fot. KK PTTK Gwda Piła

To już tradycja, że Klub Kajakowy PTTK Gwda Piła organizuje spływ specjalnie dla swoich członków - tych, którzy kajakiem pływają nie tylko wtedy, gdy słońce świeci, a rzeka niesie łagodnie. Bo przecież kto przy zdrowych zmysłach wypływa 11 listopada, 6 grudnia czy - nie daj Boże - 6 stycznia?

Otóż w Gwdzie to zupełnie normalne. Ale od czasu do czasu warto zaprosić też tych, którzy lubią cieplejsze wody i suchsze skarpety. Dla nich właśnie powstał spływ lipcowy.

Tym razem komandor Roman Majewicz postanowił pokazać uczestnikom urodę Radwi i Parsęty - dwóch rzek może nieco w cieniu, ale intrygujących. Wszyscy kajakarze stawili się punktualnie na kempingu Petrico Camp Resort w Krzywopłotach, gdzie sześć domków, każdy dla sześciu osób, wypełniło się śmiechem i bagażami.

Zakwaterowanie? Bajecznie piękne. A do tego - funkcjonalne. Z tych domków można było naprawdę nie chcieć wychodzić. A jeżeli już, to do ogniska lub na ryby. Wszystko w zasięgu ręki. Skąd komandor wyszukuje takie miejsca? To już jego słodka tajemnica.

W czwartek wieczorem odbył się tradycyjny wieczór komandorski - śpiewy, rozmowy (te długie, polskie, aż po noc), zupa komandora (przepyszna) i przysmaki przyniesione przez uczestników. Nikt nie odszedł głodny. Ani smutny.

Piątek przywitał deszczem. Nie był to deszcz łagodny. Był to deszcz konsekwentny. Trasa z Nosowa do Krzywopłotów, choć krótka - zaledwie dziesięć kilometrów - przypominała momentami survival. Zwałka za zwałką, konary, podmycia, woda z każdej strony. Niektórzy - jak zawsze - wyszli z kajaków, by pomóc innym. Poświęcenie godne pomników. Ale zamiast pomnika - był prysznic. Gorący. I obiad. Gorący. I poczucie ulgi. Też gorące.

Wieczór? Bez gwiazd. Bez księżyca. Chmury zrobiły swoje. Pełnia ukryta, blask stłumiony, niebo - nieobecne.

Sobota okazała się łaskawsza. Etap z Krzywopłotów do Wrzosowa, choć dłuższy (17 km), był spokojniejszy. Rzeki - Radew i Parsęta - niosły nas łagodnie. Nikt już nie lekceważył pogody. Kurtki przeciwdeszczowe, zapasowe skarpety, hermetyczne opakowania - wszyscy wyciągnęli wnioski.

Po obiedzie - igrzyska. Sudoku, rzut nożem do celu, strzały z pistoletu pneumatycznego, a nawet łuku bloczkowego. Andrzej Rykaluk - klubowy kaowiec - jak zawsze czujny, pomysłowy i skuteczny.

Niedzielny poranek - spokojny. Śniadanie. Przesiadka samochodów na metę w Białogardzie. A potem już tylko piętnaście kilometrów z Byszyna. Pogoda? Znów typowo lipcowa. Czyli: raz tak, raz inaczej. Deszcz spadł tuż przed końcem - jakby czekał, aż wszyscy zsiądą z wody.

Na zakończenie - niespodzianka. Wizyta przy Trygławie w Tychowie - największym głazie narzutowym w Polsce. Robi wrażenie. Jak zwykle zrobiono zdjęcia, wymieniono uśmiechy, pożegnano się z serdecznością.

Potem rozstanie. Uśmiechy, uściski, gesty, które coś zamykają i coś zapowiadają. I cicha nadzieja, że rzeki będą nadal płynąć, a my z nimi.

O czym opowiedział skromny uczestnik - Krzysztof Taraszkiewicz

(Krzysztof Taraszkiewicz)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu faktypilskie.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%