Gdy miałem ok. dwudziestu lat, przyjechał do nas, do Wyrzyska, Uli, mój kuzyn z ówczesnego NRF.
Specjalnie pojechaliśmy na stację kolejową Wyrzysk-Osiek, by mógł sfotografować stojące na torach buchające parą czarne olbrzymy.
Parowych kolei w NRF już wtedy nie było.
Gdy tak staliśmy na peronie, nawet do głowy mi nie przyszło, że i w Polsce za chwilę już ich nie będzie.
Owszem, były powolne, często się psuły.
Wychylając się przez okno ryzykowało się, że jakaś iskra wpadnie do oka.
Po kilku minutach skóra na twarzy była szara od dymu z komina.
Ale była w nich jakaś pierwotna siła.
I magia.
Oto za sprawą węgla, ognia i wody poruszał się po torach stalowy wąż, który zrewolucjonizował przemysł i umożliwił każdemu dalekie podróże.
Już nie trzeba było telepać się po kiepskich drogach dyliżansem albo powozem narażając się na brud, niewygody, a czasami, zbójeckie napady.
Oj, nie zliczę dziś ile razy nimi jeździłem.
Na krótkich trasach z Osieka do Nakła lub Bydgoszczy.
I na dłuższych, do Krakowa, Karpacza, nad morze.
Podróż na dalekich dystansach trwała długo, bo pociąg jechał wolno jak na dzisiejsze standardy. Jakieś pięćdziesiąt, sześćdziesiąt kilometrów na godzinę.
Gdy tory były nierówne, trzęsło jak cholera, więc wypicie gorącej herbaty lub kawy z termosu wymagało od podróżnych prawdziwej ekwilibrystyki.
Toalety, już po kilkudziesięciu kilometrach od stacji początkowej, śmierdziały jak wiejska obora.
Gdy w pociągu był tłok, służyły strudzonym ludziom za przedziały więc pamiętam, jak w drodze z Bydgoszczy do Krakowa dzieciaki jadące na obóz wędrowny sikały na postojach przez okno.
Bo każdy centymetr kwadratowy podłogi był usłany ciałami śpiących podróżnych.
Podróż na dalekich trasach wymagała od podróżnych odwagi, hartu ducha i niesamowitej wytrzymałości co opisał w "Wielkim bazarze kolejowym", Paul Theroux, piewca tych stalowych smoków.
Obecnie nieliczne już działające parowozy są przedmiotem kultu fanów kolejnictwa i kolejnych pokoleń podróżnych.
Stare artefakty ze stacji, wagonów, jak tabliczki, gwizdki konduktorów, osiągają na aukcjach w Wielkiej Brytanii zawrotne kwoty.
A zapaleńcy, jak np. w Białośliwiu, przywracają do życia tory, lokomotywy i wagony Wyrzyskiej Kolejki Wąskotorowej, by podróże parową koleją nie zostały zapomniane.
Bo każda taka podróż to powrót do przeszłości, kiedy byliśmy piękni i młodzi.
Zapomniany urok kolei parowych
Tyle, ze takie parowozy jak ze zdjęcia, to nigdy nie jeździły po polskich torach w ruchu osobowym, ani w towarowym. Moze kiedyś pojawiły się na jakiejś imprezie parowozowej, ale to i bardzo wątpliwe.
Leonardo da wincyj
16:05, 2025-09-09
Pilski hejter wskazuje swojego wroga nr 1
dobrze, że hejtera lemanowicza wreszcie odcięto o wyzrywania się na tym fajnym portalu, Brawo!!!
czytelnik
15:44, 2025-09-09
Biskupi polscy: stan oderwania od rzeczywistości
Precz z kaczyzmem ! ! !
rh
14:22, 2025-09-09
Biskupi polscy: stan oderwania od rzeczywistości
Czy mecz żużlowy wart jest 70 lub 60 złotych? Moim zdaniem nie, to za dużo. Bilet w cenie 45 lub 50 złotych, to już sporo, jak na niepewny wynik Piły, resztę, niech każdy, z Państwa dopowie, sobie, sam.
Dry
13:58, 2025-09-09
0 0
Tyle, ze takie parowozy jak ze zdjęcia, to nigdy nie jeździły po polskich torach w ruchu osobowym, ani w towarowym. Moze kiedyś pojawiły się na jakiejś imprezie parowozowej, ale to i bardzo wątpliwe.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu faktypilskie.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz