Zamknij

Spokojnie, to tylko chaos

Antoni StyrczulaAntoni Styrczula 14:37, 14.07.2025 Aktualizacja: 14:38, 14.07.2025
Skomentuj Ulica w Chennai, fot. Jolanta Styrczula Ulica w Chennai, fot. Jolanta Styrczula

Gdybym mógł ustalać kary dla polskich piratów drogowych, wysłałbym ich na tydzień (na własny koszt) do Indii, Pakistanu, by tam spróbowali swoich umiejętności. Gdyby przetrwali tydzień, mogliby jeździć w kraju. Na tamtych drogach jedynym określeniem tego, co na nich się dzieje, jest słowo CHAOS.

Oczywiście w Indiach, Pakistanie czy na Sri Lance obowiązują przepisy ruchu drogowego. Tyle, że nikt ich nie przestrzega.

Panuje wszechobecny chaos.

Obowiązuje jedna zasada.

Pierwszeństwo na drodze mają, w tej kolejności, ciężarówki, autobusy, wypasione fury bogaczy, zwykłe samochody, motocykle, tuk-tuki.

Na samym końcu jest pieszy.

Szczególnie to widać w wielkich metropoliach takich jak Chennai, Mumbai, New Delhi oraz na indyjskich drogach, bez względu na kategorię.

W tych miastach na ogół nie ma chodników, a jeśli są, to pełne dziur.

To nie wszystko - w przekonaniu Indusa chodnik nie służy do chodzenia, ale handlowania lub spania.

Dlatego pieszemu często zagradzają drogę prowizoryczne stragany z owocami, warzywami czy kwiatami oraz śpiący na kartonach ludzie.

Pokonanie stu metrów takiego chodnika wymaga prawdziwej ekwilibrystyki oraz wewnętrznego spokoju.

Bo nie ma sensu się denerwować i tak się tego nie zmieni.

Przejście przez ulicę zaś to prawdziwy wyczyn, choć ja i żona opanowaliśmy tę sztukę do perfekcji.

Trzeba po prostu lawirować między jadącymi pojazdami, bo na ogół jeżdżą wolno.

Szybciej po prostu się nie da, bowiem od rana od nocy panuje na nich permanentny korek.

I przeraźliwy hałas klaksonów.

Na tzw. autostradach obowiązuje jedna zasada: kto większy, ten lepszy.

Te autostrady jednak w niczym nie przypominają zachodnich.

Często są to tylko dwa pasy, bez poboczy. Ich szerokość to jakieś dziesięć metrów.

Są pełne dziur, wybojów oraz progów.

Częstym zjawiskiem jest wyprzedzanie na tzw. Trzeciego, co kończy się zazwyczaj zderzeniem czołowym, w którym, jeśli zderzyły się dwa autobusy, jest kilkudziesięciu zabitych.

Nawet na tych, które mają pośrodku betonowe przegrody, ruch pod prąd jest bardzo częstym zjawiskiem.

Nigdy nie wiesz, czy naprzeciwko ciebie nie pojawi się jadący w przeciwną stronę samochód, motocykl, czy wieśniak wiozący owoce lub warzywa na pobliski targ, w wozie zaprzęgniętym do bawoła.

No i na poboczach, nieutwardzonych z reguły, jest pełno pieszych.

Kobiet, dzieci, starców idących do pobliskich miejscowości, bo nie stać ich na autobus albo te, kursują zbyt rzadko.

Na bocznych drogach, w porze żniw, kierowca może napotkać rozłożone na nawierzchni maty z ryżem dopiero co zebranym z pól.

To doskonały i tani sposób jego wymłócenie.

Kołami samochodów.

Najwyższych zaś umiejętności oraz mnóstwa szczęścia wymagają drogi górskie np. Droga Karakorumska, z Chin do Pakistanu, czy droga z Manali do Leh w Małym Tybecie.

Ta ostania, przez przełęcz Rothang, położoną na wysokości powyżej trzech tysięcy metrów.

Choć czynna jest zwykle od maja do pierwszych śniegów to jej pokonanie może zająć od kilkunastu godzin do kilku dni.

Wystarczy, że z gór zejdzie osuwisko skalne, które zatarasuje drogę albo nawali samochód jadący przodem.

Nie da się go wyprzedzić, bo szerokość drogi to często zaledwie trzy, cztery metry.

Ponadto z jednej stony skały, z drugiej przepaść. 

Dla polskich piratów drogowych jazda w takich warunkach byłaby testem ich psychicznej i fizycznej odporności.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%