Wraz z nową koalicją rządową nastąpił wysyp feminatywów, czyli żeńskich form gramatycznych nazw zawodów i funkcji.
W kilku przypadkach nie mamy więc już pani minister, lecz jest ministerka, a żeby było bardziej dostojnie - jest ministra. Do studia nie przychodzi już gość płci żeńskiej, lecz gościni. Albo przychodzi magistra, a nie pani magister.
Zatem, idąc tym tokiem myślenia dalej, gdyby kobieta została znów premierem, to byłaby premierką, a w wersji dostojnej premierą? Czy zamiast męża stanu byłaby żoną stanu? Jak przedstawić urzędniczkę państwową, która jest sekretarzem stanu? Sekretarka stanu? Sekretara? A komisarz - komisarka, komisara?
Jak - zostawiając już na boku politykę - nazwać kobietę prowadząca auto? Kierowczynią? Chirurga - chirurżką? Pilota - pilotką?
Sporo tych słownych dziwolągów brzmi śmiesznie, nierzadko głupkowato, a z racji pełnionych funkcji naraża te osoby na śmieszność.
Poza tym warto przypomnieć, że kilka pań z obecnego rządu składało przysięgę jako konstytucyjny minister, a nie ministerka czy ministra.
Czy aby to ślubowanie jest więc ważne?
a kto ci to da ?09:59, 19.01.2024
PiS da ! 🤣
,,feminatywy,,11:04, 19.01.2024
to żaden problem wobec tej durnej manii irytującego,,potakiwania,,nawet wydawałoby się światli i mądrzy ludzie podczas wypowiedzi nie mogą powstrzymać się ch.j wie dlaczego od tego maniakalnego dodawania:,,taaaak?"😠
Jak to11:42, 19.01.2024
Podobno są więcej niż dwie płcie. Jak będziemy się zwracać do ministra, który jest biologicznym mężczyzną z macicą?
1 0
ksiądz 🤣