Otóż w Gwdzie to zupełnie normalne. Ale od czasu do czasu warto zaprosić też tych, którzy lubią cieplejsze wody i suchsze skarpety. Dla nich właśnie powstał spływ lipcowy.
Tym razem komandor Roman Majewicz postanowił pokazać uczestnikom urodę Radwi i Parsęty - dwóch rzek może nieco w cieniu, ale intrygujących. Wszyscy kajakarze stawili się punktualnie na kempingu Petrico Camp Resort w Krzywopłotach, gdzie sześć domków, każdy dla sześciu osób, wypełniło się śmiechem i bagażami.
Zakwaterowanie? Bajecznie piękne. A do tego - funkcjonalne. Z tych domków można było naprawdę nie chcieć wychodzić. A jeżeli już, to do ogniska lub na ryby. Wszystko w zasięgu ręki. Skąd komandor wyszukuje takie miejsca? To już jego słodka tajemnica.
W czwartek wieczorem odbył się tradycyjny wieczór komandorski - śpiewy, rozmowy (te długie, polskie, aż po noc), zupa komandora (przepyszna) i przysmaki przyniesione przez uczestników. Nikt nie odszedł głodny. Ani smutny.
Piątek przywitał deszczem. Nie był to deszcz łagodny. Był to deszcz konsekwentny. Trasa z Nosowa do Krzywopłotów, choć krótka - zaledwie dziesięć kilometrów - przypominała momentami survival. Zwałka za zwałką, konary, podmycia, woda z każdej strony. Niektórzy - jak zawsze - wyszli z kajaków, by pomóc innym. Poświęcenie godne pomników. Ale zamiast pomnika - był prysznic. Gorący. I obiad. Gorący. I poczucie ulgi. Też gorące.
Wieczór? Bez gwiazd. Bez księżyca. Chmury zrobiły swoje. Pełnia ukryta, blask stłumiony, niebo - nieobecne.
Sobota okazała się łaskawsza. Etap z Krzywopłotów do Wrzosowa, choć dłuższy (17 km), był spokojniejszy. Rzeki - Radew i Parsęta - niosły nas łagodnie. Nikt już nie lekceważył pogody. Kurtki przeciwdeszczowe, zapasowe skarpety, hermetyczne opakowania - wszyscy wyciągnęli wnioski.
Po obiedzie - igrzyska. Sudoku, rzut nożem do celu, strzały z pistoletu pneumatycznego, a nawet łuku bloczkowego. Andrzej Rykaluk - klubowy kaowiec - jak zawsze czujny, pomysłowy i skuteczny.
Niedzielny poranek - spokojny. Śniadanie. Przesiadka samochodów na metę w Białogardzie. A potem już tylko piętnaście kilometrów z Byszyna. Pogoda? Znów typowo lipcowa. Czyli: raz tak, raz inaczej. Deszcz spadł tuż przed końcem - jakby czekał, aż wszyscy zsiądą z wody.
Na zakończenie - niespodzianka. Wizyta przy Trygławie w Tychowie - największym głazie narzutowym w Polsce. Robi wrażenie. Jak zwykle zrobiono zdjęcia, wymieniono uśmiechy, pożegnano się z serdecznością.
Potem rozstanie. Uśmiechy, uściski, gesty, które coś zamykają i coś zapowiadają. I cicha nadzieja, że rzeki będą nadal płynąć, a my z nimi.
O czym opowiedział skromny uczestnik - Krzysztof Taraszkiewicz
Nawrocki: pierwszy miesiąc prezydentury to sygnał tego,
I wyobrażacie sobie,że tęczowy Bonżur co to codziennie ma inne zdanie miałby być naszym prezydentem ? Buhaha .To dopiero byłby obciach i wstyd🤣
Brawo Karol !
06:50, 2025-09-08
Skasował znak drogowy. Jechał pijany z dzieckiem
PZL ?
Tak pytam
06:44, 2025-09-08
Kto uciszy to ryczące auto? Może wreszcie policja?
Ten śmieszny koleś pjerdzący wieczorami po wsi ma budyń zamiast mózgu. Tyle że jest za *%#)!& by to skumać.
przychlast
20:10, 2025-09-07
Kto uciszy to ryczące auto? Może wreszcie policja?
Wyjątkowy *%#)!&
sieczka we łbie
20:00, 2025-09-07
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu faktypilskie.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz