Zamknij

Tureckie kawiarnie

Antoni StyrczulaAntoni Styrczula 13:30, 13.07.2025 Aktualizacja: 13:32, 13.07.2025
Skomentuj Zaimprowizowana kawiarnia niedaleko Harranu, blisko granicy z Syrią Zaimprowizowana kawiarnia niedaleko Harranu, blisko granicy z Syrią

To prawdziwe instytucje. Traktowane są jak klub, gdzie poza korzystaniem ze standardowych usług można jeść, pić, grać w tryktraka lub domino, przespać się w czasie upałów, przechować rzeczy osobiste kiedy idzie się na bazar. Mam na myśli te poza obszarami nawiedzanymi przez hordy turystów. W małych miasteczkach, w Anatolii, do których przychodzą sami mężczyźni.

Niedaleko naszego hotelu w Dyarbakir, w tureckim Kurdystanie, była taka kawiarnia, do której wstęp mieli tylko mężczyźni.

Nie miała elegancji tych w Stambule, Izmirze oraz na Tureckiej Riwierze, gdzie serwuje się piwo spragnionym turystom i gdzie od techno, rapu czy muzyki pop puszczanych na pełen regulator aż bolą uszy.

Ta przypominała raczej dworcową poczekalnię, w której ustawiono stoliki, krzesła, a na podłodze, w kątach rozłożono barwne dywany, a na nich poduszki.

Na ścianie naprzeciw wejścia wisiał olbrzymi telewizor, włączony przez cały czas.

Jednak właściciel litościwie zmniejszył głośność, więc na ekranie migotały same obrazy.

Jak mi wyjaśnił sympatyczny młody Kurd, który co nieco mówił po angielsku, każda kawiarnia ma swoich stałych bywalców, którzy znają się nawzajem.

Oni tworzą zamknięte, małe społeczności i obcokrajowiec to dla nich intruz.

Pokazał mi kilku z nich.

Jeden spał w rogu z otwartymi ustami.

Starszy człowiek o twarzy pobrużdżonej zmarszczkami.

Głowę oparł na poduszce, a przykrył się poplamioną, starą marynarką.

Czterech młodszych grało w domino przekrzykując się nawzajem i stukając głośno o blat stołu kościanymi kostkami domina.

Nieustannie palili przy tym papierosy, od czasu do czasu spluwając na brudną podłogę.

Mój rozmówca wyjaśnił mi, że to bezrobotni zabijający w ten sposób nudę.

W tej i innych kawiarniach odwiedzanych wyłącznie przez tubylców - czy to w Maroku, Turcji, Iranie, Tunezji - doświadczyłem innego przeżywania czasu. Tak różnego od naszego.

Tam nikt się nie spieszy, a nad jedną filiżanką kawy czy szklanką lokalsi mogą siedzieć cały dzień.

Nie mają świadomości upływającego czasu.

Bo do takiej kawiarni nie przychodzą wyłącznie po to, by napić się kawy lub herbaty albo coś drobnego wziąć na ząb, ale po to, by aktywnie uczestniczyć w życiu lokalnej społeczności przyjaciół i sąsiadów.

Podtrzymywać sąsiedzkie relacje, dowiadywać się jakie mają problemy i rozmawiać o tym, jak je wspólnie rozwiązywać.

Tureckie i bliskowschodnie kawiarnie, z dala od uczęszczanych szlaków, nie harmonizują ze współczesnym, zachodnim stylem myślenia.

I jeśli chcecie poczuć puls odwiedzanych przez was krajów, musicie koniecznie je odwiedzić .

Posiedzieć z godzinę, dwie, a może trzy i patrzeć jak, wokół toczy się życie.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

😱😱

0 0

Zakaz wejścia kobiet i obcokrajowców, to dyskryminacja i ksenofobia. Styrczula potępiaj to!

21:46, 13.07.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%