Zamknij

Marina Beach nad Zatoką Bengalską

Antoni Styrczula Antoni Styrczula 16:42, 13.08.2025
Skomentuj

Marina Beach, druga na świecie, pod względem długości plaża miejska w Ćennai (sześć kilometrów) nad Zatoką Bengalską do wieczora świeci pustkami. Wieczorami zaś zamienia się w gigantyczny piknik, na który miejscowi ściągają całymi rodzinami, by w chłodzie wieczornej bryzy odpocząć po upalnym dniu i popatrzeć na zachód słońca. Porozmawiać ze znajomymi. Poza dziećmi, nikt się nie kąpie.

Kąpiel ma dla Indusów (nie hindusów, gdyż ten termin oznacza wyznanie, nie obywatelstwo) znaczenie rytualne. Oczyszczające z grzechów. Zwłaszcza w świętych rzekach, takich jaki np. Ganges, lub w morzu.

Dla przyjemności, by się ochłodzić, kąpią się jedynie turyści, ale i to nie wszędzie.

Najpopularniejsze są plaże w Kovallam, w Kerali, będące niegdyś Mekką hippisów z całego świata, a dziś turystów z Rosji.

Marina Beach, na którą uciekaliśmy wieczorami z hałaśliwego i brudnego miejskiego molocha, poza relaksem dla duszy i ochłodą dla ciała, oferuje w gruncie rzeczy, to samo co madraskie ulice.

Tłok, zgiełk, woń smażonych ryb i "sundalu", prażonej ciecierzycy z przyprawami, którą miejscowi pochłaniają w monstrualnych ilościach.

Jest tania, a przy tym smaczna i syta, bo niewielu miejscowych stać na świeże soki z arbuzów, pomarańcz, ananasów, jabłek.

Dla nas to był wydatek rzędu dwóch dolarów, za dwa duże kubki. Tyle co nic.

Dla wielu z nich, to dniówka, za którą muszą wykarmić rodzinę.

Stojąc tyłem do ekskluzywnych hoteli stojących zaraz przy plaży widzi się różnobarwny tłum, kobiet, mężczyzn i dzieci.

Najczęściej z niższych klas lub dolnej klasy średniej, której w żaden sposób nie można odnosić do polskich realiów.

Ci z luksusowych hoteli mają do dyspozycji komfortowe baseny z obsługą ubraną w tzw. stój indyjski lub białe smokingi.

Tych pierwszych i tych drugich dzieli raptem, fizycznie, parę metrów ulicy i przepaść majątkowa.

Za cenę lunchu dla jednej osoby w takim hotelu ten z plaży mógłby żyć miesiąc.

Ale tłum z plaży nie zazdrości tym z hoteli.

Ba, podziwia ich i chciałby zająć ich miejsce.

Jeśli nie w tym, to w kolejnym życiu.

Chrupiąc sundal z papierowej torebki (z gazety) często obserwowałem chłopaka z koniem, który za pięćdziesiąt rupii oferował dziesięciominutowe przejażdżki.

Czasami jakaś rodzina, która chciała sprawić frajdę synowi, sadzała go na końskim grzbiecie.

Maluch, zachęcany przez całą rodzinę, wyprostowywał się dumnie. Jak niegdyś maharadźa na słoniu.

A cała rodzinka biła brawo i cieszyła się radością malca.

I tym, że stać ją było na taką rozrywkę.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

Modlitwa na pustyni

Gościu co ty za bzdury piszesz. Żadnego spektaklu nie było bo mało ich było widać. Pi3rdolisz kocoboły jakbyś się szmat nażarł.

Astromania

15:04, 2025-08-13

Rok od skazania. Hejter pisze o "sędzi anorektyczce"

Czy we wrześniu 2012 Mariusz Szalbierz jako sztyft redakcyjny Tygodnika Nowego napisał wypracowanie, w którym ujawnił swoje odkrycie, że Janusz Lemanowicz ma jakieś walnięcie w łeb, dewiację intelektualną, bo posiada pamięć i jej używa?

myszkującyszczurek

14:09, 2025-08-13

Rok od skazania. Hejter pisze o "sędzi anorektyczce"

"I tak każdego dnia ten człowiek - przez nikogo nieprzymuszany - sam sobie wystawia kolejne "świadectwa". Bo wydawca tego podłego portaliku, Mariusz Józef Szalbierz bez przymuszania nie zrobi nic, nawet kupa mu się nie wyswobodzi z objęć owsików z dupy. Jak przymusić? Są od wieków sprawdzone metody. Na przykład - zupełnie abstrakcyjny - można odstawić pijakowi-alkoholikowi wódkę przez parę dni. Można zafundować takiemu dużą flaszkę Rasputin Strong Crystall - Clear Vodka Smooth and Genuine 3 litry 70% i panienkę do zerżnięcia niekoniecznie homo- (np. syndrom: lipcowe rżnięcie w Pile), porobić zdjęcia i w razie potrzeby przymusić obrazowo. Kiedy bezpieka w roku 1984 złamała Ciechanowskiego, poszło o to, że dali mu przymusową propozycję nie do odrzucenia, żeby podał u kogo się melinował w roku 1982. Tłem przymusu był fakt zerżnięcia w maju 1983 nastoletniej osoby damskiej z dodatnim efektem demograficznym. A to daje świadectwo etosu solidarnościowego, bo wydarzenie miało miejsce w melinie konspiracyjnej z drukarnią Regionalnego Komitetu Strajkowego "Lech" w czasie wojny polsko-jaruzelskiej. CiJa dawał w roku 1982 świadectwo zerżnięcia w Pile na Nowotki. I tak Ciechanowski każdego dnia myślał o bzykaniu albo świdrował swoim pytonem wnętrza różnych przygodnych bździągw. Tak bezpieka szantażowała biednego Jacka, co miał wielkiego wacka.

bzyk-bzyk

13:09, 2025-08-13

Modlitwa na pustyni

gwiezdnych obłoków siedzi wielki koleś obserwuje jak bijesz konia 🤣

na jednym z tych

12:29, 2025-08-13

0%